czwartek, 30 stycznia 2014

Prezent urodzinowy dla najlepszej przyjaciółki

Co prawda dziś są moje imieniny, a urodziny mojej najlepszej przyjaciółki pyły dwa dni temu... ale sesja wysysa ze mnie ostatnie tchnienia i jestem totalnie nie na czasie :P.
Długo zastanawiałam się co kupić/zrobić Paulinie. Nie chciałam sięgać po coś klasycznego i oklepanego. Chociaż, mimo wszystko, klasyka nieco wdarła się w pomysł. Zrobiłam ! album na zdjęcia. Długo szukałam idealnego, bo miał być na spirali i koniecznie na zdjęcia wklejane. Dopadłam go w Media Markcie za ok 35 zł. Przeraziła mnie tylko cena "przyklejek", których używa się do wklejania zdjęć - 200 sztuk 20 zł. Postawiłam jednak na klej w sztyfcie :D. Miał to być totalnie inny album, oryginalny i osobisty. Jak zwykle zabrakło mi czasu i pomysłów... ale uśmiech na twarzy Pauliny i łzy w oczach z radości, gdy ogląda zdjęcia - nie do opisania ! :) Później pomyślałam, że dobrze się złożyło z tym albumem, w końcu zaraz wyjeżdżam, a taki album zachowuje multum wspomnień i pewnie nie raz zostanie otwarty w tęsknocie za mną :P.
Mało tego, w prezencie dałam także słodycze :D, bransoletkę oraz złoty zegarek, który od dawna planowałyśmy kupić (ja sobie ona sobie :P).
Wszystkie prezenty, w tajemnicy i konspiracji z bratem i mamą Pauliny, położyłam w jej pokoju, nastawiłam nagrywanie filmu i uciekłam do innego pomieszczenia. Film nagrany, emocje uderzyły, niespodzianka się udała! :)

STO LAT PAULINA ! :*




poniedziałek, 27 stycznia 2014

Co nowego w mojej szafie?

Ubrań mi namiętnie przybywa. Zaczynam powoli gromadzić rzeczy na wyjazd na erasmusa do Portugalii, co kończy się nieustannymi zakupami i wydawaniem pieniędzy. Non stop. Na szczęście kosmetyków nie zamierzam kupować i ciągnąc ich ze sobą z Polski, także nie tylko miejsca, wagi, ale złudnie też i pieniędzy nieco zaoszczędzę. Co prawda wyjazd wciąć wisi na włosku, ale jestem nastawiona na TAK! :)

W taki o to sposób w mojej szafie zagościło kilka nowych rzeczy. Przede wszystkim NIKE AIR MAX 90, przed którymi broniłam się dość długo. Nie uznawałam ich za buty :D hah, ale nigdy nie mów nigdy. Od kilku miesięcy chorowałam na nie! Co prawda początkowo chciałam nieco inne kolory (te same, ale w innym zestawieniu). Ostatecznie padło na ten model. Póki co jestem z nich zadowolona :).
Wizyty w galerii zawsze owocują w zakup jakiś "szmatek". Dzisiejsza przyniosła ze sobą cekinowy, zwiewny top w kolorze pudrowego różu. Widzę ją w lekkich, letnich stylizacjach, a także na imprezach!
Wracając jednak do, preferowanego przede mnie, prostego stylu padł też zakup czarnej, koronkowej spódniczki. Idealna nie tylko do gładkiej bluzeczki, ale także do koszuli. W połączeniu z rajstopami zimą i bez rajstop latem. Oczywiście czarne szpileczki obowiązkowe ;-).
I biżuteria. Tej nigdy za wiele! Tu tylko cześć nowych nabytków. W związku z tym, że kupuję kolczyki nie złote i nie srebrne (zbyt często je gubię, żeby wydawać na nie fortunę...) to jestem skazana na czarniejące elementy, które nieestetycznie brudzą skórę. Zaopatrzyłam się w malutkie matowe i błyszczące (nie ma zdjęć jeszcze 3 par ;-)), a także w nieco większe koła, na odważniejsze wyjścia! :)




