poniedziałek, 25 lipca 2016

wyprzedażowy HAUL!

Uwielbiam ten czas w roku zaraz przed moimi urodzinami. Wtedy zaczynają się wyprzedaże, ceny spadają, a ja mam wielką ochotę robić zakupy! Dziś przychodzę do Was z dawno nie widzianym postem - postem o ubraniach. Pochwalę się też Wam, że od 1 sierpnia (czyli notabene od moich 25 urodzin!) awansuję i jestem zmuszona nieco zmienić swój styl, na bardziej oficjalny (czego wciąż mało w mojej szafie, ale staram się ;)).

1. Ubrania "z drugiej ręki", czyli odkupione. Uwielbiam tę formę zakupu i sprzedaży. Za naprawdę niewielkie pieniądze można kupić ubrania, na które się niegdyś polowało (i nie upolowało), czy też są po prostu niespotykane i unikalne. Lubię wyglądać spokojnie, ale niekoniecznie wpisując się w ścisły kanon mody. Taki sposób na kupowanie ubrań to mimo wszystko zachowywanie swojej oryginalności. Dodam, ze za każdą z poniższych rzeczy zapłaciłam 10 zł. Ubrania w stanie idealnym, bez uszkodzeń.
Przede wszystkim wybieram kolory jasne i pastelowe. Dodatkowo koronki i ażury to duży atut, szczególnie podczas letnich setów.


2. Sklepy internetowe. Chociaż mam wiele obaw co do rozmiarów i waham się jak to będzie wyglądać na mnie to jednak czasem zaryzykuję i kupię coś "w ciemno" bo cena mnie zaskoczy. W tym wypadku urzekł mnie wzór na spódnicy. Folkowe kwiaty i miks kolorów to to czego potrzebowałam w mojej ponurej, szarej garderobie! Na bluzę polowałam już od dawna. Idealny, dziewczęcy fason i konkretne wykończenie - w porównaniu do wielu innych proponowanych, jednak z surowym kantem. Ubrania pochodzę se sklepu CINAMON (polecam!): spódniczka kosztowała 35 zł, Bluza 29 zł.
Dodam też, że oczekuję na kolejne przesyłki z sklepu gdzie za naprawdę niewielką cenę zamówiłam klasyczną bluzeczkę, uniwersalne leginsy a'la skórkowe, szyfonową maxi i bawełnianą mini, z myślą raczej o plaży oraz okulary z HAWKERS, które wtedy był w promocji (za 15Euro). O ile sprzedawca z allegro trochę opóźnia się już z przesyłką (zapłacone we czwartek i wciąż zero odzewu) dlatego nie opowiem o jakości ubrań, tak z HAWKERS już zamawiałam okulary i polecam! Założę się, że z HAWKERS (z Hiszpanii!) przesyłka przyjdzie szybciej niż z Polski :D.
Biała spódniczka to fantastycznie szybki zakup z SinSay. Właściwie moja 2 rzecz  tego sklepu (poza biżuterią) bo nic nigdy mi się tam nie podoba. Fajna, spokojna tekstura, prosty, maskujący fason, idealna na lato i ew. wakacje! Cena to równie szalone 19,90.



3. Zakupy za bazarze vel rynku. Nie wiem jak u Was się nazywa takie miejsca, ale u mnie to rynek, czyli stragany i regularne sprzedaże. To tam często poluję swoje perełki. Wśród nich upolowałam modne w tym sezonie spodnie o długości jakiś tam ułamków :D w kwiaty. Cena to 50 zł.
Ponadto torebki - mam swoje ulubione stoisko z torebkami po 35 zł każda, ale ostatnio zawiodłam się, bo był bardzo mały wybór, dlatego udałam się gdzieś indziej. Czarna kosztowała 23 zł, beżowa (nieco bardziej solidna) 35 zł.



4. Zakupy w CH. Mimo wszystko to najbardziej tutaj dopada mnie szał wyprzedaży. Koszulki po 10 zł, gadżety o 50% tańsze. I nawet jeżeli wcale nie jest to 50% a 25 to jakoś szczególnie mnie nie rusza. Niektóre ubrania to naprawdę okazje, a na niektóre po prostu nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie przecena. Nie mniej jednak raczej rzadko zdarza mi się już kupować rzeczy "na potem" i sprzedawać z metkami :D.
Do tego typu zakupów należy wcześniej wspomniana spódniczka z SinSay, koszulka z Pimkie 25 zł, mała czarna z odkrytymi plecami z h&m 20 zł, klapki japonki z house 19.90 zł, biżuteria SinSay każde po 4,99 oraz okulary house za 4,99 zł.


