czwartek, 30 lipca 2015

Prosta stylóweczka w moim wykonaniu - ootd mix

Dawno nie było wpisu ze stylizacją. Ciężko też i nazwać to takimi, gdyż to zdjęcia w lustrze :D. Niestety, nie mam innych warunków :(. A i światło zostawia wiele do życzenia. Nie mniej jednak zgromadziłam dla Was kilka opcji, raczej po to, abyście mi doradziły co do fryzury i odpowiedniego doboru ubioru.
Ogólnie mój styl jest bardzo zróżnicowany. Czasem stawiam na wygodne obuwie w formie air maxów (moje nowości w niebieskich barwach!) czy trampek, a czasem to szalone sandałki czy koturny (na żadnym ze zdjęć ich nie ma :(). Nic też dziwnego, że raz jestem elegancka, a raz sportowa :P. Ciężko mnie zdefiniować :P.

A wy co sądzicie w moich "stylizacjach". A może jakieś rady co do tego co powinnam zakładać, albo w czym chcielibyście mnie zobaczyć? :) Jak powinnam łączyć jakie części garderoby? Może jakieś sugestie co do kolorów?
I też moja fryzura, myślicie, że powinnam bardziej wystopniować włosy?

1. Do pracy na obsłudze cateringu na meczu :P
2. Klasyczny "zwyklak" na każde wyjście.


 3. Gdy jeszcze nie miałam lustra w korytarzu :D
 4. Na zdjęcia do magisterki. P.S. Mam tu makijaż!!!! :D

5. Kolejny "zwyklaczek" do pracy jako szkoleniowiec w terenie.

 6. Czasem zdarza mi się do pracy jechać rowerem. Później co prawda się przebieram, ale na start wyglądam tak :P.
 7. Prosto, ale z kunsztem. Uwielbiam tą spódniczkę chociaż już 3 razy wystawiałam ją na sprzedaż :D.

 8. Pierwsze przymiarki do nowych air max'ów. Zakochałam się w nich <3.
 9. Poniedziałkowa praca za biurkiem.
 10. Wtorkowa praca za biurkiem w nieco bardziej eleganckiej wersji.

11. Kiedy były upały nie było innej opcji! Tylko sukienki i spięte włosy!

12. Rower do pracy w cieplejszy dzień :D. 

13. Obiad u rodziców w weekend. 



sobota, 25 lipca 2015

Olejek do kąpieli kneipp

Ostatnio było o olejku, który stał się moim dręczycielem, a dziś o olejku, który oczarował moje zmysły. Jego zapach pozwoliły mi się odprężyć. Polecam :)
Olejek Kneipp jest ukryty w małej buteleczce, której pojemność pozwoliła mi na 3 kąpiele (mam mały brodzik :P). Dodany do ciepłej wody cudownie otula nasze ciało. Dawno nie czułam się tak zrelaksowana po zwykłej kąpieli... do tego w małym brodziku.
Nie wiem jak się ma sama firma, do tego ale z ciekawostek podam, że Sebastian Kneipp był miłośnikiem balneologii i hydroterapii, więc być może dlatego mając taką wiedzę, oczekiwałam, że olejek rzeczywiście ukoi zmęczenie. Ponadto Kneipp promował zdrowe odżywianie czy nawyk codziennej kąpieli w I połowie XIX wieku.

Jeżeli potrzebujesz chwili oddechu, odpoczynku i relaksu polecam taką kąpiel :).

wtorek, 21 lipca 2015

Afrodyzjak, usypiacz czy dręczyciel?

Olejek eteryczny ilangowy jest uważany za jeden z najsilniejszych olejków o działaniu uspokajającym. Obniża ciśnienie krwi, działa regenerująco, znosi napięcia nerwowe i frustrację. Łagodzi stany depresyjne, drażliwość, niecierpliwość i nadpobudliwość. W terapii antystresowej działa relaksacyjnie. Umożliwia lepsze zasypianie.
Wykorzystanie w aromaterapii:
Kąpiel, aromatyzacja powietrza, masaż i okłady w celu zmniejszenia napięcia. W medycynie tradycyjnej olejek ilangowy jest stosowany jako afrodyzjak w leczeniu impotencji u mężczyzn i oziębłości u kobiet. Wykazuje działanie tonizujące i harmonizujące.
Zastosowanie:
Kąpiel aromaterapeutyczna
Masaż aromaterapeutyczny
Kompres aromaterapeutyczny
Aromatyzacja powietrza

Jego zapach jest na tyle ciężki, że nie jestem w stanie go wąchać, niezależnie od tego z czym go zmieszam. Olejek ma też rzekomo działanie zbliżone do afrodyzjaków... nie w moim przypadku. Ze względu na niepasujący mi zapach wręcz mnie odpycha i męczy zamiast rozpalić moje zmysły... :D.
W związku z tym otrzymuje ode mnie miano DRĘCZYCIELA.
Nie próbowałam olejku stosować w żaden inny sposób poza masażem (zmieszany z innymi olejkami) oraz zapachem w mieszkaniu (kilka kropli do wosku), gdyż po tych kilku próbach zapach był dla mnie męczący.


