piątek, 30 marca 2012

Krótki TAG ! :) - Ciekawostki o mnie

Zostałam zaproszona do zabawy przez 
Dagmarę (lemurowata.pinger.pl) dziękuję!  :)

ZASADY
Piszesz kto Cię otagował. W nowej notce dajesz tag - "Ciekawostki o mnie" i odpowiadasz na poniższe pytania.Zapraszasz 10 osób  i informujesz je na priv. - Ale ja zapraszam każdą z Was, która chce napisać trochę o sobie! :)

1)Ulubiony kolor
niebieski, szary, beżowy, lekki róż,malinowy, czarny, fiolet i biel. Neony nie przemawiają do mnie.
2)Nr buta
hah niby 37-38, ale zdarza mi się kupić 36 a nawet 35 ;o!
3)Ulubione cukierki
hm.. wprawdzie zjadam wszystko! Nie mam ulubionych, ale najczęściej sięgam po jakieś z galaretką!
4)zapach perfum(jakie lubimy) 
DKNY be delicious, zielone jabłuszko <3, niestety na oryginały mnie nie stać :D. Dlatego FM Group mi "funduje ten zapach. Ale poza tym bardzo lubię sezonową kolekcję AVON'u Scentini.
Do tego Escada i jej zapachy ( Marine Grove czy Moon Sparcle)
źródło
5)co lubimy dostawać jako prezenty
Rzeczy praktyczne lub takie, których w obecnej chwili potrzebuję. Nie lubię dostawać biżuterii, rzadko ktoś trafia w moje gusta. Lubię kosmetyki, natomiast tylko w formie kremików lub żeli do ciała. 
6)ulubiona czekolada
Jakakolwiek z całymi orzechami <3, Biała! i bakaliowa!
7)kolczyki krótkie czy długie?
Zależy od okazji. Jeżeli jest to jakaś wystrzałowa impreza lubię długie. Na co dzień preferuję krótkie.
8) włosy krótkie czy długie (dokąd sięgają)?
Średnie. Trudno określić dokąd sięgają :D. Niestety, nawet nie są nawet do połowy pleców... :(.
9)ulubione kwiatki
tulipany i stokrotki :)
10)data urodzin (wystarczy dzień i miesiąc)
1 sierpnia, zodiakalny lew :)

wtorek, 27 marca 2012

Never give up, such a wonderful life!

"nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem" - pomyślała Martyna, po czym skasowała wczorajszy post, aby nie przypominał jej o tym, że było jej smutno. 
Ale dziękuję za miłe słowa wyrażone w komentarzach od Was, dodały mi nieco otuchy! :*
Dziś dzień pełen emocji. Po pierwsze koło z angola, które było nawet proste, jednak nieprzespana noc nie pozwoliła mi napisać go "na max'a" stąd też liczę na ok. 15/20, mam nadzieję, że nie mniej ;>. Tradycyjnie, jak co wtorek opuściłam wykład, który ponoć najtrudniej zaliczyć... <oops!> za tydzień pójdę... Potem podjechałam z chłopakami, którzy chcieli oddać krew. Oni oddawali dzielnie czerwoną ciecz, a ja usprawiedliwiona AŻ 3 powodami udałam się do pobliskiego sklepu a chińskim asortymentem. Kilka ubranek wpadło mi w oko i chyba tam wrócę! :D (o ile ktoś jest z Białegostoku to sklepik znajduje się nad Opałkiem na ul. Składkowskiej, wchodzi się od prawej strony). Uraczyłam się tylko pędzlem, który był w zaskakującej cenie 3 zł. I co tu się dziwić, jaka cena taka jakość. Włosie wypadło jeszcze zanim zaczęłam go używać :D. Weszłam w celu zakupienia spiralek do kręcenia włosów i wypełnienia do koka... niestety nie było :( buuu.
W niedziele była okropnie wietrzna pogoda. Z S. mieliśmy jeździć rowerami, ale wyszło, że pojechaliśmy na wycieczkę do Korycina. Oczywiście tylko na zalew. Nie wiem czy wiecie, ale Korycin jest jedną z tych wsi w Polsce, które najlepiej wykorzystują pieniądze z UE. Znajduje się tam w/w zalew na rzece Kumiałka, boisko, korty oraz Synagoga czy Żydowski cmentarz. Każdego czerwca w Korycinie odbywa się wielki festyn poświęcony truskawkom, które ponoć są tam najlepsze na świecie! Co więcej Korycin słynie też ze swojego sera (zwany oczywiście korycińskim), którego receptura wiąże się z historycznym potopem szwedzkim. 
Dla mnie Korycin to przede wszystkim tradycyjny postój w drodze nad augustowskie jeziora :D. Niestety nasz niedzielna wycieczka nie pozwoliła nam się cieszyć tym miejscem gdyż wiał okropny wiatr. Dosłownie 10 minut spędziliśmy nad zalewem - resztę w samochodzie.
A dzisiejszy wieczór sponsorują truskaweczki. Wprawdzie to nie te z Korycina, a z biedronki, ale temat jest :D. Do tego Małe piwko, co by dobrze się spało po mega wycisku w studiu fitness! :)


