Pomimo, że jest już bardzo ciepło (wręcz gorąco) nie odpuszczam w testowaniu wosków. Ostatnio stało się to niemal moim małym rytuałem. Zapach CLEAN COTTON to zapach, który z nazwy bardzo często kojarzy się nam z dzieciństwem. Wychowałam się w domu, gdzie pranie w słoneczne dni wysychało na podwórku. Później, zniesione do domu miało taki specyficzny zapach. Niczym tkanina przeplatana wiatrem w aromacie świeżego proszku do prania. Nie muszę chyba opisywać tego uczucia, kiedy zmieniało się poszewki pościeli na właśnie takie, prosto z prania. Własnie tej mieszanki słonecznego wiatru i proszku oczekiwałam do CLEAN COTTON. Czy udało się? No nie do końca, chociaż...
Zauważyłam, że jestem bardzo wymagającą osobą odnośnie zapachów i stawiam im wyzwania, oczekując wielkich efektów. Tak też było w tym przypadku. Producent obiecuje zapach świeżego prania, kwiatów i cytryny. Faktycznie tak jest. Od radu dało się czuć proszek do prania, bardzo intensywny i wręcz mdlący, ale! jak tylko uchyliłam okno i zapach połączył się z przyjemnym, świeżym powietrzem od razu dało się wyczuć delikatność, kwiaty i domieszkę cytryny. I tu tkwi tajemnica - en aromat palimy krótko, inaczej spowoduje ból głowy i zmęczenie.
Znacie ten zapach? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics,