środa, 29 czerwca 2016

Yanke candle- WHITE TEA

W poszukiwaniu idealnego zapachu totalnie nie sądziłam, że zabawię dłuższą chwilę przy WHITE TEA od Yankee Candle. Zupełnie bezosobowo nastawiałam się do naszego pierwszego spotkania. Może też dlatego przeżyłam SZOK, gdy delikatny zapach, lekko słodkawy, a jednocześnie lekko świeży zaczął unosić się w moim pokoju. Jeżeli mamy jakiekolwiek kosmetyki o zapachu białej herbaty i lubimy ten aromat - polecam. Moje kosmetyki zawsze tak pachniały i tutaj naprawdę byłam mile zaskoczona.
Wbrew pozorom, mimo bardzo wysokiej temperatury na zewnątrz, palenie wosków wciąż sprawia mi przyjemność.

Szeroki wybór wosków Yankee Candle znajdziecie w sklepie goodies.pl, a ten konkretny TUTAJ.


sobota, 25 czerwca 2016

Szkatułka DIY!

Na stworzenie czegoś, co idealnie wpasuje się do wystroju mojej sypialni potrzebowałam dużo czasu i motywacji. Nic też dziwnego, że np. kinkiet kupiliśmy dopiero ROK po zamieszkaniu. Pomału, pomalutku określamy swoje potrzeby i wygody, szukając jak najlepszych rozwiązań i pomysłów na przyszłość. W taki też sposób powstała tytułowa SZKATUŁKA.

KOSZT - 35 zł [za uchwyty (podejrzewam, że można kupić je taniej)]

Do stworzenia tego cuda potrzebowałam:
- kartonowych opakowań po zakupionej męskiej bieliźnie,
- okleiny w imitacji białego drewna, znalezionej na strychu rodziców,
- ścinków (ścinek?) tapety z mojego starego pokoju (serio, mam takie "śmieci" w domu :D),
- nożyc, taśmy 
- duuuużo chęci i około godziny czasu,
- wspomnianych uchwytów.


...uwierzcie mi, w przypadku moich dwóch lewych rąk do prac plastycznych znalezienie czasu i chęci graniczyło z cudem.

Najpierw określiłam kształt całej szkatułki i skleiłam szuflady, później skleiłam 4 elementy (wersja na 3 czeka na swój czas... dojrzewa!)


Później wszystko dojrzewało jakieś 4 miesiące schowane w szafie :D. Jak już dojrzało całość okleiłam mniej lub bardziej starannie (serio, dałam z siebie 200%!). Problem był taki, ze okleina była dość wiekowa i powyginana.


Dodałam klameczki.....

i wyściółkę wewnątrz z czerwonej tapety.

Shine bright like a diamond :D

A no tak - na koniec prawidłowo ulokowałam nową ozdobę na samozwańczej toaletce, z mega wielkim lustrem. To kolejne miejsce, które jakimiś tam krokami zmierza do zmian.

P.S. Oczywiście nie zmieściłam tam całej biżuterii :D.







środa, 22 czerwca 2016

Yankee Candle - CLEAN COTTON

Pomimo, że jest już bardzo ciepło (wręcz gorąco) nie odpuszczam w testowaniu wosków. Ostatnio stało się to niemal moim małym rytuałem. Zapach CLEAN COTTON to zapach, który z nazwy bardzo często kojarzy się nam z dzieciństwem. Wychowałam się w domu, gdzie pranie w słoneczne dni wysychało na podwórku. Później, zniesione do domu miało taki specyficzny zapach. Niczym tkanina przeplatana wiatrem w aromacie świeżego proszku do prania. Nie muszę chyba opisywać tego uczucia, kiedy zmieniało się poszewki pościeli na właśnie takie, prosto z prania. Własnie tej mieszanki słonecznego wiatru i proszku oczekiwałam do CLEAN COTTON. Czy udało się? No nie do końca, chociaż... 