sobota, 24 marca 2012

Skyscraper

Wiem, że pewnie Was zanudzę tekstem "ale piękna, słoneczna pogoda..." ale taka jest prawda :P. Taka pogoda motywuje do mycia okien, sprzątania w domu i na podwórku - czyli pracowita sobota. Teraz prześlicznie zachodzi słońce. Niebo skąpane w jego pomarańczowo -różowych promieniach wygląda tak ciepło i przyjemnie, że nie chce się odrywać od niego oczu. Godzinami mogłabym patrzeć na zachody i wschody słońca. Magiczne uczucie. Niczym nie z tej ziemi. A zdaje się, że jest to coś codziennego i normalnego. Mimo to, wielu ludzi nie docenia tego. Szuka niesamowitych emocji i doznań w różnych, niekonwencjonalnych środkach, kiedy tuż pod nosem ma tak wspaniałe widoki. Naprawdę, nie trzeba wiele. Wystarczy nasza wyobraźnia i trochę chęci. Natura jeszcze nie raz spowoduje, że będziemy zdziwieni, a jej prawa udowodnią nam, że to one rządzą światem, a nie my.

Kilka zdjęć mojego autorstwa. Moja prosta cyfrówka nie robi "mega" zdjęć, to zwykły, kompaktowy, stary aparat. Ale zawsze uparcie twierdzę, że prawdziwemu artyście nie potrzeba dobrych sprzętów. Nie chwaląc tutaj siebie (hihi), ale chyba przyznacie mi rację, że prawdziwy fotograf zrobi arcydzieło nawet kalkulatorem.
W kolejności - dwa pierwsze z wczoraj, dwa kolejne z dzisiaj, a dwa ostatnie (w tym te z moim Kociem) jeszcze za czasów zimowych :).


czwartek, 22 marca 2012

Colorful nails


Wczoraj, w przypływie emocji, postanowiłam zrobić coś "szalonego" haha. W związku z tym, że moje paznokcie wyglądają już trochę lepiej (wciąż używam odżywki EVELINE 8 w 1) chwyciłam kolorowe lakiery i rozpoczęłam szaleństwo.  Pewnie nie raz widziałyście te niesamowite paznokcie, którymi się inspirowałam malując swoje. Są niezwykle proste w zrobieniu, a efekt jest szałowy! Przynajmniej mi się bardzo podobają :).
inspiracja
moje wykonanie
I na deserek fragment mnie. Zainspirowałam się Fashionatką, która pokazała zdjęcie ślicznego warkocza w ramach "ujarzmiania" niesfornej grzywki (darkmoon.pinger.pl/m/11502592/french-braid). A że ja nie potrafię aż tak bawić się moimi włosami, to zrobiłam tylko dwa warkocze. Wyglądam jak małolata :D.

wtorek, 20 marca 2012

DIY i otrzymane nagrody :)

Taka piękna pogoda, że nie mogłam sobie odmówić twórczego nastroju. Takie dni trzeba należycie wykorzystać :). Dziś padło na DIY, zaległe wpisy, fitness, naukę angielskiego i polskiej listy UNESCO.
Zacznijmy od mojego DIY. Trudno sobie wyobrazić moją radość, kiedy znałam w moim czarodziejskim pudełeczku (TU o nim wspominałam) te wspaniałe piórka, o których zupełnie zapomniałam! Przeszłam do pracy. Potrzebowałam tylko elementów do robienia kolczyków, które wieki temu kupiłam na allegro. W taki sposób powstały 3 pary kolczyków. Nie wiem po co mi aż tyle, ale może to zwiastun nowego rozdania? ;> zobaczę! :) póki co dalej szukam inspiracji na nowe kolczyki :). Co o tych sądzicie?
Nie mniejsza radość mnie ogarnęła, gdy wróciłam z uczelni a w domu była już paczuszka z wygranym rozdaniem u Safiny (safina44.pinger.pl). Moja mina po otworzeniu - bezcenna! Nie wiedziałam, że aż tyle rzeczy wygrałam :D. Najbardziej jestem zadowolona z lakierów i maseczki truskawkowej, która wygląda smakowicie :D. Natomiast co do kolczyków z szanownym Panem ze Zmierzchu, to wymyślę jakieś DIY bo nie jestem zwolenniczką tej Sagi :D. Poza tym, cała biżuteria mi się podoba i mam nadzieję, że niedługo coś znajdziecie w moich setach. Jeszcze raz dziękuję, ze mogłam wygrać! :*
Natomiast na blogspocie wygrałam w losowaniu u Sami (samanta-lesiak.blogspot.com), która jako nagrodę wykonywała rysunki przesłanego zdjęcia. Ma dziewczyna talent :). Zapraszam na jej bloga, często organizuje podobne losowania! :)
Moje zdjęcie prezentuje się tak
A tak w wykonaniu Sami
 

sobota, 17 marca 2012

Hello Spring!

