Wiosna już prawie na dobre zagościła na Podlasiu, z tym, że jeszcze póki co przyszła z deszczem... W tym tygodniu pracowałam na popołudnia, więc rano miałam chwilę dla siebie, a jednocześnie czas na palenie wosków. W te deszczowe poranki bardzo umilało to oczekiwanie na kawę, czy suszenie włosów :D.
Dziś przedstawię Wam Lemon Lavender. Jak opiszę zapach? Intensywny, silny i rzeczywisty. Czuć i cytrynę i lawendę. Już w opakowaniu czułam moc zapachu, jednak mimo wszystko wierzyłam, że połączenie dwóch, dość konkretnych aromatów, zaskoczy mnie. Jednak właśnie ta intensywność i siła zapachu są męczące. Rozumiałam pierwsze palenie, jednak już 4 raz palę ten sam kawałek wosku i wciąż jest mocny, intensywny i ciężki, aż momentami kręci mi się w głowie. Niestety, nie mój zapach...
Przypominam o losowaniu! :)
Nie przepadam za zapachem lawendy więc myślę, że też mogłabym się umęczyć. :)
OdpowiedzUsuńA ja kocham zapach lawendy :)
OdpowiedzUsuńlawendowy zapach to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńLawenda kojarzy mi sie z zapachami do toalet :P :D pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuń