piątek, 22 sierpnia 2014

Zmarszczki znikajcie! Serum Gerovital

No cóż, mam tylko 23 lata, ale przezorny zawsze ubezpieczony - zmarszczek nie mam wiele, strach pomyśleć co by było gdybym je miała! Najwięcej narzekać mogę na lekko pojawiające się "kurze łapki" przy oczach. Jazda samochodem pod słońce sprzyja ich rozwojowi w moim przypadku.
Na pierwszym spotkaniu podlaskich blogerek miałam okazję otrzymać serum na kontur oczu i ust firmy Gerovital, dzięki firmie Tenex. Jego zadaniem jest nie tylko spowalnianie procesów starzenia się, ale przede wszystkim pielęgnacja wrażliwej skóry wokół oczu i ust.
Serum było testowane przeze mnie w części podczas zimy (mróz, wiatr, zmienne temperatury), a także latem (słońce, chlorowana woda w basenach) gdzie miałam styczność z czynnikami mogącymi wywołać podrażnienie skóry w okolicy oczu i ust.
Rzeczywiście, odczucie pieczenia i przesuszenia było mniejsze, jednak nie znikało całkowicie w przewidzianym przeze mnie czasie (od serum oczekiwałam efektu niemal natychmiastowego, skoro właśnie do tego służy). Podobne efekty dawało mi używanie tradycyjnego kremu nivea w tych miejscach, z tym, że o dużej intensywności (zawsze muszę wysmarować się aż na biało :D)
Do plusów muszę zaliczyć sposób aplikacji - opakowanie niezwykle praktyczne. Kosmetyk wydajny. Zapach bez większych problemów przechodził przez nos :).


niedziela, 17 sierpnia 2014

Wakacyjne spotkanie blogerek

Poprzez moje osobiste problemy nie miałam 100% pewności, czy aby na pewno mogę znaleźć się na oficjalnej liście blogerek, które brały udział w spotkaniu.
Zorganizowane zostało ono, jak pisałam w notce informacyjnej, przez pozytywnie szaloną, Magdę (mm-world-of-women.blogspot.com) i  nieco spokojniejszą, ale równie miłą, Bognę (bognyprogram.blogspot.com).
Wśród oficjalnych dziewczyn były także:

Całe spotkanie miało miejsce w pubie Antidotum przy ulicy Akademickiej, w Białymstoku. Osobiście nieco się spóźniłam (oh to moje ogarnięcie :D). Wpadłam w połowie spotkania z Panią Beatą, która obdarowała dziewczyny syryjskimi kosmetykami i opowiedziała o kosmetykach, które oferuje w swoim sklepie (Sayatnova, ul. Malmeda 6, Białystok).
Później dołożyłam swoje koreczki, które był zbierane dla Stasia (LINK). Wszystkie razem uzbierałyśmy niezłą górę, która nawet nie weszła do transportowej walizki ;).


Następnym punktem spotkania była "wymianka kosmetykowa", gdzie oczywiście ja i Ewa :D zapomniałyśmy kosmetyków... jednak mimo tego dziewczyny obdarowały nas małym "co nie co" :).

A później każda zamówiła coś do jedzenia i ploty, ploty, ploty... :)



Z tego miejsca chcę podziękować dziewczynom, iż mimo mojej wstępnej nieobecności, mimo wszystko ugościły mnie w swoim gronie ;). Dziękuję także za miło spędzony dzień i przepraszam za mojego chłopaka :D (one wiedzą o co chodzi :D)
Więc jak dziewczyny, do następnego? ;-)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Idealny krem do twarzy? Equille BIOgenic Day