Nie mogłam się doczekań no i mam. Wiosenna pogoda zapanowała i w moim mieście. Wprawdzie prognozy mówią, że tylko na kilka dni, ale i tak jest dobrze. Właśnie ta piękna pogoda zmotywowała mnie do posprzątania mojego autka, teraz lśni! Jestem z siebie dumna....i nie ważne, że połamała aż 3 paznokcie! :( Ale dalej wierzę  w magiczne działanie odżywki z EVELINE i nie poddaję się. To śliczne Słońce zmotywowało mnie też wczoraj do zakupu olejku z Altery (wzięłam ten o zapachu mango - mniam, mniam!) i mam zamiar olejować moją szopę - to coś co mam na głowie. Mam nadzieje, że ilość wspaniałych opinii, wystawionych przez was, spowoduje, że i moje włosy będą mega! :)
Miałyście racje, że wraz ze Słońcem przyjdzie do mnie energia. Jeszcze nie do końca pożegnałam moją przejściową chandrę, ale jest już lepiej. Dziś dostałam mega powera do wielu spraw i miejmy nadzieję, że na długo ten power będzie mi towarzyszył! Dawno brakowało mi jakiejś motywacji, celu. Od 2 tyg. chodzę regularnie na ćwiczenia. Ne robię sobie zaległości na uczelni. Dużo czasu spędzam na podwórku. Oby wszystko co robię, było dla mnie dobre :).
Trochę rzeczy komplikuje się w moim małym życiu. Trochę sporów i trochę kłótni - ale kto tego nie ma. Trzeba nauczyć się z tym radzić w mądry sposób. Szczera rozmowa jest dobra na wszystko, chociaż nie zawsze przynosi takie efekty jakich my oczekujemy. Ale halo halo! Nie my sami jesteśmy na świecie! Nie bądźmy egoistyczni! Są też inni! A każdy ma swoje uczucia!
Wrzucam Wam foteczki z wczorajszego dnia. Też było ciepło, ale nie tak jak dzisiaj. Sweterek zdjęłam tylko do zdjęć :P. Na sobie mam wszystko co już znane. Koszulka jest jedną z moich ulubionych - zarówno kolorem jak i krojem. Spodnie to nieudany zakup w Pull & Bear w ostatnie wakacje. Brzydko się przecierają i płowieją. Jednak nie ma to jak spodnie z h&m, które mam od 2 lat :). Sweterek (haha!, którego nie widać! :D) to wyszukana rzecz w szafie mamy, ma tam jeszcze wiele rzeczy, które chętnie podkradłabym przy najbliższej okazji! Oczywiście białe, wysokie trampki z Auchan. Bałam się, że będę miała obawy - nosić nie nosić. A jednak przekonałam się do nich. I żeby nie było, że kłamałam z temperatura - kurtka była potrzebna. Ta jest z Atmosphere - sh. Za duża o rozmiar, ale nie rzuca się to strasznie w oczy.
*W tle macie okazje podziwiać moje maleństwo ;D. I od razu zaznaczam - zdjęcia robiłam w takim miejscu, tylko dlatego, że fotografem był samowyzwalacz, a statywem stolik ogrodowy. A autka nie chciało mi się przestawiać :P.


wtorek, 13 marca 2012

everyday

Wczoraj wieczorem, patrząc na pogodę, myślałam, że naprawdę będzie 9 stopni i Słońce. Tak, było, 2 minuty... jest szaro, buro i ponuro! A już się nastawiałam na wielki powrót wiosny! Z tego wszystkiego zajechałam dziś nawet na myjnie, gdzie Sebastian umył moje mooocno brudne autko. Mam nadzieję, że jutro nie spadnie deszcz...