poniedziałek, 20 stycznia 2014

Loczki

Tak! Spełniłam swoje marzenie! Kupiłam lokówkę stożkową! Od dawna się czaiłam na coś niedrogiego, choć w sumie i tak wybrałam droższą opcję ;-). Mam zaufanie do marki REMINGTON także bez wahania dołożyłam 30 zł i zapłaciłam 119 zł.
To dopiero moje początki z lokówką. Miałam kiedyś taką starusieńką, która pamięta chyba jeszcze włosy prababci... Mam nadzieję, że jeszcze kilka kręceń i wyrobię się, szczególnie, że bardzo lubię kręcone włosy! Moje naturalne są lekko falowane, jednak ze względu na codzienne suszenie rano zwyczajnie się prostują. Efekt skrętu mam dopiero gdy schnął bez użycia suszarki, a to zdarza się rzadko ...
Sztukę kręcenia włosów mam jeszcze do opanowania, choć i tak już jaram się lokami <3.

dziś zdjęcia celowo rozjaśnione, taki miałam kaprys ;-)
i oczywiście z przewagą różu :D







Dla porównania mój naturalny skręt włosów. Następnym razem spróbuję tylko podkreślić te fale, bez większego nakręcania serpentynek :)

Oraz sprawca całego mojego szczęścia! :D




piątek, 17 stycznia 2014

Czyste szaleństwo

Sesja dopadła. W tym tygodniu jeszcze lajcik, następny szykuje się zabójczy. Ale o tyle dobrze, że jak się skończy to będzie już niemal wolne :). Masakrycznie dużo nauki. Dużo suchej i bezsensownej teorii, której prawdopodobnie nie zapamiętam przez tydzień... zdecydowanie bardziej wolę zaliczenia robione przez cały semestr (np. w formie wejściówek albo zaliczeń połówkowych). Bo potem wychodzi tak, że w ciągu 5 dni mam 10 zaliczeń .... staje się to niemal fizycznie niemożliwe do ogarnięcia.


Poza tym, że sesja ssie to i zima przyszła. Śnieg sypie i sypie... a ja w związku z tym zmieniłam swoje miejsce zamieszkania na bliższe uczelni i mieszkam z bratem na kilka tygodni. Po sesji raczej wrócę do domu, ale teraz łatwiej mi będzie chociaż dojeżdżać na egzaminy :D.


Z erasmusem wciąż nic nie wiadomo. Walczymy. Uruchomiliśmy chyba wszystkie możliwe osoby na uczelni (łącznie z dziekanem) i czekamy na efekty naszej walki. Ta niepewność zaczyna mnie irytować i coraz bardziej odechciewa mi się tego całego wyjazdu.... (a przypominam, jaka byłam nim podjarana na początku....)


I jeszcze mała dygresja a propo obecnego stanu : serca i rozumu....

środa, 15 stycznia 2014

Paris Blue od Joko

Czy ja lubię niebieski kolor? - lubię
Ale czy ja lubię niebieski kolor na paznokciach? - nie wiem....

Owszem, mam kilka niebieskich lakierów, natomiast ostatnimi czasy rzadko ich używam, szczególnie tych błękitnych, jakoś nie pasują mi na paznokciach. Nie miej jednak skusiłam się, a co!
Nie wiem czy to kwestia opakowania, ale początkowo wydawało mi się, że ma drobne drobinki brokatu, jednak na paznokciach okazał się totalnie prosty - ładny! Jestem w szoku, bo naprawdę spodobał mi się ten kolor. Idealnie pasuje do zimowej atmosfery, która zapanowała za oknami :).

Ładnie się rozprowadza, dzięki szerokiemu pędzelkowi, dwie warstwy kryją idealnie. Na paznokciach trzyma się około 3 dni, bez większych odprysków.

Oceńcie same!

Lakier otrzymałam dzięki uprzejmości  www.miraculum.pl, która była sponsorem drugiego spotkania podlaskich blogerek. Niestety ze względów zdrowotnych nie mogłam się tam zjawić :( natomiast otrzymałam upominki, które przekazała mi Madzia :).




piątek, 10 stycznia 2014

Kalejdoskop

Do niedawna wydawało mi się, że panuję nad swoim życiem i totalnie je ogarniam. Poważne deklaracje, podpisane jednoznaczne decyzje i nagle Boom! nie ma nic!

