Po częstotliwości postów ewidentnie widać, że coś się dzieje w moim życiu. I tu nie mogę powiedzieć kategorycznego "NIE". Niestety, zmiana pracy na "fajniejszą" (czyli tę lepiej płatną :D) wymaga ode mnie też większego nakładu czasu, co niestety ogranicza moje możliwości w blogowaniu, a właściwie w tworzeniu mojego bloga, bo Wasze odwiedzam dość regularnie.
Co robiłam jak mnie mnie było? Przede wszystkim odpoczywałam w zaciszu rodzinnego domu, bez telefonu, bez komputera i niepotrzebnego zgiełku. Cały tydzień szaleńczo pokonuję mniej lub bardziej potrzebne kilometry, a wieczorami do późnych godzin ślęczę przed komputerem. Warto sobie powiedzieć DOŚĆ i nie pozwolić wejść na głowę, dlatego weekendy i każdą wolną chwikę rezerwuję dla piastowania siebie lub moich bliskich.
Szereg przemyśleń sięga też szacunku i poważania innych ludzi oraz tego z jakim stosunkiem odbierają i traktują nas inni. W wyścigu szczurów, mniej lub bardziej komercyjnym, czasami gubimy swoją autentyczność, a co za tym idzie swoje prawdziwe JA. Pozwalamy na zmieszanie nas z masą ogólnodostępną, a jednocześnie oczekujemy traktowania nas niczym niejednolite i oryginalne osobowości. Traktując innych z góry nie można spodziewać się oklasków, a raczej stanowczo i bez oporów, konsekwentnie przyjmować krytykę, bez zbędnych komentarzy. Zdrowe podejście do sytuacji jest istotne nie tylko w życiu rodzinnym, zawodowym, ale także w pasji. Warto znaleźć swoją wewnętrzną granicę, na ile możemy sobie pozwolić lawirować wśród świateł i fleszy, a kiedy zrobić krok do przodu i zostać sobą.
Zapracowany tydzień także zmusił mnie do przemyśleń czego tak naprawdę chcę w życiu i na czym mi przede wszystkim zależy. Chęć gromadzenia nie jest dobrym kierunkiem, a znowu ponad rozsądna roztropność też niczemu nie służy. Poprzez nader dojrzałe spojrzenie na świat często błędnie oceniamy zachodzące zjawiska i podejmujemy niestosowne decyzje. Istotą jest znalezienie kompromisu pomiędzy "TAK" i "NIE" co stanowi naprawdę duży dylemat i prowadzi do wielu wyrzeczeń. Na szczęście mam wspaniałego mężczyznę, który mimo wielu różnych niedogodności zawsze znajdzie złoty środek na każdą sytuację i nawet w najmniej oczekiwanym momencie potrafi mnie pozytywnie zaskoczyć.
W związku z tym, że weekend to priorytetowo odpoczynek. Dawid zadecydował krótko i konkretnie: jedziemy, i prawdopodobnie nad morze, w towarzystwie dwójki znajomych. Jeszcze nie wiem czy dojedziemy i czy pogoda będzie, ale nic nie przeszkodzi nam w spokojnym ładowaniu baterii na nadchodzący tydzień. Poniższe zdjęcia raczej zasugerują jakie mamy plany na weekend - w buteleczkach domowej roboty wiśnióweczka, smażyng, plażing a jak nie to aquaparking :D.
Alkohol domowej roboty zawsze najlepiej się sprawdza :) Życzę udanego wyjazdu i pięknej pogody! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Nie wolno się przepracowywać! :-) dobrze, ze postawiliście na odpoczynek ;)
OdpowiedzUsuńZazdraszczam! Też chcę:P
OdpowiedzUsuńTaki czas bez komputera i telefonu każdemu jest potrzebny. :) Udanego wyjazdu!
OdpowiedzUsuńW tym zgiełku proszę nie zapominać o kawce na Sienka !! :D Buźka
OdpowiedzUsuńJa od komputera i innych multimediów też już niedługo odpocznę. :)
OdpowiedzUsuń