Zauważyłam, że jestem bardzo wymagającą osobą odnośnie zapachów i stawiam im wyzwania, oczekując wielkich efektów. Tak też było w tym przypadku. Producent obiecuje zapach świeżego prania, kwiatów i cytryny. Faktycznie tak jest.  Od radu dało się czuć proszek do prania, bardzo intensywny i wręcz mdlący, ale! jak tylko uchyliłam okno i zapach połączył się z przyjemnym, świeżym powietrzem od razu dało się wyczuć delikatność, kwiaty i domieszkę cytryny. I tu tkwi tajemnica - en aromat palimy krótko, inaczej spowoduje ból głowy i zmęczenie.
Znacie ten zapach? :)
Woski Yankee Candle są dostępne w sklepie goodies.pl, a ten konkretny TUTAJ.

wtorek, 14 czerwca 2016

Samoopalająca maska nawilżająca na noc - Vita liberata - FABULOUS

Zanim wyszło piękne, opalające słońce skusiłam się i zaryzykowałam z przetestowaniem dość kontrowersyjnego kosmetyku, a mianowicie samoopalającą maskę nawilżającą na noc od Vita Liberata. Z samą marką miałam do czynienia po raz pierwszy, jednak po opiniach w internecie, o tym jakie to efekty dają kosmetyki taj firmy postawiłam poprzeczkę bardzo wysoko. Ciekawi jesteście na ile moje wymagania zostały spełnione? Zapraszam do dalszej części wpisu.

Kilka słów od producenta:
Odżywcza maska przez całą noc dogłębnie nawilża skórę i zapobiega jej starzeniu nadając jej równocześnie subtelny efekt brązujący i niesamowite rozświetlenie.
Składniki zawarte w masce zapewniają intensywne nawilżenie, całonocne odmładzanie skóry zaś rano pozostawiają ją pełną blasku i energii.  Ziarna słonecznika zawierają witaminę A, C oraz D o działaniu łagodzącym i pielęgnującym, tokoferol zapobiega powstawaniu wolnych rodników zaś wyciąg z jabłek spłyca drobne linie mimiczne oraz zmarszczki.

Pierwsze kilka aplikacji uważałam jakbym na twarz nakładała co najmniej złoto. Obawiałam się smug i ciemnych zacieków, jak to bywa przy takich kosmetykach.Wielki plus za to, że nic takiego nie pojawiło się na twarzy. Ponadto nie zapycha, chociaż troszkę drażni mnie fakt, że nie wolno go łączyć z kremem nawilżającym - zawsze po myciu twarzy najpierw ją nawilżam. Wydajność, wbrew pozorom jest dość dobra. Niby 10 ml, a wystarcza na długo. Jednak czy warte jest ok. 25 zł/10 ml (dane ze strony eSephora.pl)<
Wielki minus za to, że efekt końcowy (ok. 4 tyg. aplikowania co 2 dni) nie przyniosło właściwie żadnego widocznego efektu. Nie byłam w stanie aplikować go codziennie ze względu na zapach i za słaby efekt nawilżenia. Skóra na twarzy bardzo delikatnie zmieniła odcień, a więc szybciej doczekałam się naturalnego Słońca. Kolejny minus za zapach. Nie opiszę go, ale jest straszny! :D

Takie kremy to idealna alternatywa dla osób, które mają cerę naczynkową (tak jak ja) lub muszą wyrównać opaleniznę. Szkoda tylko, że efekty są bardzo marne. Bo i nawilżenie i opalenizna bez szału. A może coś źle robię?

Maska w pełnej wersji dostępna jest w opakowaniu 65 ml, TUTAJ na stronie producenta.

niedziela, 12 czerwca 2016

Projekt Denko vol.3

Dziś przychodzę do Was po raz kolejny z Projektem denko. Czas na szybkie podsumowanie kilku fajnych i kilku średnich kosmetyków. Wydaje mi się, że większość z nich powinna być Wam znana :).

Zacznijmy od lewej.

