Witajcie!
Ostatnio wręcz ubóstwiam wszelkiego rodzaju peelingi, a szczególnie te, które.... a no właśnie - tajemnica tkwi w zapachu! Muszą być świeże i soczyste! Nie ma opcji, żebym przeszła obojętnie obok jakiegokolwiek peelingu w sklepie! Wcieram je w siebie kilogramami ;) a później nakładam tony kremów - trzeba ujędrniać swoją skórę!
Dziś przedstawię Wam peeling z Nacomi, który był elementem paczuszki ambasadorskiej od streetcom.pl, o której pisałam TUTAJ.
125 g produktu zamknięta jest w malutkim, plastikowym pojemniczku, z zakręcanym wieczkiem oraz z wkładką zabezpieczającą.
Wg producenta ma działać antycellulitowo i ujędrniająco - wg mnie żaden peeling tak nie zadziała, jeżeli będziemy siedzieć w bezruchu przed TV, dlatego też ja oczekuję wygładzenia i otwarcia mojej skóry na kolejne kosmetyki :) - kremy.
Konsystencja jest zbita, łatwa do wydobycia z opakowania. Pod temperaturą ciała oleje zawarte w kosmetyku szybko się rozpuszczają, co ułatwia aplikację na skórze. Ja dodatkowo najpierw nanoszę na skórę odrobinę oliwki, co pozwala zużyć mniej kosmetyku, a efekty jest ten sam (przy okazji większe nawilżenie :)).
Zapach to istny cud świata. Na ostatnie ciepłe dni stał się idealny! Typowo cytrusowy zapach, świeży i naturalny. Skóra chłonie go jak gąbeczka i jeszcze chwilę po aplikacji otula nas swoją świeżością!