5. Zakupy w dyskontach, typu Biedronka. Uwielbiam przechadzki po Biedronce czy Lidlu, w poszukiwaniu czegoś ciekawego i względnie tańszego. Tym razem padło na buty do biegania. Oczywiście chciałam różowe :D ale sprawdziłam ok. 7 sklepów i w żadnym nie było butów w rozmiarze 37, ani różowych ubrań do biegania w rozmiarze S. Z ubrań zrezygnowałam, buty kupiłam miętowe. Cena to 75 zł.

Możecie mi wierzyć, albo też nie, le taki zapas ciuchów wystarczy naprawdę na długo. Co prawda jesienią zapoluję na jakieś fajne swetrzysko czy przyjemny trencz, ale podstawy jeszcze kilka lat przewijać będą się w mojej szafie :).
Zapraszam Was także do ubrań, które sprzedaję, może coś Wam wpadnie w oko :). Wkrótce pojawi się trochę ubrań w szalenie niskich cenach, nawet po 5 zł/sztuka w stanie idealnym! :) KLIK!

czwartek, 14 lipca 2016

Jak przygotować sie do lata?

Poprzedni post był o kosmetykach, które mniej lub bardziej polecam do opalania. Dziś uderzę w nieco inny temat, a właściwie, jakie zabiegi powinniśmy przeprowadzić na naszej skórze zanim zaczniemy czerpać energię ze Słońca i generalnie z urlopu! Co prawda dziś pogoda nas nie rozpieszcza, ale przecież jeszcze trochę wakacji przed nami :).

1. Nawilżanie
Zanim zaczniemy cokolwiek warto po zimie nieco zwiększyć ilość kremów nawilżających, tak, aby nasza skóra stała się elastyczna, zdrowa i napięta. To spowoduje, że każdy kolejny zabieg nie będzie podrażniał, a działał tak jak powinien. Używamy nieco więcej kremu, unikamy długich spodni w mieszkaniu, do kremu dodajemy olejki. Ponoć najlepiej smarować dziecięcą oliwkę na jeszcze mokrą skórę (czekać aż wchłonie, nie wycierać). Ja jednak jestem za mało cierpliwa do tego typu zabiegu.
Moim ostatnim faworytem jest mleczko od Bielendy z 3 olejkami. Ładnie pachnie, szybko się wchłania i dobrze nawilża. Do tego praktyczna pompka! 


2. Peeling
Warto pomyśleć o peelingu (poprzedzonym intensywnym nawilżeniem kilka dni przed!). Pamiętajmy, że skóry nie drze się peelingiem, tylko delikatnie masuje. Można zrobić swój peeling (z kawy czy cukru). Inny zamiennikiem peelingu jest myjka do kąpieli. Tutaj można od razu dodać kilka kropli oliwki - od razu nawilża. Po peelingu smarujemy się kremami nawilżającymi i gotowe! Zabieg peelingujący powtarzamy regularnie co 2-3 dni.
Mój obecny peeling niestety jest nie do polecenia. Z opakowania szykowałam się na dżemik jeżynowy, okazało się, że to zbitek chemicznych aromatów. Działanie klasyczne, jak na peeling, jednak zapach zdecydowanie zniechęca.




5. Depilacja
Osobiście usuwam owłosienie tylko maszynką, stąd też trudno mi doradzić coś w kwestii depilatora czy wosku.
Maszynkę zmieniamy dość często - ja co max. 5 całkowitych goleń. Jest to bardzo istotne, ostrza się tępią i rdzewieją, co powoduje podrażnienia. Do golenia przystępujemy dopiero po kilkudniowym zabiegu nawilżenia. Sucha i podrażniona skóra po goleniu będzie w jeszcze gorszym stanie. Do golenia używamy żelu lub panki do golenia. Nie polecam golenia "na sucho" albo na mydło, właciwie zero poślizgu, czyli podrażnienia murowane. Danego wieczoru wykonujemy tylko zabieg golenia (bez peelingu!) , a nawilżenie tylko delikatnym i lekkim kremem.