1. Dush das - jeden z najtańszych (chyba) żeli pod prysznic za naszej zachodniej granicy. Kremowa konsystencja i przyjemny, brzoskwiniowo owocowy zapach zdecydowanie na plus. Polecam.

2. Krem Nivea Soft w familijnym opakowaniu - pomimo, że zawsze miałam te mniejsze wersje do użytku domowego obecnie preferuję duży kubełek. Krem jest delikatny i uniwersalny. Stosuję go właściwie do wszystkiego, szczególnie na wyjazdach - zamiast różnych kremów mam jeden. Fakt, potrafi zapchać, dlatego nie jest dobry na dłuższą metę. Ale i tak duży plus, bo mój mężczyzna się z nim właściwie nie rozstaje.

3. Rexona aloe vera - nie raz wspominałam, że antyperspiranty w żelu albo aerozolu nie są dla mnie. Coś mnie w nich drażni, zawsze wybieram w wersji mydełka. Zapach tej rexony jest świeży i delikatny, jednak, jak każde mydełko, zostawia białe ślady na ciemnych ubraniach ALE bardzo łatwo zmyć je wodą i nie uszkadzają koloru tkaniny. Sama funkcja antyperspitatu jest, jak możecie się domyślić, na plus. Na pewno wrócę do rexony.
4. Il Salone Milano - krem do włosów - mój ulubieniec, na pewno go kupię jeszcze nie raz. TUTAJ pełna recenzja naprawdę dobrego kosmetyku.

5. Isana Kremowy żel pod prysznic - wszystko ok, cena w stosunku do pojemności rewelacja, ale! wielki, chyba centymetrowy (średnica) otwór to tak majestatyczne marnowanie kosmetyku podczas kąpieli, że aż nóż w kieszeni się otwiera! Kupię ponownie jak tylko będę w posiadaniu pojemnika z dozownikiem pod prysznic.

6. Zmywacz do paznokci BeBeauty - rewelacja. Niska cena, idealna pompka i nienaganne działanie (fajne rozwiązanie dla lakieru!) to coś czego oczekuję w przypadku takiego kosmetyku. Idealnie (jak dla mnie) zmywa lakier. Rzeczywiście trochę wysusza skórki, jednak zawsze czekam kilka dni zanim znów pomaluję paznokcie, także zdążę coś w nie wykremować, aby nie odczuć tego wysuszenia.

7. Żel nawilżający do mycia twarzy od AA - preferuję delikatne peelingi, stąd było ciężko przestawić się na żel. Przyjemnie myje, ładnie oczyszcza i pachnie. Lekko wysusza, co jest normalne przy takich kosmetykach. Mimo wszystko wracam do peelingu.

8. Natura effect - pomimo początkowych dobrych odrzuć (tak do połowy słoiczka) muszę powiedzieć kremowi NIE, gdyż momentami, po aplikacji, miałam wrażenie zmęczenia i gorąca na twarzy. A szkoda, bo mimo wszystko chciałam mieć "coś" z filtrem. Pełna recenzja kosmetyku TUTAJ.

9. Argan Oil - serum do końcówek. Wydawało mi się, że dawno temu (w Portugalii) pisałam recenzję o tym kosmetyku, a jednak nie mogę jej znaleźć :D. Serum miało przyjemny zapach i żadnych spektakularnych efektów.

10. CHI serum do końcówek - zapach BOSKI (i chyba tylko dlatego go używałam). Same efekty nie powalały z nóg, końcówki mimo wszystko były niesforne i zniszczone.

11. LA Roshe-Posay - żel kupiony w aptece za szalone 20 zł!!! (w promocji!! - never ever!) na jedną, szczególną przypadłość - podejrzewałam zapalenie mieszków włosowych na nogach. Żel znikał w tempie ekspresowych (w myłam nim tylko łydki!), a zamknięcie było straszliwie niepraktyczne (nie zamykało się za pierwszym razem, trzeba było mocno i zdecydowanie trzasnąć). Czy otrzymałam oczekiwany efekt? NIE. Wystarczyło zmienić maszynkę i problem rozwiązał się sam. Cena za żel - przesada.

