poniedziałek, 29 września 2014

O tym jak przetrwać ostatni rok na studiach

MASAKRA! Ostatni rok, kiedy minęły ostatnie cztery?
albo nie
MASAKRA! Jeszcze rok, kiedy to się skończy?
czyli jak bardzo chciałam wracać na uczelnię.
Poniedziałek, 6.15, wstałam sobie wcześniej, dużo wcześniej, jakąś całą godzinę na wcześnie. Za oknem zimno, w pokoju nie mniej. Dobra, wejdę na fejsa. Dzień dobry, dziś wyjątkowo, masz na 8.15 a nie na 9.15. Od początku się zaczyna ...
O ludziach nie muszę pisać, wciąż te same twarze, już piąty rok razem. Fajnie było usłyszeć, że grupa się zintegrowała, wszyscy się lubią, gorzej było sobie uświadomić, ale integrowali się wtedy, kiedy ja wylegiwałam się na plaży w Portugalii i jakoś mnie to ominęło :D. No ale chyba mnie jakoś... (znów?) polubią :D.

Były rady odnośnie tego jak radzić sobie z jesienną chandrą, poniżej zdjęcie, że sama przestrzegam tych zasad (świeży kwiat :D, świeczki, wino, słaba jakość zdjęcia haha... :D)
Jednak nie przewidziałam w nich faktu wpływu związków poza emocjonalnych. Tak, przypadki losowe, takie jak np. powrót na uczelnie po ponad półrocznych wakacjach. BOMBA! To jak skoczyć do oceanu.... z tratwy, do tego takiej mało stabilnej.
Mam 4 proste rady, ale zanim co - usiądź, weź garść antydepresantów, jakiś nóż, tasak, cokolwiek, włącz melancholijną muzykę... a teraz proste rady.
1. Nie idź na uczelnię.
2. Rzuć studia.
3. Rozpłacz się, bo szkoda ostatnich 4 lat.
4. Zarejestruj się w urzędzie pracy.

Voi la! Problem z wracaniem na uczelnie rozwiązany!
Żartowałam, a na serio? Zmuś się! To ostatni/kolejny rok wspaniałej sielanki na studiach!

1. Kup stos makulatury. Najsłodsze zeszyty i notesy, jupiiiii, czujemy się jak w podstawówce i tak mamy się czuć. Wtedy przecież chciało się do szkoły, prawda?
p.s. zapomniałam dodać o ryzie papieru na ksero notatek i ściąg :D ale to chyba oczywiste? :D

2. Kup mazaczki, kredki, zakreślaczki. Są również sweet jak kolorowe zeszyty, ale i w praktyce się sprawdzają całkiem nieźle. Rzekomo ułatwiają w nauce w sesji o ile nie preferujesz ściąg.

3. Kup okładkę na indeks! Co prawda na wielu uczelniach znieśli indeksy (u mnie w sumie już też, ale mam stary, z licencjatu :D). Moja okładka jest okropnie optymistyczna. Czarno-białe barwy, takie wiosenne. Zawsze można kupić kwiatki, starki, kotki, pieski i będzie wciąż sweet!

No i czy mając taki zestaw nie chce się wracać na uczelnią? <3

p.s. traktujcie post z przymrużeniem oka :D

czwartek, 25 września 2014

Tak się składa, że weekendem była Warszawa!

Totalnie spontanicznie. Znajomi zadzwonili czy odwieziemy ich na lotnisko, hmmm dlaczego nie?
I o to takim to sposobem pochmurną i mglistą niedzielę spędziliśmy w Warszawie. Niestety pogoda nam nie sprzyjała. Było chłodno i mgliście. Z lotniska udaliśmy się do Galerii Mokotów, gdzie zjedliśmy śniadanie... w McDonaldzie :D.

Później błądziliśmy po mieście i trafiliśmy do Złotych Tarasów. Tam zostawiliśmy auto na parkingu i poszliśmy na prawie godzinny spacer po mieście. Jednak chłód nie pozwalał na dłuższe przechadzki. Z resztą widać też moją zadowoloną i wyspana minę :D.



Później wylądowaliśmy już w samych Złotych, gdzie obeszliśmy miliony sklepów, w których nie znaleźliśmy sobie totalnie nic! Wypiliśmy kawę w starbucksie i pojechaliśmy na Stadion Narodowy. Tutaj było kolejne całe nic ... gdyż wjazd autem osobowym kosztował 20 zł! Słucham? ;/


Stwierdziliśmy, że lecimy na Targówek, a właściwie skończyliśmy w Ikei. A tu? Ja to w raju :D. Była to moja druga wizyta w Ikei, w tym pierwsza w Polsce, żal co? :D haha Kupiłam sobie posiadane chyba przez wszystkich osłonki na doniczki i świeczki (ciekawe czy po zapaleniu pachną tak jak w opakowaniu?).