Dziś postawiłam na prosty i wygodny strój. Wybrałam się tylko na ćwiczenia z angielskiego, a wykład "olałam". Kiedy wiem, ze zaraz wrócę do domu, nie próbuję nawet szykować się szczególnie, przede wszystkim ma być wygodnie.
Spodnie - h&m
Koszulka - nie pamiętam, kupiona w Anglii
Sweterek - Takko Fashion
Chustka - Butik
Trampki - Auchan
Kolczyki - Takko Fashion
W tym czasie, co bym siedziała na nudnym wykładzie, zdążyłam posprzątać cały dom i nadrobić pewne zaległości na uczelni. Być może potem jeszcze poprasuję, bo dziś mama wraca z delegacji :D. Do tego mój brat ma dziś urodziny, więc z tej okazji posprzątałam i u niego w pokoju... ;D.
Na zdjęciach możecie też dojrzeć fragmenty mojego, już do końca wyremontowanego, domu! Na dole przeważają zielenie, pomarańcze i brązy. To zdecydowanie ulubione kolory mojej mamy. Na górze są nasze pokoje, więc tu panuje już rozbieżność kolorystyczna, ale również mi się podoba. Na szczęście to już koniec remontów! :)

niedziela, 11 marca 2012

Plisy, fale i dunaje!

Dziś zaprezentuję Wam na sobie spódniczkę, którą pokazywałam we wczorajszym poście. Jest to rozmiar  38, a więc troszkę na mnie za duża, ale chyba nie wygląda aż tak źle :). Zestawiłam ją z topem w kolorze pudrowego różu, z własnoręcznie naszytymi koronkami.. Do tego rajstopy z esotiq, kupione na promocji dzięki: www.kasiabanaszak.blogspot.com
mój aparat totalnie nie chciał dziś współpracować z Sebastianem, stąd też trochę rozmazane zdjęcia...



Dzień przebrzydle deszczowy, nawet nie wiecie jak Wam zazdroszczę tego słoneczka. U mnie ma być ponoć jutro... Może skuszę się na jakiś lekki outfit? Zobaczymy. Póki co w koło błoto, kałuże itd... a ja kaloszy nie mam i mieć nie będę! :P


(hahaha cudowne zdjęcie z ręki :D)

Teraz lecę czytać książkę, a Wam życzę miłego wieczorku!

sobota, 10 marca 2012

new in

W poprzedniej notce chwaliłam się zakupami z mamą. Dziś pochwalę się całą resztą rzeczy, które zdążyłam zakupić w ostatnim czasie. Nie jest tego wiele. Czasami jak czytam i oglądam Wasze blogi to nie mogę wyjść z podziwu ile rzeczy (i to nie koniecznie za małe pieniądze) potraficie wynieść ze sklepów! :P Mam w swojej szafie wiele ubrań, których nie noszę, a szafa się nie zamyka. Wolę kilka razy przejrzeć jej zawartość, odświeżyć jakąś "szmatkę" niż wydać miliony na nowe ubrania. W ten sposób staram się ograniczać swoje wydatki, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczam na podróże i kształcenie. Ale o tym już wkrótce :).



Marynarka, spódniczka oraz legginsy - sh. Czarne zawsze się sprawdza. Czy to sesja czy zwyczajny dzień, czarny to nieodłączny element mojej garderoby i tak już zostanie. Nie chwyciła mnie ta moda na pastele (może temu, że mam kompleksy apropo mojej figury i mam wrażenie, że pastele jeszcze je powiększą).
Wstyd się przyznać, ale nie miałam do tej pory czarnych balerin. Machnęłam się, a co, i kupiłam w CCC, zwykłe, czarne, lekko ażurowe. Śliczne! I dla każdego coś wygodnego, czyli białe, wysokie trampki z Auchan'a. Paliłam się na Conversy, ale cena mnie przerażała, a za 23 zł nie szkoda nawet jak się pobrudzą :).


Zakpy w Biedronce w końcu zakończyły się owocnym happy end'em. Wiele z Was kusiło mnie zestawem z Eveline Cosmetics. Szczególnie po wielu wspaniałych opiniach mówiących o rewelacyjnym działaniu odżywki 8w1 (która właśnie schnie na moich paznokciach). Mydełko z peelingiem kupiłam za pierwszym razem już jakiś czas temu. Uwielbiam peelingi w każdej postaci, więc i tym razem się na nie skusiłam. Również podczas ostatniej wizyty w rossman'ie (przed połowinkami, w poszukiwaniu pierścionka :D) zakupiłam komplet maseczek. Obecnie testuję tą z Perfecty. Stosuję ją zupełnie identycznie jak krem do twarzy na noc, z tym, ze rzadziej, raz na 2-3 dni. Reszta czeka jeszcze na swój czas.

I na koniec coś, co mam nadzieję, już niedługo nie bezie tak wyglądało. Moje paznokcie. Wstyd aż je pokazywać. Wyglądają jakby były brudne, a nie... to są przebarwienia i pęknięcia. Miejscami niezmyty, niebieski lakier. Mam nadzieję, ze po tej 14 dniowej kuracji zauważę już pierwsze objawy wzmocnienia paznokci. Pękają mi jak niepojęte! Czekam na efekty... :)