W nowym mieszkanku urzęduję już od prawie pół roku, ale do tej pory nie miałam okazji zaprezentować go w całości . W związku z większa ilością wolnego czasu dziś postanowiłam generalnie uprzątnąć moje włości i zaprosić Was na szybki spacer po moich 32 metrach kwadratowych. Mieszkano jest małe i właściwie jedno tonowe - brąz. Brąz jest wszędzie, a właściwie drewno lub jego imitacja, co jest elementem przewodnim.
Zacznijmy też od tego, że całe życie mieszkałam w wielkim domu, gdzie przestrzeni nigdy mi nie brakowało. Dziś mam wielki problem, żeby umiejętnie wszystko ułożyć, bo tego miejsca coraz mniej :D. Brakuje mi ogrodu (ew. balkonu), a okna na parterze z widokiem na plac zabaw bywają kłopotliwe, szczególnie, że nie mamy firanek, a tylko rolety. Wszystko jest jeszcze "surowe" i nie do końca okiełznane. Nie mniej jednak uwielbiam moje małe mieszkanko <3.
KUCHNIA
Kuchenne szafki są 3 poziomowe - góra ciemna,środek jasny, dół ciemny. Die listwy ledowe na wyższych poziomach dają bardzo dużo światła, a jednocześnie są ekonomiczne. Niestety przestrzeń robocza jest niesamowicie ograniczona, natomiast płytka elektryczna służy często także jako blat. Dodatki w kuchni są w kolorze żywej zieleni. Niesamowicie podoba mi się to połączenie w kuchni!
Tu zdecydowanie najbardziej lubimy przebywać, ze względu na duże łóżko :P. Cóż, właśnie poza łóżkiem to nic więcej tu nie ma. Jest to pokój "kiszka" i jego ustawność ogranicza się jedynie to ulokowania łóżka przy oknie, a na drugiej ścianie ogromna szafa.
Początkowo miałam obiekcje co do tak intensywnego koloru ścian. W poprzednim pokoju miałam nieco ciemniejsze połączone z beżem (KLIK1, KLIK2), ale pokój był o wiele większy. Wbrew pozorom jest tu przyjemnie i przytulnie, wcale nie agresywnie. Dodatki są białe i czerwone, poza te dwie barwy tu nie uciekam. Szafa jest w jasnym beżu, bo biała średnio by pasowała na prawie 180 cm szerokości ściany. Zdjęcie było zbędne... :D dwoje beżowych drzwi, bez klamek.
ŁAZIENKA
Jak przypomnę sobie remont to łazienka była naszą (moją) największą zmorą. Nic tak nie działało mi na nerwy jak ona. Zniosłam kucie w żelbecie, żeby kłaść nową elektrykę, zniosłam zalaną kuchnię, zniosłam wyciek gazu, zniosłam wywalanie ścian i inne nieprzyjemności. Ale łazienki znieść nie mogłam! Nic mi tu nie pasowało i żadna koncepcja nie była słuszna. Żaden sklep nie oferował tego co chciałam. Jest ona tak masakrycznie mała, że w pewnym momencie myślałam, że pralka będzie stać na klatce. Ale wspólnymi siłami, moimi, mojej mamy, mojego wujka i oczywiście Dawida udało się! Imitacja drewna oczywiście dominuje,a do tego dodatki w brązie - jeszcze nie zdecydowałam się na konkretny kolor dodatków, więc jest to co miałam. Dzięki tej ogromnej przestrzeni (o ironio) bardzo ciężko zrobić było jakiekolwiek wyjściowe zdjęcie.
Zacznijmy też od tego, że całe życie mieszkałam w wielkim domu, gdzie przestrzeni nigdy mi nie brakowało. Dziś mam wielki problem, żeby umiejętnie wszystko ułożyć, bo tego miejsca coraz mniej :D. Brakuje mi ogrodu (ew. balkonu), a okna na parterze z widokiem na plac zabaw bywają kłopotliwe, szczególnie, że nie mamy firanek, a tylko rolety. Wszystko jest jeszcze "surowe" i nie do końca okiełznane. Nie mniej jednak uwielbiam moje małe mieszkanko <3.
