Dziś czas na kolejny balsam do rąk, który sprawdzam tej zimy - pochodzi z Balea, a jak wiecie wręcz ubóstwiam sobie te kosmetyki!
Nie mogło być też inaczej, żebym nie wybrała arbuza - ta nuta zapachowa to istna bomba energii i mocy! Dodaje kopa i ożywia nawet najbardziej senną istotę! Szkoda tylko, że ciężko dostać jakikolwiek kosmetyk o tym zapachu, tak często jak wanilię czy lawendę.
Zacznę od zalet:
- niska cena! - nie pamiętam, ale myślę, że ok. 2 Euro
- ZAPACH!
- dobre nawilżenie
- konsystencja nieco rzadsza, jednak wciąż kremowa, 1/2 pompki wystarcza na dwie dłonie
- dozownik z funkcją open-close oraz przyjemna szata graficzna
Wady?
- dostępność... albo w wygórowanej cenie w sklepach z chemią niemiecką albo podczas wizyty u sąsiadów z zachodu :) (ew. jak brat na święta przyjedzie :D)
Tego kremu używam przede wszystkim rano i wieczorem - przed wyjściem z domu i przed snem. Zapach na tyle długo się utrzymuje, że jeszcze rano czuję delikatną nutę na dłoniach. Stoi sobie spokojnie na toaletce w sypialni i czeka na rytuał :).
Cudeńko!: )
OdpowiedzUsuńLubię takie wypasione butle.
OdpowiedzUsuńMuszę sobie kupić jak teraz pojadę ;d hihi
OdpowiedzUsuńkoniecznie! ten balsam to miazga! :)
UsuńSzkoda, że dostępność taka ograncizona ;( pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńbędę musiała wypróbować :)
OdpowiedzUsuń