O tak! Zaletą przebywania w rodzinnym domu jest ogromna wanna :D. Nie byłabym sobą, gdybym nie skorzystała z tej okazji i brała prysznic, a nie długą, ciepłą kąpiel. Mojemu małemu SPA towarzyszyła spokojna muzyka, gorąca woda oraz zapachy od Balea, zamieniające się w delikatną pianę.
Zarówno jeden i drugi zapach to typowo wakacyjny bukiet eteryczny, a wręcz idealny na orzeźwienie w upalne dni. Jednak wcale nie gorzej wkomponowują się w jesienną aurę, podczas której potrzebujemy czasem ucieczki do słońca i upału. Nic też dziwnego, że podczas takich kąpieli wakacyjne wspomnienia są obecne. W moim przypadku wakacje w tym roku to były dwa wspaniałe weekendy, które spędziłam z moim Ukochanym: najpierw w Berlinie i Tropical Island, a później nad polskim morzem w Dębkach, Sopocie i na Helu.
Arbuz - moja ulubiona nuta zapachowa w kosmetykach. Każdy krem, żel, peeling arbuzowy to mój faworyt. I oczywiście tym razem mnie nie zawiódł. O tej porze roku dobry, soczysty arbuz w sklepie to już rzadkość (w Biedronce jakieś takie to już suche...), a miłośnicy arbuza mogą właśnie w formie żeli do kąpieli odnaleźć aromat tego soczystego owoca.
Malina & trawa cytrynowa - sama malina byłaby otulającym, ogrzewającym kocykiem, jednak w połączeniu z trawą cytrynową daje orzeźwienie i energię. Jeszcze kilka dni temu mogłam skosztować późnych malin z krzaczka u mojej babci, dziś zostały mi tylko w żelach i kremach :(. Te owoce, to po arbuzie, moje faworyty.
Oba żele mają przyjemne aromaty, które czuć podczas kąpieli. Niestety, zapach jest ulotny i nie utrzymuje się na skórze za długo. Natomiast w łazience jeszcze jakiś czas czuć co tego wieczoru było grane.
Zarówno jeden i drugi zapach to typowo wakacyjny bukiet eteryczny, a wręcz idealny na orzeźwienie w upalne dni. Jednak wcale nie gorzej wkomponowują się w jesienną aurę, podczas której potrzebujemy czasem ucieczki do słońca i upału. Nic też dziwnego, że podczas takich kąpieli wakacyjne wspomnienia są obecne. W moim przypadku wakacje w tym roku to były dwa wspaniałe weekendy, które spędziłam z moim Ukochanym: najpierw w Berlinie i Tropical Island, a później nad polskim morzem w Dębkach, Sopocie i na Helu.
Arbuz - moja ulubiona nuta zapachowa w kosmetykach. Każdy krem, żel, peeling arbuzowy to mój faworyt. I oczywiście tym razem mnie nie zawiódł. O tej porze roku dobry, soczysty arbuz w sklepie to już rzadkość (w Biedronce jakieś takie to już suche...), a miłośnicy arbuza mogą właśnie w formie żeli do kąpieli odnaleźć aromat tego soczystego owoca.
Malina & trawa cytrynowa - sama malina byłaby otulającym, ogrzewającym kocykiem, jednak w połączeniu z trawą cytrynową daje orzeźwienie i energię. Jeszcze kilka dni temu mogłam skosztować późnych malin z krzaczka u mojej babci, dziś zostały mi tylko w żelach i kremach :(. Te owoce, to po arbuzie, moje faworyty.
Oba żele mają przyjemne aromaty, które czuć podczas kąpieli. Niestety, zapach jest ulotny i nie utrzymuje się na skórze za długo. Natomiast w łazience jeszcze jakiś czas czuć co tego wieczoru było grane.
muszą genialnie pachnieć:)
OdpowiedzUsuńi tak pachną :D
UsuńMelone bardziej przypadł mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam produktów Balea, jednak bardzo chciałabym je kiedyś przetestować :)
OdpowiedzUsuńIt’s such a lovely and beautiful post! I’d like to say that I’ve been reading your blog for some time and I like your style of writing and the posts that you shares with us! Great job!
OdpowiedzUsuńDiana Cloudlet
www.dianacloudlet.com
Mam też płyny z Belea, i jestem zadowolona..znakomity mają zapach :)
OdpowiedzUsuń