12. Bania Agafi - Szampon Pielęgnacyjny - myślę, że ze względu na zapach jeszcze go kupię. Pełna recenzja TUTAJ.

piątek, 10 czerwca 2016

Modne, pastelowe paznokcie

Tak w sumie zastanawiam się, czy aby na pewno pastelowe paznokcie są modne, jednak bardzo mnie przekonują i ciągnął do siebie. Niesamowicie spodobały mi się takie spokojne, lekko przygaszone odcienie. Jakiś czas temu prezentowałam Wam mix kolorów KLIK, w tym przypadku padło na klasyczne malowanie. Cała płytka w jednym kolorze. Nie powiem, moje upodobania do prostoty jednak zaczynają się też sprawdzać w manicure, gdyż zakochałam się w tym kolorze, unikając jakichkolwiek dodatków. Niestety, widać, że kolor jest trudny w aplikacji, ponadto moja płytka przez ciągłą pracę przy komputerze jest nieco uszkodzona. Nie mniej jednak w tym sezonie dałam wolne dla czerwieni i intensywnych kolorów na rzecz pasteli :).



wtorek, 7 czerwca 2016

Coś starego coś nowego DIY

Uwielbiam przerabiać, albo odnawiać stare rzeczy. Często kryją w sobie jakąś tajemnice, albo wspomnienia. Co prawda w nowym mieszkaniu mam mało takich elementów, jednak wkradł się do nas stary dzwonek. Znalazłam go na działce mojego D, w starym, kamiennym domu. Prawdopodobnie wisiał na wejściu i gość używał go jako dzwonka przed drzwiami. Był cały zaśniedziały i zardzewiały. Postawiłam przed sobą wyzwanie - zrobię z niego ozdobę naszego salonu. 

Cały zabieg polegał po pierwsze na wymoczeniu dzwonu w coca-coli. Było to dość trudne, bo nie dysponowałam na tyle dużą miską, żeby zanurzyć go całego na raz. Te części które były niezamoczone miały inny odcień, który później musiałam wyrównywać trzymając go w powietrzu :D. Później całość szorowałam pastą do zębów i szczoteczką. Papier ścierny od razu odpadł, gdyż mógł uszkodzić prążkowaną fakturę dzwona.


Ewidentnie widać, że dzwon ma swoje lata i są pewne zniszczenia, których nie naprawdę za pomocą domowych sposobów. Nie udało mi się odratować serca, totalnie nie wiem jak pozbyć się tej rdzy, bo niczym nie idzie jej usunąć.  Nie mniej jednak widzę w nim coś pięknego i coś co z dumą zawiśnie w honorowym miejscu (na zegarze przy wejściu). Muszę tylko znaleźć odpowiedni łańcuch (łańcuszek), aby umieścić go w wyznaczonej lokalizacji.

Myślę, że owy dzwon stanie się w pewien sposób sentymentalnym elementem w naszym mieszkaniu.

P.S. Może macie jeszcze jakiś sprawdzony sposób na rdzę i osad? Chętnie przetestuję! :)

piątek, 3 czerwca 2016

Nowy domownik - kociak

Odkąd zamieszkałam z D. wiedziałam, że nie mogę mieć żadnego zwierzątka poza rybkami. Rybki mnie nie jarają, więc ponad rok nie było nowych lokatorów. Aż do niedawna. Staliśmy się "rodzicami" młodego kociaka, o bardzo męskim imieniu - Andrzej. Niespełna dwumiesięczna, ruda kuleczka zamieszkała z nami. Dokładnie nie wiem jeszcze na jak długo (D. ma alergię) ale w innym przypadku znajdzie się u moich rodziców, także też w dobrym i odpowiednim miejscu.
Mały kociak to duża odpowiedzialność. Trzeba go pilnować, wychowywać i poświęcać mu dużo czasu. Pozwolę sobie dać kilka rad osobom, które chcą, lub chciałby zdecydować się na kociaka w mieszkaniu i zapoznać Was z Andrzejem <3.

