Post miał pojawić się o wiele wcześniej, ale blogger zafundował awarię grafiki i odpuściłam sobie :P.
Ostatnio, chyba poprzez natłok obowiązków, zabrakło mi weny do pisania. Jednak mimo wszystko nie zabrakło mi weny do działania. Zacznijmy może od tego, że potrzebowaliśmy pewnych zmian, które niejako nastroją nas do jesieni. Rok temu szykowały się poważne zmiany związane z wyjazdem do Londynu, który jednak się nie wydarzył. Październik rok temu był smutny, pełen żalu i goryczy. W tym roku, pomimo okropnej pogody, jest pełen miłości, czułości i wbrew pozorom szczęścia. Niestety, obydwoje ciężko pracujemy (ja teraz nawet więcej…) i w tym wszystkim lekko gubimy swój czas. Dlatego, aby mimo wszystko czuć się dobrze postanowiłam wnieść do mieszkania trochę ciepła.
Ostatnio, chyba poprzez natłok obowiązków, zabrakło mi weny do pisania. Jednak mimo wszystko nie zabrakło mi weny do działania. Zacznijmy może od tego, że potrzebowaliśmy pewnych zmian, które niejako nastroją nas do jesieni. Rok temu szykowały się poważne zmiany związane z wyjazdem do Londynu, który jednak się nie wydarzył. Październik rok temu był smutny, pełen żalu i goryczy. W tym roku, pomimo okropnej pogody, jest pełen miłości, czułości i wbrew pozorom szczęścia. Niestety, obydwoje ciężko pracujemy (ja teraz nawet więcej…) i w tym wszystkim lekko gubimy swój czas. Dlatego, aby mimo wszystko czuć się dobrze postanowiłam wnieść do mieszkania trochę ciepła.
Zaczęłam od drobnych prac, takich jak uporządkowanie szaf, półek i szafeczek. Kolejnym krokiem była zmiana pościeli z lekkiej, letniej, na cieplejszą i przytulniejszą zimową. Jeszcze wakacjami nastawiłam nalewkę wiśniową, aby umilać sobie jesienne wieczory, a niedawno winogronową.
Jednak punktem kulminacyjnym stała się lekka „rekonstrukcja” w łazience, gdzie od prawie dwóch miesięcy zabrakło nam pralki, a od prawie pół roku brakuje nam śćiany. Oczywiście najpierw kupiliśmy pralkę, niestety pakowaną od góry, ale tak to jest w małych mieszkaniach. Później zainwestowaliśmy w koszykową komodę i wiklinowy kosz na pranie. W łazience zapełniło się i zrobiło się wyraźnie cieplej. Niestety, ze ścianą wciąż mamy problem. Usterka powstała w skutek pęknięcia rury z ciepłą wodą w pionie, a panowie ze spółdzielni początkowo chcieli wywalić mi CAŁĄ ścianę. Ubłagałam o 3 płytki, a teraz nie wiem jak znów zrobić ścianę i nakleić starą glazurę… chyba poczekamy do wiosny. ..
TUTAJ możecie zobaczyć spacer po moim mieszkaniu jakiś czas temu.
Pierwsze zdjęcie ilustruje rozgardiasz PRZED, kolejne PO. Następne zdjęcia to reszta mojej "dziurawej" łazienki.
Pierwsze zdjęcie ilustruje rozgardiasz PRZED, kolejne PO. Następne zdjęcia to reszta mojej "dziurawej" łazienki.
Też już zmieniłam pościel na cieplejszą, odrazu śpi się przyjemniej :) Bardzo podobają mi się szafki na wiklinowe kosze, wyglądają super :)
OdpowiedzUsuńKurde, jaką Ty masz ladną lazienke ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńJak tak patrzę na Twoją łazienkę to aż nie wierzę że mamy je takie same :D heheh zupełnie inaczej, odwrotnie ;D ale pieknie !! :D
OdpowiedzUsuńPiękna masz łazienkę! :D
OdpowiedzUsuńTe wiklinowe kosze, koszykowe komody itd. sama bardzo lubię i też takie mam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękna łazienka :) Sama chciałabym mieć w podobnym klimacie :) Nic tylko teraz usiąść i napić się tej naleweczki :)
OdpowiedzUsuń