10ml olejku kosztuje aż 31,90zł

czwartek, 16 lipca 2015

SPA day

Nie mam wanny. A szkoda...
Korzystając z samotnego wieczoru postanowiłam zrobić sobie małe, domowe SPA. Z szafek powyciągałam wszystkie możliwe kosmetyki i zaczęłam szukać wszystkiego co mogę zużyć.

Do brodzika nalałam cieplutkiej wody i na pierwszy ogień wrzuciłam musująca kulę do kąpieli ValentinaSavon.
Zapach przyjemny, choć wcale nie waniliowy. Powiedziałabym bardziej, że to mleczna czekolada lecz wciąż przyjemnie. Schody zaczęły się w momencie kiedy kula nie rozpuściła się do końca. Użyłam jej tylko połowę, wiedząc, że brodzik mam minimalny. Podczas kąpieli na wodzie unosiły się nierozpuszczone fragmenty kuli, które po spuszczeniu wody wraz z kolorem (brązowym) osiadły na brzegach brodzika, co przy okazji było ciężkie do usunięcia, bo oleje z kuli również osiadły na brodziku (ale to było wiadome :)).
Efekty - oleje było czuć nie tylko na brodziku, ale także na skórze. Kąpiel w przyjemnym zapachu zaowocowała mięciutką skórą. Druga część kuli czeka na mojego D. :D.
Próbeczki od dawna zalegały w szafce.
Aloesowy krem/maść z equilibra - wsmarowałam go w świeżo ogolone nogi, Sam z siebie ma słabo wyczuwalny zapach, a konsystencję dość wodnistą. Zmieszałam go z balsamem z AVON Sugar plum & vanilia, wtedy rozprowadzał się przyjemnie dając uczucie złagodzenia i otulając słodkim zapachem balsamu. Rano nie pojawiła się żadna krostka.
Peeling z masą perłową do stóp GEHWOL - dość ostry, jednak jak dla mnie mało wystarczający na stopy. Całą paczuszkę zużyłam delikatnie peelingując całe ciało prócz twarzy oczywwiście :D.
Sylweco lekki krem nagietkowy - mała próbeczka, kremu starczyła na jedną aplikację na twarz i dekolt, taką nieco grubszą warstwę. Ładnie się wchłonął, nie zostawił śladów, ani też zbytnio zapachu, jednak rano dalej miałam suche skórki na twarzy :(.


Na koniec został krem do stóp Fuss Wohl. Mam dwie wersje, klasyczną i chłodzącą.... padło na chłodzącą. Unikam go, bo zwyczajnie robi mi się zimno :D. Co do nawilżenia to dużą ilość kremu wsmarowałam w stopy, założyłam bawełniane skarpety, a rano jeszcze czułam krem. Wtedy wsmarowałam go jeszcze raz, czekając aż stopy wyschną. Dzięki temu są miękkie i delikatne.
Peelingu enzymatycznego nie używałam, bo użyłam mechanicznego z Clean&Clear :)

Dodatkowo rozpieściłam swoje włosy, ale o ich pielęgnacji innym razem :).

wtorek, 14 lipca 2015

Blogers Spring Meeting 2015!

Dziś przychodzę do Was z relacją spotkania Podlaskich Blogerek Urodowych, które miałam przyjemność organizować wraz z Michasią :). www.zaslepionawlosomaniactwem.blogspot.com


Spotkanie odbyło się w Kawiarni Baristacja przy ul. Sienkiewicza w Białymstoku, gdzie zjadłyśmy przepyszne kanapki i ciasto i popiłyśmy kawą (serio, ciasto mega!). Poza pogaduszkami i wieloma tematami do obgadania był też czas na tradycyjną "wymianko wciskanę" :). To już niemal rytuał naszych spotkań.
Później udałyśmy się do pizzeri Savona, gdzie zjadłyśmy kolejna porcję jedzenia, tym razem pizza i sałatki wkroczył na nasze stoły. Tam również, choć w nieco osłabionym składzie, nie było końca rozmowom.

I jak każe spotkanie, także i te miało podtekst charytatywny, Tym razem zbierałyśmy korki dla Anety: LINK. A to nasz zbiory! 3 wielkie worki nakrętek. Być może to kropa w morzu potrzeb, ale z miliona kropel jest to morze! :)

czwartek, 9 lipca 2015

Magister Martyna!

a więc gdzie się podziewałam jak mnie nie było?
Po pierwsze..... wczoraj miałam obronę! I od wczoraj południa śmiało możecie się do mnie zwracać Pani Magister! :D 5 lat studiowania, setki poznanych ludzi, miliony prezentacji, erasmus... mam cudowne wspomnienia z tego okresu mojego życia i bez wahania mogę stwierdzić - NIE ŻAŁUJĘ ani chwili bycia studentem :).
Po drugie dostałam awans i pracuję na pełen etat, a że jest lekka spina w pracy to jestem po niej wycieńczona ... Wady i zalety pracy :), w każdym bądź razie nie spieszy mi się po odpis dyplomu, bo nie muszę rejestrować się w urzędzie pracy.... :D
a dziś znów do pracy.... :(

mam nadzieję, że w weekend odetchnę na spotkaniu blogerek, a lada dzień uda mi się gdzieś wyskoczyć z miłością mojego życia, dla której ostatnio miałam ograniczony czas ze względu na pracę i naukę, i zapomnieć o problemach! :)

W życiu coś się kończy, ale tym samym coś się zaczyna. Takim akcentem rozpoczęłam swój nowy rozdział w życiu, a czas pokaże jaki nadam mu tytuł i hasztag. Nie chcę tracić chwil na sprawy błahe, a skupić się na szczęściu i radości, która mnie otacza.