Wciąż poszukuję swojego ideału, który wystarczająco mnie zadowoli.
Najpierw była Ziaja, kakaowa i oliwkowa, co najpierw nawilżało a potem totalnie zapchało mi twarz. Zmieniłam na nivea aqua effect w wersji na noc i na dzień, gdzie działanie było pospolite. Aż do momentu, gdy w kosmetykach z pierwszego spotkania blogerek odnalazłam ową perełkę, dzięki firmie GoldWaterBlue.
PLUSY? Trochę jest. Przede wszystkim już mała ilość (wielkości może 2 pestek słonecznika) wystarcza mi na jedną aplikację, na całej twarzy. Do tego dozownik - pompka, dzięki czemu unikamy paćkania się w słoiczku za każdym razem i wydostajemy tyle kremu ile potrzebujemy. Brak efektu maski! Zaraz po użyciu czuć raczej swego rodzaju ulgę niż tłustą warstwę kremu. I oczywiście cel nawilżenia zostaje spełniony, co mnie satysfakcjonuje.
Małą wadą jest, trudny do określenia, zapach, który jakoś średnio mi odpowiada.
Nie wiem jak działa w połączeniu z podkładem, gdyż mój make up obecnie ogranicza się tylko do tuszu na rzęsach :).
Prawdopodobnie krem stałby się moim idolem, gdyby nie jego zaskakująca cena (eh... :() a mianowicie ok.110 zł/ 50 ml.
Jestem również ciekawa jego działania zimą (gdy moja cera jest tragicznie sucha), także połowę zostawię na potem :).



czwartek, 7 sierpnia 2014

Skąd takie odrosty? czyli recepta na porost włosów

Odwieczny problem mojego życia. Włosy na głowie rosną 50 tys. razy wolniej niż te na nogach. DLACZEGO? :D
Koszmar dzieciństwa! Zawsze miałam króciutkie, cieniutkie i w skromnej ilości włosy. Nawet na komunię ledwo sięgały ramion, gdzie wszystkie dziewczynki miały po pas.
Właściwie ten "koszmar" chodził za mną do niedawna. Włosy rosły mi z prędkością.... żadną. Żadne belissy, skrzypy czy co tam nie pomagały. Aż do czasu.... jakiś czas temu (tutaj) pisałam o pewnym, tanim!, specyfiku do włosów, który sprawił, że włosy może nie tylko robiły się dłuższe, co wyrastały nowe (wtedy jeszcze nie było widocznych efektów). W Portugalii, z powodu braku dostępu do takich kosmetyków, spróbowałam zwyczajnej pokrzywy, zarówno ją piłam jak i wcierałam w skórę głowy (pół kubka wypijałam na ciepło, po ostygnięciu drugie pół wcierałam w skórę głowy). Wyobraźcie moje zdziwienie, kiedy po 3 miesiącach miałam 5-cio centymetrowe odrosty!
Myślałam, że już na zawsze będę skazana na krótkie włosy, a tu taki cud :D.

Poza tajnym roztworem oraz "herbatkową" pokrzywą w moje ręce trafiła woda brzozowa. Zapachem bardzo przypomina owy roztwór (nie ma jednak na butelce składu, także nie wiem czym się różnią). Jednak działanie jest bardzo podobne. Włosy wciąż rosną i wyrastają, a dodatkowo dłużej pozostają świeże.

Cena jest zachęcająca, ok. 16 zł płacimy za 500 ml (ja zamawiałam na allegro).

piątek, 1 sierpnia 2014

happy birthday to me! :)

Taaaak. Staruch ze mnie :). Dziś obchodzę swoje kolejne, kto zgadnie które? :P, urodziny :).
Nie trudno zauważyć, że od poprzednich urodzin wiele zmieniło się w moim życiu i w sumie nawet tego nie ukrywam. Jestem po stokroć szczęśliwszą osobą, choć większość to zasługa mojego Kochanego <3 i najlepszej na świecie przyjaciółki. I choć życie zmienia się z dnia na dzień, dzięki przebywaniu tak wspaniałych osób w moim otoczeniu, jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Bywały lepsze i gorsze dni. W jesienne popołudnia miałam wielkiego doła, myślałam, że będzie już tylko gorzej. A jednak nie. Niemal z dnia na dzień zmieniło się wszystko... a potem było już tylko lepiej i dziś jest nieziemsko!

STO LAT MARTYNKO! :DD