I o to taki był nasz szalenie spontaniczny dzień w Warszawie.... :)


poniedziałek, 22 września 2014

Jesienna aura - jak sobie z nią radzić?

Boląca głowa, chłodne poranki, ponure popołudnia. To właśnie znak, że jesieni już nie uciekniemy. Teraz niecierpliwie znów czekam do kwietnia, kiedy wszystko zacznie budzić się do życia i znów nabierze intensywnych kolorów zieleni. Trochę trudno będzie mi przetrwać zimę po spędzeniu pół roku w dość ciepłej i kolorowej (w porównaniu do Polski) Portugalii.

Ale do sedna. Nie warto zaprzątać sobie głowy pesymistycznym nastrojem. Lepiej jest się skupić na czymś totalnie odlotowym, do czego nie zawsze potrzebne jest słońce.

1. Jedz czekoladę! Nie za dużo, ale 2-3 kosteczki na poprawę humoru? pójdzie w cycki :). Ale pamiętajmy! tylko odrobinkę, bo potem łatwo do wyrzutów sumienia i głębszego doła!


2. Pij ciepłą herbatę (malinową, cytrynową, imbirową, miodową) z ulubionego kubka, a najlepiej takiego, który kojarzy Ci się z wakacjami. Od razu robi się cieplej!

3. Ćwicz! Zajmie Ci to czas i przede wszystkim pozytywnie wpłynie na Twoje zdrowie i samopoczucie. Co więcej? Wzrastający poziom endorfin sprawi, że nawet po ciężkim treningu będziesz weselsza i pełna energii. Regularne ćwiczenia to także złota recepta na szczupłą sylwetkę (w ramach pokuty za tą czekoladę :D)
4. Zły nastrój często spowodowany jest brakiem witaminy D, którą dostajemy od słońca. Niestety, solarium nie jest rozwiązaniem, bo o ile pomoże wytworzyć ową witaminę to w naprawdę minimalnej ilości. Dlatego warto korzystać z każdego najmniejszego promienia słonecznego.


5. Noś ciepłe ubrania, dobrane do pogody! Nie warto się przegrzewać ani oziębiać, w takich skrajnym momentach czujemy się nie komfortowo i tracimy dobry humor. Dlatego warto zaopatrzyć się w wygodne, ale ciepłe swetry, przyjemne w dotyku szale, tak aby nie zadręczać się niemiłym chłodem.

6. Zgadżetuj jesień! Kup modne kalosze, w dowolnym kolorze, po prostu takie, abyś chciała bez problemu wyjść w deszcz i czuć się wygodnie! Kup śliczny parasol. Rzecz praktyczna, a jeżeli jest piękna to żaden deszcz nie straszny. Kup idealny płaszcz! Dłuższy, cieplejszy, co by po nerkach nie zawiało! Kup cudowne rękawiczki! Mają przede wszystkim grzać, ale uroczy wygląd idzie z nimi w parze. W takim zestawie aż chce się wyjść na deszcz!

7. Imprezuj! Z umiarem, ale zawsze! Spotykaj się z ludźmi, trać nadmierny czas na coś co sprawia Ci przyjemność i rozrywkę. A może impreza w stylu hawajskim? Szybko przypomną się ciepłe, utęsknione wakacje!
8. Pal świeczki albo woski! Dają ciepłego klimatu w pomieszczeniu, a dodatkowo pięknie pachną!

9. Stawiaj świeże, kwitnące kwiaty! Pokój z bukietem kolorowych kwiatków, które można kupić chociażby w biedronce! :P, od razu wygląda weselej, wiosenniej, świeżej!

10. Szukaj światła! Nie tylko w świeczkach czy lampkach! Przede wszystkim odsłoń żaluzje i szukaj schowanego za chmurami słońca :).

11. Myśl pozytywnie! Łatwo się mówi, ale przecież to nic trudnego? :)


piątek, 12 września 2014

Wzmacniająca odżywka z diamentem od Eveline

Cóż tu pisać. Jedni chwalą inni wręcz krytykują wszystkie odżywki z Eveline. Spotkałam wiele opinii, jednak wciąż decydujące zdanie ma ta pozytywna.
Osobiście miałam styczność z trzema rodzajami:
- Eveline 8 w 1
- Eveline 9 w 1
- Eveline wzmacniająca odżywka z diamentem