Po pierwsze, w sercu masakra, kałabania na całego, nie ogarniam totalnie! ;o Nie wiem co się dzieje, czy jest dobrze czy jest źle, czas tak szybko zmienia moje podejście do tego wszystkiego, że nie będę wcale zdziwiona jak pięknego dnia powiem "Jebać to" i zamknę drzwi. Naprawdę. Jestem w totalnej rozterce.


Po drugie, klękajcie narody! ERASMUS. Umowa podpisana, wszystko pewne, na 100%, odliczamy dni. Czy aby na pewno? Dostaję maila, że być może wstrzymają wypłaty stypendiów i wyjazdu wcale nie będzie - że co?! Po interwencji u źródła problemu okazuje się, że z hajsem wszystko spoko i informacja jest chyba fałszywa. WTF!? Czekam na wyjaśnienia...

Po trzecie, wyrywanie ósemek. Planowo miały być dwie. Okazało się, że muszę wyrwać wszystkie 4! TAK! 4 x 8! Cudownie! Jest piątek, we wtorek wyrwali mi pierwszą, do teraz ledwo żyję. Ból niesamowity, buzi mi otwieram, jestem spuchnięta na twarzy jak chomik. Elegancko.

Po czwarte, sesja. Którą ogarnę, a jak nie to nie ogarnę... ale ogarnę!

Po piąte, plany na przyszłość. Były genialne, ucieczka w dalekie miejsce, już rozplanowana niejako nawet, tylko czekała na swój czas. Proszę bardzo, erasmus wszystko modyfikuje... co więcej, serce też daje popalić w tej kwestii. Przepraszam, czy moje marzenia o ucieczce się kiedyś spełnią?! Bo jak na razie mam wrażenie, że coś na siłę trzyma mnie w tej małej, smutnej i bez perspektyw miejscowości....

Po szóste... OGARNIJ SIĘ!

wtorek, 7 stycznia 2014

Smakowite babeczki od Delecty

Nie masz pomysłu na słodką przekąskę na party? Nic prostszego! Całe przygotowanie zajmuje 30 minut wraz z pieczeniem, a smak niesamowity!

Wszystko jest ładnie i prosto rozpisane na opakowaniu, krok po kroku. O ile w kuchni jestem totalnym laikiem, a już nie wspomnę o robieniu ciast, tak te babeczki wychodzą mi zawsze! Taki mój mały, niezawodny przepis ;-)! Nie wiem jak wychodzą one bez użycia specjalnej blaszki muffinkowej, ponieważ nigdy nie próbowałam tego robić w inny sposób.

Tym razem dodałam do nich również polewę czekoladową, aby jeszcze nieco osłodzić atmosferę. 

Babeczki piekłam już wiele razy, natomiast tych mogłam skosztować dzięki Delekcie, która podczas pierwszego spotkania blogerek uraczyła nas takimi upominkami :).







piątek, 3 stycznia 2014

Red nails!

Klasyczna czerwień to kolor, który powinna mieć każda kobieta w swojej kolekcji lakierów. Pasuje do wielu okazji i stylizacji. Osobiście uwielbiam połączenie małej czarnej z czerwonymi paznokciami. Choć i ogólnie wydają się być dla mnie niemal uniwersalne (może dlatego, że z reguły dobieram stonowane i proste kolory).
W kolekcji swoich lakierów posiadam chyba 5 różnych czerwieni i każda jest idealna. Ostatnio miałam okazję sprawdzić kolejną czerwień, tym razem od Eveline

Do samego koloru nie mam nic do zarzucenia. Czerwień, wspaniały, głęboki odcień. Dwie warstwy kryją doskonale. Ładnie się rozprowadza, bez smug, szybko schnie.
Jeżeli chodzi o trwałość... to niestety, obiecywane 9 dni to trochę przesada. Po 4 dniach pokazały się pierwsze, większe odpryski i uznajmy to za górną granicę wytrzymałości, choć i tak to dobry wynik.

Lakier otrzymałam dzięki uprzejmości firmy Eveline, która była sponsorem drugiego spotkania podlaskich blogerek. Niestety ze względów zdrowotnych nie mogłam się tam zjawić :( natomiast otrzymałam upominki, które przekazała mi Madzia :).