4. Pielęgnacja stóp

Dobrym i najlepszym sposobem jest regularne używanie pumeksu podczas kąpieli i kremu do stóp zaraz po kąpieli (stopy w skarpetki i gotowe!). Jeżeli jednak zabieg odbywa się rzadziej to warto pomóc swoim stopom: do miski wlewamy ciepłą wodę i dodajemy sodę oczyszczoną, moczymy stopy, uciążliwy naskórek zdzieramy pumeksem albo tarką, wyrównujemy specjalnym papierem, stopy wycieramy, smarujemy kremem, zakładamy skarpetki i gotowe. Nigdy nie zdzieramy martwego i twardego naskórka do końca. Skóra wtedy staje się mniej odporna na podrażnienia i różnego rodzaju grzyby. Poza tym za mocno zdjęty naskórek powoduje ból przy chodzeniu.
Moim faworytem jest proszek do peelingu stóp od Pumice, który wbrew pozorom naprawdę pomaga i przyspiesza. Już niedługo pojawi się o nim post :).

5. Ochrona UV
Kremy z filtrem podczas słonecznej (ale i nawet pochmurnej!) pogody to podstawa. Całe ciało warto smarować na ok. 30 min przed wyjściem na Słońce filtrem 15-20, twarz, blizny, pieprzyki i wszelkiego rodzaju znamiona 30, a nawet 50.

6. Ochrona włosów
To, ze podczas upałów nosimy okrycie na głowie to chyba wie każdy (bo dostaniecie udaru! :P). Jednak nasze włosy też cierpią. stają się suche i łamliwe. Dodatkowo wiatr, piasek czy słona woda potęguje efekt osuszenia. Warto zwrócić uwagę na nawilżenie włosów np. olejkami, odżywkami czy szamponami typowo nawilżającymi, unikanie suszenia suszarką i ciepłym powietrzem, a w miarę możliwości związywać włosy w warkocz.
Poniżej prezentuję szampon od True Keratin Polska, który jest przeznaczony do włosów typowo narażonych na wakacyjne kąpiele (słonce, słowa woda, wiatr). Jednak w moim przypadku niestety póki co nie widzę spektakularnych efektów. Pełna recenzja pojawi się w najbliższym czasie :).



7. Ochrona oczu
Silne słońce i odbijające światło działa także niekorzystnie na nasz wzrok. Warto zainwestować w dobre okulary z filtrami. Często te tanie mogą nam nieźle zaszkodzić. Z doświadczenia dodam, że porysowane okulary lepiej szybko wyrzucić, psują i męczą wzrok.

8. Nawodnienie organizmu
Latem i podczas upałów należy zdecydowanie zwiększyć ilość spożywanych płynów, a przede wszystkim wody. Przede wszystkim od razu poczujemy się lepiej, a nasza skóra i układ pokarmowy podziękuje nam podwójnie!
Ja klasycznie jestem wierna wodzie z cytryną, a w upały dodaję lód. Ostatnio słodzone napoje przestały mi jakoś szczególnie smakować.

A Wy, macie jakieś jeszcze sprawdzone sposoby na przygotowanie skóry do lata? :)

sobota, 9 lipca 2016

Yankee Candle - BLACK CHERRY

Kolejny test wosku od Yankee Candle zakończył się biedą i stratami materialnymi. Mało brakowało, a i by mój kominek uległ zniszczeniu. Nagła akcja wietrzenia mieszkania skutkowała rozlaniem wosku na krzesło, poduszkę i podłogę. Skąd ta nagła akcja? Odpaliłam wosk i unoszący się zapach spowodował wielkie niezadowolenie w organizmie mojego chłopaka...
Rzeczywiście zapach okazał się iście drażniący, a wręcz śmierdzący. Nie dam rady go palić. Jeżeli którejś z Was odpowiada zapach BLACK CHERRY z chęcią wymienię się na coś lżejszego.
P.S. Oczekiwania miałam wielkie... spodziewałam się powtórki z truskawki lub maliny... a tu rozczarowanie....

