Jutro moje 22 urodziny. Czas na chwilę zadumy, bo jeszcze kilka dni temu myślałam, że w tym roku kończę 20 :D. Czas leci zdecydowanie za szybko. Trzy lata studiów przeminęło niczym jeden dzień, miesiąc wakacji jak godzina. Lada chwila już będę zakładać rodzinę i wychowywać wnuki. Ale kiedy to minęło? ;o
Pamiętam jak jeszcze chodziłam do przedszkola, wakacje w domu, zapach świeżo sprzątanego pokoju przez mamę, smak agrestu, porzeczki, rabarbaru. Pamiętam jak poszłam do szkoły, wszystko było takie nowe, płakałam kiedy dostałam 4- i chciałam iść na zajęcia wyrównawcze. Pamiętam pierwsze "przyjacielskie" kłótnie, pisanie liścików na lekcjach, bieganie na szkolną stołówkę na obiady. Potem zaraz szybko gimnazjum, szalone 3 lata dzieciaków, pierwszy chłopak, wielkie trudności z rozstaniem się ze swoją klasą, której tak bardzo nie lubiłam. Następnie liceum, które nie było dla mnie miłym okresem i nie wróciłabym w tamte czasy nigdy, bo nawet studniówka była okropna i matura wcale nie zadowalająca. I dodać można już studia, raz, dwa, trzy i miliony imprez już za mną. Sesja sesją, ale ilości wspomnień powstałych poza murami uczelni (ew. na kampusie) nikt mi nie zabierze!
Zdjęcia zrobiłam ok. tygodnia temu, kiedy właściwie powinnam siedzieć w pociągu do Poznania na rozmowę kwalifikacyjną na studia. Ale nie. Zostałam tu. Pojechałam do starej uczelni, gdzie mnie poinformowano, że moja specjalizacja powstanie. Decyzja prosta i wygodna dla wszystkich - zostaje. Poszłam normalnie do pracy i wieczorem spotkałam się z Pauliną, która uświadomiła mi (nawet nic nie mówiąc), że dobrze, że jestem tu, a nie w drodze do Poznania.
Pamiętam jak jeszcze chodziłam do przedszkola, wakacje w domu, zapach świeżo sprzątanego pokoju przez mamę, smak agrestu, porzeczki, rabarbaru. Pamiętam jak poszłam do szkoły, wszystko było takie nowe, płakałam kiedy dostałam 4- i chciałam iść na zajęcia wyrównawcze. Pamiętam pierwsze "przyjacielskie" kłótnie, pisanie liścików na lekcjach, bieganie na szkolną stołówkę na obiady. Potem zaraz szybko gimnazjum, szalone 3 lata dzieciaków, pierwszy chłopak, wielkie trudności z rozstaniem się ze swoją klasą, której tak bardzo nie lubiłam. Następnie liceum, które nie było dla mnie miłym okresem i nie wróciłabym w tamte czasy nigdy, bo nawet studniówka była okropna i matura wcale nie zadowalająca. I dodać można już studia, raz, dwa, trzy i miliony imprez już za mną. Sesja sesją, ale ilości wspomnień powstałych poza murami uczelni (ew. na kampusie) nikt mi nie zabierze!
Zdjęcia zrobiłam ok. tygodnia temu, kiedy właściwie powinnam siedzieć w pociągu do Poznania na rozmowę kwalifikacyjną na studia. Ale nie. Zostałam tu. Pojechałam do starej uczelni, gdzie mnie poinformowano, że moja specjalizacja powstanie. Decyzja prosta i wygodna dla wszystkich - zostaje. Poszłam normalnie do pracy i wieczorem spotkałam się z Pauliną, która uświadomiła mi (nawet nic nie mówiąc), że dobrze, że jestem tu, a nie w drodze do Poznania.