Wstyd się przyznać, ale ani razu nie porównałam ich składu, jeżeli ktoś z Was ma ochotę w zdjęciach dodaję skład tej z diamentem :).
Mam ogromne zaufanie do odżywek do Eveline. Wiem, że zawsze, gdy moje paznokcie zostaną wystawione na próbę lub ulegną zniszczeniom mogę na nie liczyć. Tak było w przypadku pierwszej próby, gdzie nigdy nie mogłam zahodować paznokci, a z Eveline zrobiłam to raz dwa! Podczas drugiej próby była "akcja-regeneracja" po nieudolnym zdejmowaniu żeli. Oczywiście akcja zakończyła się sukcesem. Trzecia akcja trwa teraz - już widzę pierwsze efekty ! :)
Nigdy nie spotkałam się z jakimikolwiek skutkami ubocznymi gdy stosowałam odżywkę zgodnie z zaleceniami producenta (inaczej było w przypadku nadmiernego używania, pojawiło się kilka plamek na płytce, które wynikały ze świadomego przedawkowania).




poniedziałek, 8 września 2014

Ciemny turkus na moich ogryzkach

Z nieznanych mi przyczyn nagle zaczęły mi się kruszyć paznokcie... nic też dziwnego, że z pięknych i zdrowych mam obecnie szczerbiące się ogryzki.
Dziś Wam pokazuję lakier od Eveline, w dość nietypowym kolorze, niestety, totalnie nie moim. Preferuję róże, czerwienie, coś w tym stylu. Niestety, nie brązy, szarości i ... ciemne turkusy. Może to i jesienne kolory, jednak wciąż mnie nie przekonują... :(
Co do trwałości, to trudno mi określić, gdyż po dwóch dniach je zmyłam (kolor mnie drażnił :D), ale z doświadczenia wiem, że obietnica 9 dni trwałości jest przekłamana co najmniej o połowę ;-).


sobota, 6 września 2014

Żel micelarny do mycia twarzy

Kiedyś totalnie nie zwracałam uwagi na swoją cerę. Może też dlatego miałam z nią ciągle problemy (wypryski, różnokolorowe plamy). Od jakiegoś czasu zwracam dużą uwagę na to czym myje i smaruję swoją twarz. Dzięki uprzejmości firmy Oillan Balance oraz Podlaskich Blogerek mam okazję spróbować, dość nietypowej jak dla mnie formy, żelu micelarnego.
Dlaczego nietypowa forma? Dlatego, że czegoś z napisem "micelarny" używałam tylko jako płynu. Jednak postać żelu jest bardzo zachęcająca. Zacznę od tego, że używam go po umyciu twarzy. Nakładam niewielką ilość na dwa waciki, każdy na pół twarzy. Daje takie dziwne wrażenie lekkiego orzeźwienia, bardzo przyjemne uczucie. Bardzo szybko się wchłania. Używałam go codziennie wraz z kremem Equille BIOgenic Day (post o nim tutaj) i w ciągu 2 tygodni moja przesuszona po portugalskim słońcu skóra wróciła do wspaniałego stanu.
Małą wadą, jak dla mnie, jest sposób wydobycia kosmetyku. Niby otworek powinien być praktyczny, a jednak mam problem z aplikacją odpowiedniej ilości produktu i muszę robić to delikatnie, aby nie wyleciało za dużo.
Myślę, że jest wart swojej ceny (ok. 21 zł /150 ml) i póki co wygrał walkę z płynem micelarnym z biedry :P (poza kwestią demakijażu oczu)


wtorek, 2 września 2014

Hello September!

W życiu bywa różnie i tego nie trzeba nikomu tłumaczyć. Dziś powinnam być w innym miejscu i robić totalnie co innego, niż pisać do Was właśnie notkę. No cóż. Najwidoczniej tak miało być i jestem tutaj.
Wiele dobrego zawdzięczam mojemu wspaniałemu Mężczyźnie, który tak niespodziewanie pojawił się w moim życiu i bez niego byłoby zupełnie inaczej <3. Każdą wolną chwilę spędzamy razem.
Wrzesień to niejako mały test dla nas. Od pół roku byliśmy praktycznie non stop ze sobą. Teraz obydwoje idziemy do pracy i tryb dnia się nieco zmienia, będziemy widywać się zdecydowanie rzadziej i krócej. Na szczęście to tylko jeden miesiąc, bo już od października szykują się większe zmiany <3.
Jesień spokojnymi krokami wkracza na salony, ostatnie podrygi ciepła. Najwyższy czas pozałatwiać sprawy związane z zakończeniem erasmusa. I mimo, że wakacji jako takich już nie mam to i tak współczuję tym, którzy zaczęli kolejny rok szkolny. To są właściwie moje ostatnie "wakacje", zaraz magister i koniec uczniowania :D.