środa, 31 października 2012

Historia pewnych butów - Happy End

Pamiętam, jak całkiem niedawno, pisałam, że kiedyś postanowiłam : nigdy więcej butów z Deichmanna, nie zamszowe, nie szare. Tak. Kupiłam dokładnie takie. Ale jak się okazało poległy i to dość szybko. Nie zdążyłam nawet zepsuć obcasów, podrapać ich, nic a nic, a wkładka pod piętą tak się odkleiła, że gwoździe wyszły na wierzch.
Zawiozłam buciki na reklamacje, Pani przyjęła ją bez problemu, od razu mogłam wybrać inne buty. Niestety, nic poza tymi moimi butami, nie wpadło mi w oko z obecnej kolekcji, więc wzięłam takie same (haha). Ekspedientka mi doradziła, że jak i te "polegną" to poczekać do nowej kolekcji i wtedy przynieść "na wymianę". Nowe buciki wyglądają zupełnie tak samo jak te na zdjęciach, z tym, że ostatnie jest inne :D, a tak to się niczym nie różnią!
Stare buciki wyglądają tak:




I szybka informacja dla miłośników połączenia mięty i czekolady (yummy!). W Realu promocja "kup jeden, drugi za grosz". Takim to sposobem za jeden zapłaciłam 4,50 :).


poniedziałek, 29 października 2012

We keep marchin on

Nie będzie wielkim szokiem, jak napiszę, że i u mnie spadł śnieg. Tak, wiem, że był zapowiadany. Jednak mimo wszystko... zaskoczył mnie! a właściwie jego ilość! Ale cóż, teraz przechodzi w stan śnieżnego błota, które będzie brudzić i moczyć. Nie przepadam za tym, ale niestety nie mam na to wpływu :(.Pocieszam się tylko tym, że śnieg = narty! A smucę dodatkowo tym, że śnieg = dłuższy dojazd na uczelnie i zimno!
Kolejną, jakże smutną mi informacją jest to, że jutro na 8.30 na uczelnie. Ale środa niemal wolna, więc taki jakby przedłużony długi weekend. Poza odwiedzeniem grobów pogrążę się też w rozmyślaniach o stroju na Halloween. W sobotę szykujemy sobie imprezę, a ja niestety nie mam żadnego pomysłu na strój. Zawsze zostaje mi mój strój z sylwestra :D, ale zobaczymy, mam jeszcze troszkę czasu na zastanowienie.

I mam jeszcze takie pytanko do osób, które są z Białegostoku :P. Może macie jakieś oferty pracy? :D Poszukuję dorywczej pracy na weekendy, a niekiedy nawet i w tygodniu. Tyle, że jest ciężko znaleźć coś dobrego i za przyzwoitą stawkę.

Tak na marginesie. MAMO! Pozdrawiam i całuję :) :* (p.s. dowiedziałam się, że moja mama chyba dość często czyta mojego bloga :P).





piątek, 26 października 2012

Zakopiańskie pamiątki

Już prawie tydzień minął od mojej wyprawy na południe Polski. Niestety, nie mam w ogóle czasu, na nic! Uczelnia - praca - obowiązki domowe... i koniec. Czasami mam chwilkę na herbatkę z Sebą :).
Ale wracając do Zakopanego:
Jak wspomniałam wcześniej, w górach byłam już wiele razy, w samych Tatrach prawie 10! Oczywiście podczas każdego wyjazdu, o ile nie mieszkałam w Zakopanem, to i tak tam się znalazłam. Takim punktem docelowym w Zakopanem są chyba Krupówki. I w sumie do ostatniego mojego wyjazdu właśnie tak było. Teraz nieco zmieniam zdanie... drożyzna, niemiła obsługa w lokalach, same sieciowe sklepy, brak tego folkloru. Bardzo mało takich małych, skromnych straganików z pamiątkami i oscypkami, a jak już są to wszędzie jest to samo.... i wcale nie wyrabiane własnoręcznie, jak było kiedyś. Pamiętam, że przy mnie pani wycinała w drewnianych serduszkach dedykacje, a nie oferowała gotowe... Takich straganów oczywiście jest więcej pod samą Gubałówką i na szczycie, natomiast szału nie ma, to nie jest już to samo miejsce co kilka lat temu.
Poniżej prezentuje zdjęcia moich pamiątek zarówno z Zakopanego jak i pocztówki z Sandomierza i Krakowa. Dalej zdjęcia z Krupówek i Gubałówki.








poniedziałek, 22 października 2012

Tatry i Pieniny


Och dziewczyny! Już jestem :) wypoczęta i zadowolona z weekendowego wyjazdu w góry.
Jak wiecie, jestem z Podlasia, toteż taki wyjazd w nasze Tatry jest nie lada wyczynem. 10 godzin drogi własnym autem w jedną stronę jest bardzo męczące, ale daje pewna satysfakcję... ach te widoki!
Wraz z Sebastianem zaliczyliśmy:
Sandomierz
Morskie Oko
Zakopane (Krupówki)
Gubałówka
Trzy Korony
Jezioro Czorsztyńskie
Wieliczka
Kraków (Wawel)

W pewien sposób odczuliśmy coś takiego, co nazywa się "dysonansem po zakupowym", ale daliśmy sobie z tym radę. Wywołane było to szczególnie tym, że padliśmy ofiarami nierzetelności osób świadczących nam usługi(szczególnie hotelowe) oraz ponieśliśmy dość spore koszty związane z żywieniem i... PARKINGAMI! Ale złe wspomnienia idą w kąt!

Ta podróż, mimo wszystko, była warta każdej złotówki! Pogoda dopisała nam niesamowicie, a dodatkowo udało nam się spełnić nasz plan niemal w 100% (zabrakło czasu i sił na Giewont, a bariery godzinne uniemożliwiły nam wjazd na Kasprowy Wierch oraz zwiedzanie Zamku w Czorsztynie).
Dodatkowo pojawiło się wielkie rozczarowanie Krakowem - nie było gdzie palca wsadzić na Wawelu... więcej czasu zajęło nam szukanie parkingu niż morderczy bieg po Zamku w tłumie rozwścieczonych turystów.




poniedziałek, 15 października 2012

Hejka hejka!

Nareszcie! udało mi się zabrać, zrobić kilka foteczek i coś napisać :P. Z Sebą wciąż napawamy się swoim towarzystwem, więc każdą wolną chwilę spędzamy razem, stąd też moja nieobecność tutaj :).
Impreza z zeszłego tygodnia była genialna! Pokazałabym nawet jakieś foteczki... ale nie wiem czy znajomi chcą takiej publikacji :P. Ale tak czy siak było super! oby więcej imprez w takim gronie :).
Na uczelni zaczyna się już mały "zapierdziel". Dziś pisaliśmy pierwsze kolokwium (wykreślanie profilu topograficznego). Myślę, że ok. maxa będzie :D. Poza tym wciąż czekam na ogłoszenie w związku ze stypendium. Co więcej, dziś sprawdziłam klucz z mojego egzaminu z angola... to nie możliwe, że zdałam :D bo właściwie większość mam źle ;o, chyba, że źle pamiętam odpowiedzi :D.
A wracając do mnie i do Seby. Dość spontanicznie wyszedł nam wyjazd w góry. We środę w nocy jedziemy do Białki Tatrzańskiej na 3 noce, z wielkimi planami podbicia Morskiego Oka, Krupówek... myślimy co jeszcze :). Ja wprawdzie w Tatrach byłam już miliony razy, ale Seba tylko raz, dlatego tam właśnie jedziemy :).
Dziś, przy okazji, pokażę Wam prezenty, które dostałam od Seby. Było ich tyle, że nie ma wszystkich na zdjęciach, a na przykład słodycze już w pewnej części pochłonęłam :D.
Sebek niesamowicie mnie rozpieszcza! Bo poza tymi prezentami wciąż mi coś kupuje. Jak nie kolczyki to kubeczek, albo jakieś inne rzeczy. Nie wiem jak to powstrzymać :P.
Tyle perfum w życiu nie miałam :P, a do tego moje wymarzone DKNY! Kupił mi też pomadki od Estee Lauder. No ust też nie maluję... ale przecież prawdziwa kobieta ma w zanadrzu kilka ładnych kolorów! :)


Dostałam też trochę gadżetów z Illinois, chyba dlatego, że Sebek w szczególności stacjonował w Chicago :P.

Oczywiście słodycze. Jak wspomniałam wcześniej pewna część z nich już została pochłonięta i rozdana :D.

I na deser... Hello Kitty! Bo jak tego mogło zabraknąć :P. Dostałam 4 ogromne balony do nadmuchania. Póki co napełniłam powietrzem jeden, który dałam do zabawy dla bratanka... ale najpierw sama musiałam się nim nacieszyć :D.


wtorek, 9 października 2012

Doba ma za mało godzin...


Zacznijmy od tego, że zdałam egzamin z angola!! nie znam dokładnego wyniku jeszcze, ale ważne, że do przodu! Już mam mniej stresu! Zawsze to mniej roboty i zmartwień na przyszłość.
Cały swój wolny czas spędzam z Sebą, ale czas przystopować :P. Od czwartku nie było nocy żebyśmy razem nie byli - magia :). Musimy nadrobić ten "stracony" czas.
Jednak czas goni. Trzeba zacząć wdrażać się w uczelniane życie. Zaczynam od projektów o życie :D i na weekend zostawiam naukę o mapach topograficznych i wykreślaniu profilów. A za pasem praca licencjacka, która bądź co bądź pomału zaczyna mi zabierać sen z powiek! Tematu brak, inspiracji brak, totalna pustka - jasne, jak zawsze damy radę! :D
A z innych nowości - to kupiłam sobie buty. Chociaż po złych doświadczeniach miały to NIE być buty z Deichmanna, NIE zamszowe, NIE szare. Wyszło jak wyszło. Seba tak doradził to niechaj będzie. 89.00 zł to nie 159 czy więcej.
Aha, no i mało tego. Jutro idę na super słodkie, kolejne już urodziny. Prezenciki gotowe. Białe rameczki 20x30 ze zdjęciem, żelki, wino, zapakowane w papier w pastelowe misie. Będzie uroczo, hah!