Tradycyjnie zapraszam na stronę goodies.pl, gdzie w ofercie znajdziecie także inne woski. A TUTAJ odnośnik do konkretnego  BLACK CHERRY.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Sposób na równomierną i trwałą opaleniznę - 7 SUNS

Piękna pogoda nie odpuszcza. Słoneczne weekendy aż zmuszają do korzystania z kąpieli, zarówno wodnych i słonecznych. Wiadomo, filtry są bardzo ważne dla ochrony naszej skóry. Chronią nas od szkodliwego działania promieni UV, takich jak wysuszanie skóry, uszkodzenie komórek skóry, przyspieszenie efektu starzenia i najważniejsze CZERNIAKA czyli raka skóry. Pojawiające się pieprzyki to raczej nie nasz atut a alarm, że coś niedobrego dzieje się w naszej skórze, a przyczyna jest raczej ta sama - Słońce. Im dłużej chcemy móc cieszyć się piękną opalenizną i zdrowo korzystać z naturalnej witaminy D tym uważniej powinniśmy dobierać kremy. Jednakże w tych sprawa wypowiedzieć się powinien dobry dermatolog :). 
Kosmetyki, które dziś polecam są propozycją na pomoc w opalaniu ALE jestem raczej zwolenniczką kremów z filtrem, w związku z tym opinia dotyczy tylko tego, co obiecuje producent, nie tego, czego oczekuję ja. Generalnie wg. mnie KAŻDY krem do opalania powinien zawierać filtr. 

Wszakże pomijając ten ważny fakt przedstawię Wam 3 kosmetyki od 7SUNS. Firma specjalizuje się w kosmetykach do opalania w solarium. Ja ich używałam na prawdziwym Słońcu. Sporadycznie bywam na solarium, w naprawdę ekstremalnych stanach i ostatni raz byłam z dobre 4 lata temu. Stąd też testy odbywały się naturze.

Jego zadaniem jest silne nawilżanie i intensyfikowanie opalenizny. Praktyczne opakowanie z pompką pomaga w aplikacji. Przyjemny, kokosowy zapach przypomina o tym, że opalamy się. Nie zapycha i nie drażni. Nawilża średnio, intensyfikuje opaleniznę mocno. Z tym efektem anti-aging bym dyskutowała, gdyż krem nie zawiera filtrów UV. Dość skromny opis na opakowaniu zmusza do poszukiwania informacji w internecie.

Przyjemna mgiełka z oliwką o lekko cytrusowym zapachu. Idealnie rozprowadza się po ciele, szybko się wchłania i nie powoduje uczucie lepkości na skórze. Także, tak jak poprzednik, nie zawiera filtra UV.


Generalnie nie mam problemów z opalenizną. O ile kiedyś nie opalał mi się w ogóle brzuch, tak odkąd wróciłam z Portugalii opala mi się wszystko na równo. Dzięki tym kosmetykom opalenizna pojawiła się znacznie szybciej - po 2 dniach (2 niedziele z rzędu) spiekłam się tak, jak za całe wakacje w tamtym roku. Z obietnic producenta jestem zadowolona, miało być szybko i tak było. Właściwie nie mam żadnych "ale" poza brakiem tego filtra UV.  Teraz czas na silne filtry. Co najmniej 20!

Na deser ostatni kosmetyk, a więc ukojenie po opalaniu:

Ze wszystkich kosmetyków ten jeden ma dziwny, chemiczny zapach i niepraktyczne opakowanie (kwadratowe i nieporęczne). Jednak lekka konsystencja i szybka wchłanialność daje dużo plusów. Prawdziwych efektów (podtrzymania opalenizny) oczekuję od każdego kremu. Skóra im bardziej i dłużej nawilżona tym opalenizna wygląda zdrowiej i utrzymuje się dłużej.

Pomimo, że nie mamy jeszcze planów na wakacje wciąż myślimy nad wyjazdem w polskie góry. Letni i słoneczny klimat zapanował także w moim salonie! Wciąż niezmieniona kanapa musi się jakoś wkupić w otoczenie. Tak wiec w PEPCO za szalone 19 zł/szt kupiłam poduszki. Nadają pokojowi koloru i świeżości, a jednocześnie wciąż jest prosto i z klasą! Poza tym, poduszeczki idealne na wakacyjny wyjazd :).