Kontynuując serię zaległych kosmetycznych postów nadszedł czas na tusz do rzęs do Virtual MOVIE STAR.
Do tej poty byłam wierna jednemu tuszowi z Vibo (pewnie wszystkim znany, w różowej tubce). Był tani i dobry, choć dość szybko zasychał mimo odpowiedniego przechowywania.
Idealnym odpowiednikiem tego tuszu stał się teraz tusz od Virtual.
Lubię skromny efekt na rzęsach, dosłownie lekkie muśnięcie. On sprawdził się w tym idealnie. Nie skleja, nie rozmazuje się, nie kruszy. Dodatkowym plusem jest też fakt, iż mimo wysokich temperatur nie zasycha w opakowaniu.
p.s. na jednym zdjęciu rozmazałam lekko oko :(, nie zwracajcie na to uwagi ;-).
Do tej poty byłam wierna jednemu tuszowi z Vibo (pewnie wszystkim znany, w różowej tubce). Był tani i dobry, choć dość szybko zasychał mimo odpowiedniego przechowywania.
Idealnym odpowiednikiem tego tuszu stał się teraz tusz od Virtual.
Lubię skromny efekt na rzęsach, dosłownie lekkie muśnięcie. On sprawdził się w tym idealnie. Nie skleja, nie rozmazuje się, nie kruszy. Dodatkowym plusem jest też fakt, iż mimo wysokich temperatur nie zasycha w opakowaniu.
p.s. na jednym zdjęciu rozmazałam lekko oko :(, nie zwracajcie na to uwagi ;-).
Ja wolę jednak bardziej podkreślone rzęsy ;)
OdpowiedzUsuń