Zacznijmy od kuwety - w mieszkaniu niezbędna! gdy kotek mieszka na podwórku nie jest tak istotna, chociaż warto nauczyć do załatwiania swoich potrzeb w jednym miejscu. Kuweta musi być dość wysoka i nieprzepuszczająca wody (szuflady i kartony odpadają:)). Warto też zainwestować w specjalny żwirek. Pochłania zapachy, a w wersji zbrylającej pozwala łatwiej usuwać to co już zbędne. Klasyczny piasek z podwórka po prostu przesiąka zapachem, który jest niezwykle intensywny i nieprzyjemny.

Miski + jedzenie. Względem misek nie ma większego znaczenia jakie wybierzemy. Nie mogą być za wysokie i za szerokie, bo kotek nie zje nic z wnętrza. To czy plastikowe czy metalowe też nie gra roli. Ja zdecydowałam się na dwie niezależne miseczki. Bardzo fajna i praktyczna sprawa przy myciu. Koty w zależności od tego jakie są powinny mieć odpowiednio dobraną karmę, odpowiednich ilościach i stosunku suchej karmy do mokrej. Wiadomo, że koty domowe powinny jeść mniej niż koty podwórkowe (mniej ruchu). Poza tym dorosłe koty nie tolerują laktozy i nie powinno się im podawać mleka, tylko samą czystą, świeżą (najlepiej butelkową) wodę. Inaczej też karmi się koty po sterylizacji/kastracji.


Posłanie. Ważne, aby kotek wiedział gdzie może spać. Mój testuje różne miejsca, tylko nie kartonik, który mu przygotowałam. Koty najlepiej czują się w miejscu miękkim, cichym, spokojnym i ciepłym. Andrzej zasypia w sypialni na wezgłowiu z poduszek, zaraz za naszymi głowami. Mimo, że sypia spokojnie wolałabym, aby nie spał z nami w łóżku, więc z uporem maniaka odnoszę go do kartonu (słabe... :D) a później na kanapę.

Zabawki i drapaki. Koty bawią się wszystkim. Dosłownie. Ulubione zabawki Andrzeja to stara piankowa piłeczka, lotka do badmintona oraz kulki z folii aluminiowej. Do mniej fajnych rzeczy należą kable, klucze, gumki do włosów, buty i wszystko to co da radę przesunąć łapą albo ugryźć (łącznie z moimi kosmetykami). Kupowanie drogich zabawek dla kota w moim przypadku jest trochę zbędne :). Drapaka jeszcze nie mam, dopiero planuję zakup. Jest to bardzo praktyczna sprawa jeżeli mamy takie meble i dywany, które kotek mógłby zniszczyć. Moich mebli mi nie szkoda (nie są nowe i nie będę płakać jak coś się zaciągnie :D), jednak jeżeli kiedyś je wymienię wolałabym, aby kotek nie sprawdzał swoich pazurków na nowym dywanie czy kanapie.

Dyscyplina i tresura. Koty są trudne w tresurze i pokazują to niejednokrotnie. O ile kuwetę ogarniają milion razy szybciej niż psy to z zachowaniem jest tempo. Małe koty potrzebują szczególnej uwagi. Mój sposób na kary jest dość prosty i mam nadzieję, że skutkuje (zweryfikuje to czas) - każda próba zabawy z kablem, gryzienia nogi, włażenie tam, gdzie nie może kończy się spsikaniem go z zaskoczenia wodą, uderzeniem gazetą obok kota albo krzyknięcie z machnięciem ręką. Absolutnie kotka nie biję. Nasze agresywne i bolesne zachowanie wobec kotka może zakończyć się jego zemstą. Każde dobre zachowanie - skorzystanie z kuwety, ładna zabawa, spokojne leżenie owocuje głaskaniem, przyjemnym drapaniem czy smakołykiem. Podobno (jeszcze nie tresowałam) zapach kocimiętki zachęca kota (zabawki, miejsca dla kota czy drapak powinny tak pachnieć) a zapach cytrynowy odrzuca (analogicznie).

