Sezon na studentów otwarty już od jakiegoś czasu. Kilka ocen dawno wystawionych (oczywiście same 4; 4,5 i 5! :D). Zdobyte ciężką pracą, niestety żaden z wykładowców nie próbował ułatwiać mi starań, a wręcz przeciwnie... Jutro 2 wykłady do zaliczenia, we środę poprawa z angola i w następnym tygodniu 3 wykłady (poniedziałek, wtorek, środa). GREAT! Mimo to, nie poddaje się. Chwilo zrobiłam przerwę w nauce.
Jak wiecie od 2 tygodni mieszkam z chłopakiem na stancji. Nauka we dwoje raz sprzyja a raz nie. Trudno określić kiedy akurat najdzie nas chęć na wspólne powtarzanie. Dlatego też zmuszamy się ze wszystkich sił i jedno drugiego niemiłosiernie zachęca do pracy! :D zabawne, że w efekcie umiemy tyle samo, a oceny dostajemy różne.
Moje sposoby na naukę? Proste i jak sądzę, każdemu znane. Odrobina czekolady, ciepły napój (kawa, herbata, kakao), wygodne miejsce, dobrze oświetlone kartki i ślicznie zaznaczone kolorowymi zakreślaczami najważniejsze rzeczy i słowa "klucz". Powtarzanie na głos to zdecydowanie mój najlepszy sposób na utrwalenie wiadomości. Najlepiej uczę się wieczorem, bądź też po południu. Rano nic do głowy mi nie wchodzi.
Jeżeli nauki mam mniej, tak jak na przykład w zeszły weekend, pozwalam sobie na małe piwko lub lampkę czerwonego wina. Koncentracja nie spada a rozluźnienie dobrze wpływa na oczekiwane efekty. Lecz trzeba pamiętać, że nie można przesadzić z ilością alkoholu, skutków chyba nie muszę opisywać! :)
A więc po raz kolejny Moi Kochani - Powodzenia na egzaminach i sprawiedliwości! (i znów nawiązanie do mojej notki : Potocznie - Bulwers i bunt)