sobota, 31 grudnia 2011

Do siego roku!

Moi Mili. W związku z tym, że stary rok nieubłaganie dobiega końca,chcę Wam życzyć wszystkiego co najlepsze. Spełnienia marzeń, realizacji nowo postanowionych wyzwań, nowych, lepszych wspomnień, samych rozkoszy, dużo zdrówka, szczęścia i siły na cały 2012 rok.

p.s. oby 21 grudnia nie było końca świata!

A tak całkiem na miejscu - Szampańskiej zabawy i  małego kaca jutro!! :)


poniedziałek, 19 grudnia 2011

Żółty Ananas

Przy pisaniu tytułu zauważyłam ile trudności obcokrajowcom musi sprawiać wyraz "żółty" ;D no no. Ale nie o tym chcę pisać. Chcę przejść do samego sedna ananasa. Kilka dni temu kupiłam owego, jeszcze trochę zielonego, w biedronce. Postał sobie na sebastianowym oknie troszkę i nadszedł wielki czas, a mianowicie czas konsumpcji. Niesamowicie smaczna rzecz! Podejrzewam, że też pełna witamin i o wiele zdrowsza niż ta z puszki.
Tak więc zajadaliśmy się dziś ananasem w mojej kuchni :).

sobota, 17 grudnia 2011

czwartek, 15 grudnia 2011

Piękną mamy wiosnę tej zimy

Z niecierpliwością czekam kiedy zaczną na nowo kwitnąć drzewa, przed garstkę ziemi przebiją się przebiśniegi i konwalie. Naprawdę nie będę tym zaskoczona!Wczoraj +10, dziś + 7... zero mrozu, zero skrobania samochodu no i oczywiście co za tym idzie zero odśnieżania podjazdu. Nie muszę nawet czyścić butów, ponieważ nie ma wszechobecnej zimą sypanej soli. Czy to dobrze? Ja chcę śnieg! chcę na narty!
Taka ładna pogoda na dworze więc spałam aż do 10... nie pojechałam na pierwszy wf. W nocy przyjechał do mnie mój Seba, a więc miło się spało :). Poza tym dzień bardzo miły. Koło z angola poszło rewelacyjnie 14,5/15... pomyliłam popyt z podażą! ;o
Jutro dość pracowity dzień. Rano, na 7.30 mam odrabianie wf-u! Potem szczepienie mojego pupila. Trochę obowiązków w domu i wieczorem na 3 h do pracy.
Dziś, z okazji pięknej pogody, zrobiłam kilka zdjęc. Oj dawno nie było :D.

Płaszczyk - House
Sweterek - Takko Fashion
Spodnie - Pull&Bear
Koszula - Stradivarius
Okulary - Real
Chustka - wygrzebana w czeluściach strychu






wtorek, 13 grudnia 2011

Santa Claus is coming to town !

Miasta już są przystrojone w piękne choinki i świecidełka. Na każdej ulicy widać migoczące lampeczki i stroiki świąteczne. W radiach gra świąteczna muzyka. Na wystawach sklepowych widnieje nierozłączny zielono-czerwony kolor, szyldy przepełnione hasłami związanymi z Bożym Narodzeniem. Małymi krokami ludzie przyozdabiają swoje domy, konstruują szopki, planują wieczór wigilijny.
Tak samo jet i w moim domu. Coraz częściej mówi się o prezentach, potrawach wigilijnych, sposobie i czasie strojenia choinki. Nie trudno się też domyślić, że porządki są tu niemalże obowiązkiem. Dziś postanowiłam posprzątać moje małe lokum. Mam w swojej kolekcji (zbieranej od niepamiętnych czasów) wiele figurek oraz ozdób świątecznych, które co roku wyjmuję i ozdabiam nimi pokój. W tym roku nie mogłoby być inaczej.
Ze strychu zdjęłam chińskie lampeczki, kupione za grosze oraz świąteczne pudełeczko z wyżej wspomnianymi ozdobami. Jak małe dziecko rozstawiałam figurki po pokoju, wieszałam świecidełka i wypisywałam pocztówki. Udało mi się też wykonać ozdobę do mojego samochodu, a co, niechaj i w nim będzie świątecznie!:)
Magia świąt zaczyna na dobre wchodzić w moją duszę :).













niedziela, 11 grudnia 2011

Co raz bliżej święta...

Ostatnie dni byłam niedostępna. A to dlatego, że musiałam odespać ciężki tydzień oraz mój Ukochany miał urodziny. Wczoraj odbyła się mała, kameralna imprezka, ale prezent sam się nie kupi :). Podarowałam mu, tak jak planowałam wcześniej, pokrowiec na gitarę, kostki do gry oraz kapodaster. Dziś obudzeni z lekkim kacem ogarnęliśmy mieszkanie i jesteśmy u mnie. Ja czynię powinności studenckie ucząc się, a Seba śpi. Oj biedny... starość nie radość :P.
Być może w następnym tyg. nieco nadrobię zaległości :).
Lada dzień wyruszę na świąteczne zakupy.
Mam już w głowie kilka wpisów świątecznych dla Was :). Szkoda tylko, że śniegu wciąż nie ma :(, tylko lekko puszy i zaraz znika :(.