Pielęgnacja. Kotki domowe potrzebują większej uwagi. Muszą być czyste cały czas. Nie, kotów się nie kąpie, a jak już to rzadko i specjalnymi szamponami. Pazurki obcina się raz na 2 tyg. specjalnymi cążkami. U kotów z długą sierścią obowiązkowo należy czesać, delikatną szczotką, najlepiej gumową i mokrą. Koty z krótką sierścią też mogą być czesane.
Zdrowie. Regularne wizyty u weterynarza to podstawa. Pierwsza wizyta może być straszna zarówno dla kotka jak i dla nas. Badania, odrobaczanie, szczepienia nie należą do najprzyjemniejszych. W przypadku mojej wizyty pojawił się te problem świerzbu usznego, co sprawiło wiele bólu i męki małego Andrzeja. Kotki domowe powinny być wysterylizowane lub wykastrowane jeszcze zanim dojdzie do "pierwszego razu". Koty obsikują otoczenie oznaczając teren (co bardzo nieprzyjemnie pachnie), kotki po prostu rodzą małe.

Miłość i odpowiedzialność. Z jakiegoś powodu mamy tego kotka. Każde zwierze zbliża ludzi i uczy odpowiedzialności. Skoro już zdecydowaliśmy się na kotka to mamy na sobie obowiązek (w moim przypadku przyjemność) opieki i troski. Jak wiadomo, koty bywają niewdzięczne i egoistyczne, ale nie zmienia to faktu, że są równie kochane jak psy.

PAMIĘTAJ! Zanim zdecydujesz się na zwierzaka doskonale się zastanów się kilka razy czy jesteś w stanie się nim zająć i czy masz warunki do trzymania go. Nie bierz kotka pod wpływem emocji, to nie zabawka, którą można wymienić na inną!

Nie wiem ile z Was pamięta, że prawie 3 lat temu pożegnałam się z moją długoletnią kotką - Kicią, z którą mieszkałam u rodziców. Od tamtej pory mam wielki sentyment do kotów, których wcześniej raczej nie lubiłam (zawsze miałam psy). Niepotrzebnie często porównuję Andrzeja do Kici. Każdy kot jest inny. Pojawił się też niejeden wpis o Kici tutaj KLIK macie zakładkę do wszystkich wpisów z moimi zwierzakami w roli głównej :).




środa, 1 czerwca 2016

Biżuteryjne zakupy - sklep-nefryt.pl

Dawno, dawno temu zrobiłam swoje pierwsze zakupy w sklepie www.sklep-nefryt.pl. Później jakoś i zapomniałam o nim i nie czułam większej potrzeby zakupu nowej biżuterii. Ostatnio, przypadkowo, znów do nich trafiłam i nie mogłam obojętnie przejść obok zrobienia zamówienia. 
Hitem oczywiście jest multikolorowy naszyjnik, który zapewne stanie się moim ulubieńcem tego lata. Do tego skromne, a jednak przyjemne kolczyki w całkiem uniwersalnych kolorach. Chciałam też coś w kolorze fuksji/różu, jednak nic nie przekonało mnie do siebie. Klasyczne spinki "żabki", które gubią się w tempie natychmiastowych i gumki do włosów (jakkolwiek one się nazywają), bo pomimo fajnego sposobu na utrzymanie fryzury i nieniszczenie włosów - gubią się tak samo jak klasyczne.

Ceny są niezwykle atrakcyjne, szczególnie, że widuję niektóre egzemplarze biżuteryjne w zdecydowanie wyższych cenach. Za całe zakupy zapłaciłam ok. 28 zł + przesyłka. Raczej stacjonarnie nie udałoby mi się osiągnąć tak dobrego wyniku :).  Oczywiście towar zgodny z tym przedstawionym na stronie i przesyłka dość szybka. Polecam :)