Jak świat szeroki tak i rynek kosmetyczny wszędzie wygląda inaczej - także i dla mnie z każdym dniem otwierają się nowe drzwi do testów i poszukiwań idealnych, sprawdzonych rozwiązań. Dziś przychodzę do Was z totalną nowością, a mianowicie z półproduktami! Zapraszam!
Cały zestaw pochodzi od naturalissa.pl.
W związku z tym, że nie owijam w bawełnę i zawsze jestem szczera, tak też i będzie w tym przypadku.
Pierwsze dni, a właściwie jakieś 2,5 tygodnia, była to idealna kompozycja dla mnie - najpierw myłam twarz, później aplikowałam Hydrolat z kwiatu kocanki a na koniec mieszałam z kremem po kropelce każdego z kwasów hialuronowych (1,5% oraz potrójny)- zgodnie z zaleceniami producenta mieszając z kremem do twarzy.
O samym składzie opowiadać Wam nie będę - w odnośnikach jest wszystko szczegółowo opisane i o składzie i o działaniu.
O samym składzie opowiadać Wam nie będę - w odnośnikach jest wszystko szczegółowo opisane i o składzie i o działaniu.
Początki były piękne. Twarz rozjaśniła się, znikł rumień spowodowany popękanymi naczynkami (zostały tylko wyraźne naczynka) a moja szeroka jak droga czteropasmowa na autostradzie zmarszczka na czole widocznie się spłyciła. To był szok! Skóra była bardziej napięta, elastyczna, odświeżona i naprawdę czułam to wewnętrzne nawilżenie. Schody zaczęły się po ok. 2,5 tyg. regularnego stosowania.
Nagle, nie wiadomo skąd, pojawiły mi się na twarzy silne wypryski. Dawno nie wyskoczyło mi 5 wielkich, ropnych krost na raz! w różnych częściach twarzy i szyi. Od razu powiązałam to z kwasami i odstawiłam je (hydrolat zostawiłam).
O ile kwasy dostały wielki minus za moją twarz tak zaplusowały na innej części ciała - uda! A to niespodzianka!
Podczas rozmów z dziewczynami z "kółka blogowego" :D którąś z nich (chyba Paula) zasugerowała dodanie kwasu do kremu na cellulit. Długo nie trzeba było czekać. Magda jakiś czas temu podarowała mi taki krem! A ja? Kiedyś chwaliłam się, że nie mam cellulitu, jednak dość statyczna praca, ograniczona aktywność fizyczna i nieciekawa dieta przysporzyła mi nieco problemu i pomarańczowa skórka nieśmiało zaczęła się pokazywać. Także po około tygodniu stosowania mieszkaniu kremu z kwasami i delikatnymi ćwiczeniami 2-3 razy w tygodniu moje uda znów są gładkie (serio! wierzę w cuda kwasu :D) i jędrne - polecam ;).
Jeżeli chodzi o zastosowanie kwasów na twarzy nie ukrywam, że nieco się boję, ze względu na duże zmiany skórne, za które je winię. Nie mniej jednak jak tylko zagoją się podejmę kolejną próbę i w połączeniu z innym kremem powiem kategoryczne TAK lub NIE :).
A Wy? mialałyście już jakieś doświadczenia z kwasami? :)
A Wy? mialałyście już jakieś doświadczenia z kwasami? :)
Nooo kwas na cellulit super ;D u mnie rozstępy tak ładnie rozjaśnił że jestem mega zadowolona ♥
OdpowiedzUsuńCzytalam tez troche o tym ze fajnie dziala na wlosy. Tylko jeszcze nie wiem czy na skalę czy na długość ;)
UsuńEhh ten kwas :/ wygadałam czy co.. :D
OdpowiedzUsuńKurde to ja sie biore za uzyanie wkasu na uda!
OdpowiedzUsuń