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłej niedzieli! :*




środa, 7 grudnia 2011

Grudzień

Zaczęliśmy wspaniały miesiąc przepełniony po pachy przygotowaniami do świąt i lataniną po sklepach w poszukiwaniu prezentów naszym najbliższym. W domu nie mamy tradycji kupowania prezentów między sobą. Kiedyś rodzice nam (mnie i moim braciom) coś tam dawali, oczywiście udając, że to od Mikołaja. Od kilku lat rodzice kupują jeden duży prezent, albo ja zrzucam się z braćmi. Był już zestaw telewizji satelitarnej (zawsze korzystaliśmy z anteny naziemnej - ubogiej:D), była też konsola xbox360 z kinekt (jak to się pisze?!;o), w tym roku rodzice planują zakupić ekspres do kawy.



Prezenty na święta mam już zaplanowane, czas tylko wskoczyć do Galerii i kupić. W niedziele Moje Kochanie ma też urodzinki. Planuję upiec jakieś ciasto, może zaprosić garstkę znajomych na herbatkę. Swego czasu Sebastian mówił o pewnej rzeczy, którą chce mieć... więc ją też dostanie na urodziny :). Niestety nie powiem co, gdyż nie wiem, czy On tego nie czyta ;D.

A na deser ja ucząca się grać kolędy :D.

Buziaczki!!!

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Paznokcie, a właściwie lakiery

Moja kolekcja lakierów do paznokci jest chyba dość uboga, ale jak dla mnie wystarczająca, gdyż jak już pisałam w poprzedniej notce, nie lubię mieć wszystkiego za dużo. Więcej jak połowę tego ostatnio byłam zmuszona wyrzucić gdyż po prostu wyschła. Ale na szczęście zostały moje ulubione, z których (niestety :() część lada dzień też powędruje do kosza.
Nie lubuję w drogich markach, czasami trafi się coś lepszego ;). Najczęściej kupuję lakiery Wibo w rossmanie, czasami na bazarkach, rzadziej w galerii (te z inglota i sephory to prezenty :D).




Różne kolory, różne firmy, różne konsystencje, różne pędzelki. Często w zależności od tego co chcę zrobić na paznokciach to tego lakieru używam. W sobotę zrobiłam sobie małe wzorki. Zdjęcia są z przed chwili, więc nic dziwnego, że są już pozadzierane :(. Dodam, że umyłam dziś caaaałą kuchnię, więc chyba i tak dobrze się trzymają :D.

sobota, 3 grudnia 2011

Tusz beauty line

Wczoraj skuszona okazją pojechania do biedronki z tatą nie oparłam się też pokusie kupienia nowego tuszu. Nie wydaję fortuny na moje kosmetyki, staram się kupować tanio, mało i dobrze. Mimo wszystko mam kilka kosmetyków, które nieużywane zalegają mi w pudełkach...
Ale tusze, to jednak rzecz, która póki się nie skończy lub nie wyschnie, ciągle jest używana.
Maluję się na uczelnie i większe "eventy". Na co dzień, podczas wakacji czy wolnego absolutnie nie nakładam na twarz nic innego poza jakimiś maseczkami :D.
Tusz beauty line. Jego misją jest pogrubiać i rozdzielać rzęsy. Straszliwie się paćka i nawet wytarcie szczoteczki przed aplikacją nie pomogło powstrzymać cieku.
Fakt, że wydłuża i pogrubia widocznie rzęsy, natomiast zamiast rozdzielać je to dość skleja. Mimo to bardzo dobrze się zmywa podczas zwykłego mycia twarzy żelem oczyszczającym - plus.
Są plusy i minusy. Jednak jego ciekająca konsystencja powoduje, że następnym razem go nie kupię.
Cena ok.8zł, dostępny naturalnie w Biedronce.







niedziela, 27 listopada 2011

bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze niż spokój

Skąd ja biorę na to siły to nie wiem. Zbliżający się tydzień szykuje się całkiem lekko, chociaż nie mam pojęcia jak zabrać się za rysowanie mapy Białegostoku za czasów Branickiego... Nie mam niestety czasu na robienie zdjęć :(. Wychodzę - ciemno, wracam - ciemno. Nawet nie wiem kiedy mam skorzystać ze światła dziennego i naładować baterie... no istna parodia. W najbliższych dniach postaram się nadrobić moją nieobecność i znowu wrzucić moc nowych zdjęć!


Miłego wieczorku :)




czwartek, 24 listopada 2011

WHAT'S UP?!

A więc wracam. Wybaczcie, że nie pojawiają się ode mnie żadne komentarze, ale nie mam sił pisać za wiele :(. Nauka idzie do przodu, chociaż nie jestem do końca zadowolona z moich wyników, bo zawaliłam dzisiejsze kolokwium - po prostu nie nauczyłam się teorii słowo w słowa a własnymi słowami, a to już się nie liczy...

Dziś spokojnie czilluję sobie w moim uroczym pokoiku, z ciepłą zieloną herbatą z sokiem grapefruitowym oraz miską płatków czekoladowych zalanych ciepłym mlekiem.
Muszę sobie spokojnie odpocząć przed następnym ciężkim tygodniem. Mam nadzieję, że moja nauka nie pójdzie na marne i zostanie doceniona.

W sobotę ostatki. Nie wybieram się na imprezę czwartkową - bo jestem wypompowana! Mało tego. Dopada mnie tradycyjnie przeziębienie i na dokładkę coś dzieje mi się z biodrem. Boli nawet przy podnoszeniu ręki ;o. Jeżeli jutro zdrowie mi pozwoli to gdzieś pójdę, jak nie to nie... trudno.

Poza tym dopada mnie jakaś chandra jesienna. Czuję się zdołowana, ciągle się denerwuję, dostaję rozstrojów żołądka. Nic przyjemnego. Myślicie, że kilka sesji na solarium pomoże? Bo już sama nie wiem gdzie szukać ratunku!! :(

Ah i bym zapomniała! Znalazłam piosenkę, której szukałam. Wprawdzie natknęłam się na nią już w sobotę, ale dziś Wam ją zaprezentuję. Teledysk mnie rozbraja... totalnie nie rozumiem jego idei i przekazu, cokolwiek on przekazuje... Nutka tylko taka przyjemna :D.





poniedziałek, 21 listopada 2011

Kosmetyki małe i duże :)

Ostatnio zakończył się nieco mój projekt DENKO, więc musiałam zakupić nową dostawę kremików, płynów, mydełek itd. Dziś pokażę Wam, co takiego ciekawego zakupiłam.

Mydełko SPA z peelingiem. Nawet ładnie pachnie! Peeling jest delikatny, a dodatkowe wypustki na mydełku uroczo masują. Bardzo się pieni. Nie narzekam na swoją skórę, więc trudno mi określić czy daje jakieś efekty, ale kupię jeszcze raz :).



Peeling. Zapach ma niesamowity! Aż chce się jeść jak dżem! Peeling, jak peeling, drobinki delikatne, nie niszczą skóry, ale delikatnie ją masują. Jak wyżej, nie mam problemów ze skórą więc efekty są mi nieznane :).


Garnier czysta skóra 3w1 Wcześniej używałam przez pół roku Brushera i byłam bardzo zadowolona. Skusiłam się na nowość dla mnie. Czasami stosuje jako peeling, czasami jako maskę, rzadziej jako żel. Cera nie uzyskała jakiś przecudownych właściwości, natomiast nie pogorszyło się nić, więc oceniam na plus. Jest bardzo wydajny, pewnie posłuży mi do wakacji... :)


Palmolive Naturals z wyciągiem z kiwi. Skuszona zapachem zakupiłam owoą nowość. Konsystencja typowego żelu pod prysznic. Miły i delikatny dla skóry. A ten zapach... :) stąd też wynika jego już duże zużycie :).


Garnier Body oraz Skin Natural Jako fanka garniera zimową porą zawsze uciekam do tych właśnie produktów. Niesamowicie nawilżają i są bardzo wydajne! Zapach jak zapach... nic szczególnego. Konsystencja balsamu do ciała lekko klejąca się na dłoniach po aplikacji... ale nie narzekam, ponieważ od razu myję dłonie po :).


A tak a propo biedronkowych zakupów. Bardzo wygodne kapciuszki! Taki zmarzlak jak ja jest zmuszony do noszenia takiego obuwia w domu. Buciki są miękkie, cieplutkie, wygodne i tanie, 11,99 (o ile się nie mylę :)), prezent od taty :D.


A teraz zmykam do nauki :(


niedziela, 20 listopada 2011

Bo ja wiem jak wino zmienić w śpiew od tak... :)

Wczorajszy dzień spędziłam z Sebą. Najpierw zakupy w Takko Fashion, gdzie były zniżki. Nie dostałam jeszcze stypendium na konto, ale troszkę pieniążków rozpuściłam :). Kupiłam przede wszystkim dres, który tak bardzo potrzebowałam na zajęcia oraz koszulkę z długim rękawem. Do tego portfel dla Seby w Housie, który dostanie na mikołajki :)... sam wybierał :D.


Później wieczór spędziliśmy ucząc się i pijąc winko - stąd taki tytuł postu. Nie jesteśmy smakoszami wina, ale uważam, że para powinna pić wino a nie wódkę czy piwo, oczywiście gdy są sami :), to takie romantyczne :D.

Przed nami ciężki tydzień. Stąd też może wyniknąć moje zaniedbanie bloga. A właśnie teraz uciekam pisać speech na angielski oraz referat a historię gospodarczą.Buziaki! :*