O wodzie brzozowej swego czasu było głośno. U mnie właściwie jest non stop, bo odkąd skończyłam jeden rodzaj nie mogłam powstrzymać się przed zakupem drugiego - niestety poległam i zakup nie był trafny. Szukałam czegoś stacjonarnie, bo poprzednik był zamawiany z allegro POST O NIM TUTAJ. Zadecydowała oczywiście cena i takim sposobem kupiłam Wodę brzozową ISANA
Wydajność: Jest dobra pod warunkiem, że nie aplikujemy z firmowej butelki - z niej się leje jak z kranu. Ja przelewam porcję w pojemnik z "psikaczem" (jak to fachowo nazwać? :D) i jest ok.
Efekty: Mimo alkoholu w składzie, zarówno jedna jak i druga woda, nie wysuszyła mi skóry głowy. Jednak w tym przypadku nie widzę żadnych efektów jeżeli chodzi o dłuższą świeżość włosów, czy też o ich szybrze rośnięcie. Do tego ma dość kleistą konsystencję i włosy po aplikacji są poklejone i sztywne, nie ma innej opcji aby ich nie myć, dlatego aplikuję na noc i rano zmywam.Moja opinia: Efektów zero, ale chociaż zapach fajny (lekko słodkawy) i cena niewysoka. Trzeba też uważać, żeby nie ciekło nam nic na twarz, bo potrafi zrobić czerwone plamki (zapewne sprawka alkoholu w składzie). Nie sięgnę po nią po raz kolejny.
Nie stosowałam wody brzozowej ;-)
OdpowiedzUsuńmiałam ją. strasznie mi skalp podrażniła...
OdpowiedzUsuńno mi właśnie nie, a już mam za sobą pół butli. Dopiero po zakupie czytałam, że wielu dziewczynom mocno wysuszała. Hmm może dlatego, że na przemian stosuję wodę i olejek łopianowy? :)
UsuńMiałam, ale nie polecam. Dostałam podrażnienia:/
OdpowiedzUsuńU mnie ta woda niestety nie zdała egzaminu ;)
OdpowiedzUsuń