KUCHNIA
Kuchenne szafki są 3 poziomowe - góra ciemna,środek jasny, dół ciemny. Die listwy ledowe na wyższych poziomach dają bardzo dużo światła, a jednocześnie są ekonomiczne. Niestety przestrzeń robocza jest niesamowicie ograniczona, natomiast płytka elektryczna służy często także jako blat. Dodatki w kuchni są w kolorze żywej zieleni. Niesamowicie podoba mi się to połączenie w kuchni!
JADALNIA
Jadalnia, choć w sumie ciężko ją tak nazwać, to przejście pomiędzy kuchnią a salonem. Stolik w kolorze blatu i dwa ciemne krzesła. Dodatki oczywiście zielone. Rzadko jadamy w tym miejscu. Najczęściej tutaj korzystamy z komputera, a ja piję poranną kawę i załatwiam wszystkie interesy,
SALON
Salon to nic wielkiego i chyba najmniej skończone pomieszczenie w mieszkaniu. Obecna kanapa w miarę wpisuje się w ścianę, chociaż w przyszłości zamieniłabym ją na szarą z dodatkami w jakimś kolorze, póki co piecze nad nią sprawuje nasz Snejk. Pozostałe meble, czyli stolik i niewidoczna komoda są z mojego starego pokoju, więc nie ma co tu pokazywać, bo nic do siebie nie pasuje :D. Notabene, kanapa też z "odzysku" od moich rodziców. Aha, dywan też ze starego pokoju... :D. W formie małej ścianki (między salonem, a "korytarzem" i drzwiami do łazienki) wykorzystaliśmy luksfery, co prawda po ułożeniu okazały się być majestatycznie krzywe, ale jakiś efekt to ma.
Kuchnia, jadalnia i salon to właściwie jedno pomieszczenie z pięcioma oknami. W każdym są rolety noc-dzień w tym samym, bezowym, kolorze. Według mnie bardzo praktyczne!
p.s. na zdjęciu uchwycił się także mój super mega duży odkurzacz! :D
SYPIALNIA
Tu zdecydowanie najbardziej lubimy przebywać, ze względu na duże łóżko :P. Cóż, właśnie poza łóżkiem to nic więcej tu nie ma. Jest to pokój "kiszka" i jego ustawność ogranicza się jedynie to ulokowania łóżka przy oknie, a na drugiej ścianie ogromna szafa.
Początkowo miałam obiekcje co do tak intensywnego koloru ścian. W poprzednim pokoju miałam nieco ciemniejsze połączone z beżem (KLIK1, KLIK2), ale pokój był o wiele większy. Wbrew pozorom jest tu przyjemnie i przytulnie, wcale nie agresywnie. Dodatki są białe i czerwone, poza te dwie barwy tu nie uciekam. Szafa jest w jasnym beżu, bo biała średnio by pasowała na prawie 180 cm szerokości ściany. Zdjęcie było zbędne... :D dwoje beżowych drzwi, bez klamek.
ŁAZIENKA
Jak przypomnę sobie remont to łazienka była naszą (moją) największą zmorą. Nic tak nie działało mi na nerwy jak ona. Zniosłam kucie w żelbecie, żeby kłaść nową elektrykę, zniosłam zalaną kuchnię, zniosłam wyciek gazu, zniosłam wywalanie ścian i inne nieprzyjemności. Ale łazienki znieść nie mogłam! Nic mi tu nie pasowało i żadna koncepcja nie była słuszna. Żaden sklep nie oferował tego co chciałam. Jest ona tak masakrycznie mała, że w pewnym momencie myślałam, że pralka będzie stać na klatce. Ale wspólnymi siłami, moimi, mojej mamy, mojego wujka i oczywiście Dawida udało się! Imitacja drewna oczywiście dominuje,a do tego dodatki w brązie - jeszcze nie zdecydowałam się na konkretny kolor dodatków, więc jest to co miałam. Dzięki tej ogromnej przestrzeni (o ironio) bardzo ciężko zrobić było jakiekolwiek wyjściowe zdjęcie.
Ładne mieszkanko..... :)
OdpowiedzUsuńteż lubię takie gadżety przeróżne :)
OdpowiedzUsuńBardzo stylow mieszkanko, mozesz byc z siebie dumna :D pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńmałe ale własne ;) to najważniejsze. ja jednak ściany w sypialni pomalowałabym na jakiś jasny kolor, optycznie by to powiększyło pokój ;)
OdpowiedzUsuńobawiałam się brudzenia ścian... łóżko jest bardzo blisko i jasne ściany w tempie ekspresowym byłby upaćkane...
Usuń