czwartek, 22 sierpnia 2019

BioVax - Trychologiczny peeling do skóry głowy

Witajcie!
Wciąż pozostając w temacie włosów i ich pielęgnacji przedstawiam Wam Trychologiczny peeling do skóry głowy od BioVax.
Generalnie o peelingach do skóry głowy słyszałam kiedyś przypadkiem, ponoć to był hit, także postanowiłam spróbować. W sumie sama dziedzina trychologii jest dopiero od niedawna bardziej zaznaczana. Wybrałam peeling, który był najbardziej dostępny, nie kierowałam się żadnymi opiniami, dlatego z czystym sumieniem mogę opisać swoje doświadczenia.

Peeling najpierw otrzymujemy w ekologicznie wyglądającym, kartonowym opakowaniu, a wewnątrz mamy miękką, plastikową tubę w podobnych kolorach, zamykana na klik, zabezpieczoną folią. Aplikacja jest prosta, otwór do wydobycia kosmetyku wystarczający. Swoją konsystencją i kolorem przypomina żel do mycia twarzy. 
Peeling staram się używać średnio raz na dwa tyg, czasem trzy. Aplikacja nie jest trudna, ale wymaga wprawy. To tak jak z olejami - oddzielamy przedziałek, aplikujemy i kolejny... czasochłonne, niestety. A na koniec masujemy całą skórę głowy. Drobinki są na tyle delikatne, że w sumie prawie ich nie czuć. Problem pojawia się podczas mycia. O ile sam żel bez problemu się zmywa i nie obciąża włosów, tak mam wrażenie, że drobinki to jeszcze do 2 myć mam we włosach.


Efekty: po pierwszym użyciu nie było jakoś szału, bez plusów i minusów. Natomiast gdy używam go już około 3 miesiące mam wrażenie, że włosy szybciej rosną, są dłużej świeże i odbite u nasady. Nie można jednak zapomnieć, że nie jest to jedyny kosmetyk, którego używam do skóry głowy. Mam jednak wrażenie, że dzięki peelingowi wcierki lepiej działają (to tak jak ze skórą na całym ciele, po peelingu ciała lepiej wchłania się krem itd.).
Nie mam pewności czy ponownie zdecyduję się na ten peeling, może spróbuję czegoś innego, póki co ten jest dość wydajny i jeszcze na kilka użyć ze mną zostanie. Nie mniej jednak nie zrezygnuję z peelingów skóry głowy.

Cena: ok 18 zł / 125 ml

Znacie jakieś dobre peelingi do skóry głowy? Co polecacie? ;)

wtorek, 13 sierpnia 2019

Vianek - normalizujący tonik-wcierka do skóry głowy

Witajcie!
Nacisk na włosy wciąż w modzie, także dziś przychodzę do Was z kolejnym kosmetykiem, który wprowadziłam do swojej pielęgnacji - normalizujący tonik-wcierka do skóry głowy od Vianek.

Kosmetyk niezwykle polecany, działający cuda i ogólnie best ever. Czy to znowu taki hit? Polecam zapoznać się z moją opinią ;).

Wcierkę otrzymujemy w 150 ml plastikowej butelce, w adekwatnych dla Vianka wzorach i kolorach, przyjemna dla oka. Zapach jest ziołowy, jednak nie mocno intensywny, szybko wietrzeje. 
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam buteleczkę i dozownik pomyślałam sobie - no szał! będzie łatwo. Nic bardziej mylnego... okazuje się, że ten magiczny rozpylacz to chyba tylko dla wyglądu... na logikę, gdy przekręcamy buteleczkę "do góry nogami" to nic nie leci z aplikatora, a trzymana normalnie po prostu nie psika na skalp. Można aplikować produkt z głową w dół, jednak wtedy po prostu ścieka. 
Producent chciał dobrze, wyszło ni jak.



Jeżeli chodzi o stosowanie, to żeby nie okropna aplikacja, która doprowadza mnie do szału, pewnie już dawno byłabym na denku. Tu jednak nie da się bez nerwów zrobić pełnej aplikacji, na cały skalp. Potraktowałam ten kosmetyk jako dodatek. Stosuję go co dwa dni, szczególnie na wieczór poprzedzający poranne mycie głowy. Z reguły, kiedy mam suche i świeże włosy potrzebuję ich w takim stanie - bez konieczności moczenia ich i czekania aż wyschną.  

Jakie efekty? Ogólnie mam niesamowity wylęg baby hair, myślę, ze to trochę sprawka tej wcierki. Poza tym, kiedy stosuję ją regularnie to ewidentnie dodają świeżości włosom, z możliwością przełożenia kolejnego mycia nawet o jeden dzień. Jeżeli chodzi o przyrost długości nie widzę szczególnego przyspieszenia. Myślę, że gdyby nie ten felerny dozownik zostalibyśmy na dłużej w duecie, jednak chętnie poszukam czegoś co oszczędzi mi nerwów przy aplikacji.
Do plusów dorzucę jeszcze termin ważności, chociaż producent zaleca zużycie po 3 miesiącach od otwarcia, to po 3 miesiącach kosmetyk jeszcze nie stęchnie. Z drugiej strony, nie jest to szczelne, beztlenowe zamknięcie, także na każdym etapie produkcji można by uznać, że zaczynają się 3 miesiące.

Cena: ok 18 zł/ 150 ml

Ja swoją kupiłam w Aptece Gemini podczas aptecznych zakupów.

Znacie tą wcierkę? Jak Wasze wrażenia po aplikacji?

piątek, 2 sierpnia 2019

Schwarzkopf BC Repair Rescue - szampon regenerujący do włosów zniszczonych

Witajcie!
Już niespełna 3 miesiące dzielą mnie od ślubu! To najwyższa pora, aby intensywnie wzmocnić swoje włosy i paznokcie! W końcu (z reguły ;)) ślub jest raz w życiu! Trzeba w tym dniu wyglądać jak milion dolarów.

Wiele osób, zarówno w internecie, jak i pośród moich znajomych, zachwalało profesjonalną linię Shwarzkopf do pielęgnacji włosów, więc gdy miałam okazję postanowiłam spróbować i ja! A wszystko dzięki uprzejmości hurtowni fryzjerskiej FRYZOMANIA. O ile sama hurtownia oferuje naprawdę szeroki wachlarz akcesoriów i kosmetyków fryzjerskich, tak moim głównym punktem zainteresowań były szampony i odżywki. 
Moje włosy należą do tych, które lubią oleje i odżywki. Dodatkowo rozjaśnianie sprzed 1,5 roku przypomina mi o sobie suchymi końcówkami. Jedno jest pewne - włos się nie zregeneruje się w 100% i nie będzie "jak nowy", choćbyśmy użyli najdroższych kosmetyków. Jednak są kosmetyki, które pomagają w poprawieniu kondycji włosa, a jednocześnie zabezpieczają go przed ponownymi uszkodzeniami - tak działa prezentowany szampon.

Produkt otrzymujemy w 1000 ml plastikowej tubie (są też dostępne mniejsze pojemności) koloru białego, z pudrowymi obiciami. Na pierwszym zdjęciu widzicie także naklejkę hurtowni Fryzomania - później niestety się zmyła, a kolejne zdjęcia były robione po kilku użyciach.
Sama tuba jest nieporęczna. Jest ciężka i duża, bez dozownika, tylko z dość sporym otworem do wydobycia szamponu. Jednak biorąc pod uwagę, że jest to kosmetyk profesjonalny, o dużej pojemności, nie oczekuję pompki i poręcznej butelki. Zawsze można przelać odrobinę w inny pojemnik (z pompką) i korzystać ;).

Zapach jest przyjemny, lekko słodkawy, ale nie nachalny, jeszcze po umyciu przez chwile utrzymuje się na włosach. Perłowy kolor oraz nieco gęstsza konsystencja przypominają nieco bardziej odzywkę, ale nie jest to problem. Podczas mycia dobrze się pieni, chociaż ja (za podpowiedzią koleżanek) rozrabiam go z odrobiną wody jeszcze przed nałożeniem na włosy, ponoć to klucz do sukcesu. Dobrze myje włosy, a co najważniejsze mam wrażenie, że je "okleja" dobrymi składnikami. I nie zrozumcie mnie źle - nie skleja i nie obciąża, po prostu nadaje im niesamowitego blasku i elastyczności. Podczas spłukiwania włosy są gładkie, lejące się, miękkie, a podczas suszenia nie mogę się nadziwić jak ładnie się układają i jakie są delikatne w dotyku. Jednak mimo wszystko staram się omijać okolice skalpu, tam używam innego szamponu, to moja sztuczka, którą stosuję już od jakiegoś czasu.
Szampon nie obciąża włosów, nie plącze, bardzo mocno je zmiękcza, odświeża i ożywia. Na drugi dzień po umyciu wciąż wyglądają dobrze. Na zdjęciu poniżej widzicie moje włosy po ok. 8 myciach szamponem, wysuszone suszarką. Zdjęcie nie oddaje ich blasku! Suszarka rządzi się swoimi prawami, stąd też takie świeżo wysuszone włosy się puszą, ale po użyciu olejku lub serum ujarzmiają się (celowo zdjęcie zrobiłam przed serum). 

Nie będę ukrywać, nie zawiodłam się! Moje włosy w końcu odzyskały miękkość i blask za którymi tak tęskniłam! Wysuszone końcówki są ewidentnie nawilżone i nie sprawiają wrażenia siana.

Szampon kupimy już od 52 zł / 1000ml - TUTAJ


Myślałam jeszcze o zakupie odżywki bądź maski z tej serii, jednak już sam szampon dokonuje niesamowitych efektów! W kolejnych postach opiszę Wam jeszcze kilka innych kosmetyków, które ostatnio stosuję na swoje włosy!