Witajcie!
Dziś mam Wam do "pokazania" zapach, który wpadł w moje dłonie przypadkiem, a okazał się.... no właśnie, jak myślicie, zakochałam się czy raczej nie? Zapraszam do czytania postu :).
GARDEN SWEET PEA to kolekcja Classic od Yankee Candle. Aromaty wyczuwalne wg producenta to pnący groszek, gruszka, brzoskwinia, frezja i drzewo różane. Powąchałam opakowanie i z pewnym sceptycznym podejściem pomyślałam "zaryzykuję" i kupiłam. Mam taką zasadę, że do kominka nie sypię dużo wosku, dosłowni może 1/6 tarty skruszam w misę i palę nawet 4 razy (zalety małego mieszkania :D). Woski czasem nawet podczas 5 palenia zachowują swoją intensywność. Dla mnie to mega plus, bo naprawdę oszczędzam na woskach w ten sposób :D.
Wracając do samego zapachu. W opakowaniu, jak wspomniałam, zaryzykowałam. Czułam kwiaty, ale totalnie nie wiedziałam czego się spodziewać po odpaleniu. Pierwsze palenie było takie byle jakie "o, ogród kwiatowy, taki tam byle jaki, zarośnięty trawą, nieopielony", ale drugie palenie... SZOK! W dziwny sposób poczułam jakiś znajomy zapach, który męczył moje wspomnienia przez cały dzień. Kompletnie nie mogłam skojarzyć o co w nim chodzi. Próbowałam skojarzyć każdy ogród, który znałam i w końcu udało się! Nic dziwnego,że trwało to tyle czasu, bo ogród to było nic innego jak plac zabaw w przedszkolu latem! Taki ciepły, słoneczny czerwiec, rok może 95 albo 96 :D, jakiś dzień dziecka. Tak, to był ten zapach! Lekko wyczuwalna świeżo ścięta trawa w towarzystwie kwiatów ogrodowych, które zawsze rosły w rabatkach i skalniakach.
Dawno żaden z wosków nie poruszył moich zmysłów węchu tak mocno! GARDEN SWEET PEA dziękuję! :)
Woski możecie kupić na stronie goodies.pl, a ten konkretny, z moimi wspomnieniami w komplecie <3 TUTAJ :).