Ostatnie tchnienia beztroskiej młodości. Po zacnych 5 latach studiowania czas wyciągnąć słuszne wnioski - studia nie dały mi pracy, a często także i podstaw do jej dostania... Nauczyły mnie perfekcyjnej obsługi power pointa, sztuki improwizacji i zasady, że sprawiedliwość to pojęcie bezwzględnie względne. Ale studia to też wiele chwil ze wspaniałymi ludźmi, których trudno będzie zapomnieć. Dzięki PB! 
Emotikon smil



sobota, 4 lipca 2015

Just Depil! - EVELINE

Odkąd pamiętam do golenia włosów z ciała :P używam tylko maszynki. Jestem sceptycznie nastawiona do kremów, depilatorów, wosków i innych rzeczy, które mają nam pomóc. Czy potwierdziło się moje przekonanie, że nie warto? Czy może jednak zmieniłam zdanie? - odpowiedź w dalszej części posta.
Krem do depilacji od EVELINE COSMETICS dostałam na spotkaniu blogerek. Sama nigdy nie dokonałabym takiego zakupu, Zrobiłam to max 3 razy w życiu i rozczarowanie było za każdym razem . A tym razem? No właśnie.
Krem przeznaczony jest do depilacji rąk, pach i bikini. Odpuściłam sobie ręce (nie robię tego.... ! :D) a wykorzystałam na nogi.
Wydajność: dwa całkowite golenia z jednej tubki, fajnie.
Efekty: Rzeczywiście podrażnień jest zdecydowanie mniej (bikini się cieszy) i tutaj duży plus. Na nogach oczywiście też mniej podrażnień, ale niestety, pomimo stosowania wedle zaleceń z ulotki, krem nie poradził sobie z całym owłosieniem (duuużo włosków zostało, mimo dokładnego zbierania szpatułką oraz odpowiedniego czasu trzymania kremu). Tak samo z odrastaniem - dwa dni i znów mam trawniczek na nogach...
Moja opinia: Warto przemyśleć ten zakup przed wyjazdem wakacyjnym - ze względu na niepodrażnione bikini. Na prawdę wielki plus! Jednak trwałość efektu jest tak samo marna jak i w przypadku maszynki, którą wg. mnie golenie idzie szybciej. Aha... no i nie śmierdzi :D.
Cena: 8 zł

Kojący balsam po goleniu to miłe zaskoczenie. Jest troszeczkę ciężki, ale szybko się wchłania, całkiem przyjemnie pachnie i ładnie nawilża nogi. Żadnych krostek i podrażnień. Po niego z chęcią wrócę!
Cena: 10 zł

Więc zostało nic innego jak śpiewać "chcę oglądać Twoje nogiii... " :D

środa, 1 lipca 2015

Ameryka Południowa, smak egzotyki i relaksu!

Lato to ta pora roku kiedy nasze ciało potrzebuje szalonego nawilżenia, a także wzmożonej pielęgnacji. Promienie słoneczne, nawet jak jest pochmurnie, docierają do naszego ciała i warto pamiętać o filtrach, zwłaszcza na twarz (czasem wystarczy podkład, ale co kiedy nie używamy podkładu? - krem z filtrem :)).
Zawsze przed latem warto przyjemnie wypeelingować swoje ciało, aby przygotować je na równomierną i zdrową opaleniznę. Dzięki peelingowi złuszczamy martwy naskórek, a jednocześnie pozwalamy kremom lepiej dotrzeć do naszego ciała.
Osobiście używam peelingu przez cały rok, średnio 2 razy w tygodniu (systematycznie, więc nie często). Dzięki temu opalenizna utrzymuje się dłużej, a skóra wygląda na zdrową i zadbaną.

Na spotkaniu blogerek otrzymałam nawilżający peeling solny do ciała od Bielendy.
Peeling jest delikatny, ale idealny do systematycznego zabiegu. Pięknie pachnie, co sprawia, że można poczuć smak egzotyki i na chwile odpłynąć. Troszkę przeszkadza mi sposób aplikacji - prawdopodobnie gdybym miałam wannę nie byłoby problemu, a tak przez prysznic do pojemniczka wlewa mi się woda :(. Poza tym gładko się rozprowadza i dobrze zmywa. A przede wszystkim gwarantuje nam delikatny masaż bez podrażnień! :)