czwartek, 28 lutego 2013

dlaczego?


jest kilka powodów:
1. hejterstwo, którym wręcz rzygam. No dosłownie. Kiedy nie wejdę to ktoś na kogoś krzyczy i coś wytyka, a wszystko, chyba wiadomo, że przez zazdrość. Okropnie irytuje mnie i przyprawia o mdłości każdy filmik "co mówią bloggerki" itp. czy zamykanie Nas, jako osoby prowadzące bloga, w jednej szufladce i nazwanie "trendi szafiarki", albo jakieś tam inne.

2. Miliony wiadomości "hejka, wpadnij do mnie", albo błaganie o "komcie"... no litości...

3. Blogi, które łaszą się na rozdania. Sama biorę w rozdaniach udział, ale też daję coś od siebie. Mój blog to nie jest jeden wielki zbiornik z rozdaniami z całego pingera / blogspota...

4. Te osoby, które należą do grona hejterów. Nic nie wnosząc do sieci bluzga na prawo i lewo pisząc "ja po prostu jestem szczera", zapominając o tym jak się tworzy konstruktywną krytykę. Powracam do 1 punktu - zazdrość Was zżarła.

5. powodów osobistych nie mam. Czas, chęci i pomysły są.... więc zapewne jak emocje mi opadną to tutaj wrócę, choćby dla tych osób, które będą cierpliwie czekać. Oczywiście nie znikam całkowicie, bo wciąż jestem fanką wielu z Was i będę Was czytać, dlatego przycisku "delete" nie wcisnę.

Buziaczki :*

wtorek, 26 lutego 2013

Changes


w wyniku wielu przemyśleń zawieszam bloga. Nie wiem na ile czasu... jeżeli chodzi o kontakt to czasem tu zajrzę, może coś skomentuję, ale póki co rzucam to i w sumie nie wierzę, że ktoś będzie tęsknił szczególnie :P.

adios!



niedziela, 24 lutego 2013

Sałatka paryska w moim wykonaniu


Mam dla Was kolejny przepis na szybką, studencką sałatkę, która chyba normalnie chyba nie nazywa się Paryską, ale w związku z tym, że nie za bardzo się na tym znam to moja też ma taką nazwę :P.

Skład jest bardzo prosty :
-pekinka
-papryka
-pomidor
-kurczak (gotowany/smażony, jak kto woli)
-opcjonalnie ogórek, kukurydza
-majonez
-przyprawy do smaku
oraz gwóźdź programu:
-cienkie talarki ziemniaczków smażone w mundurkach

wszystko siekamy, wrzucamy, mieszamy, doprawiamy, a ziemniaczki chrupiemy :)




piątek, 22 lutego 2013

Giltter Nails


Ok, póki mam jeszcze tipsy to mogłam zaszaleć. Trzymają mi się wyjątkowo długo - już prawie tydzień, gdzie dla bratowej wczoraj poodpadały...
Ale, no właśnie, zaszalałam. Lakiery z brokatem mają to do siebie, że ciężko się zmywają. Mam z nimi ogromny kłopot na moich naturalnych paznokciach. Nic nie dają grube warstwy lakierów pod nimi... po prostu takie już są.
Niedawno kupiłam sobie swoje pierwsze lakiery z Essence (wcześniej miałam już jeden lakier z essence, ale dostałam go w prezencie). Od razu wiem, że dużo przepłaciłam kupując je w Douglasie a nie w Naturze... ale tak wyszło. Mimo to uwielbiam je.
Pierwsze zdjęcia to szary na moich naturalnych - w rzeczywistości ma różowy odzień, ale na zdjęciach trudno to uchwycić. Jestem też rozczarowana trwałością na naturalnych paznokciach. Na drugi dzień już są odpryski... Na ostatnim zdjęciu lakier jest już na tipsach, wielki plus za krycie! Dwie cienkie warstwy zakryły cały beżowy lakier użyty wcześniej. Na naturalnych wystarcza nawet jedna, nieco grubsza.
Brokat to czarodziej. Pieści moje oczy już kilka dni. Wysycha na gładko i nie zahacza się, nie potrzeba dodatkowej warstwy bezbarwnym lakierem.

Wielki plus za czas schnięcia. W kilka minut po pomalowaniu wysycha. Wielkie ukłony, bo to ten jeden z nielicznych lakierów, o których mogę to powiedzieć.






wtorek, 19 lutego 2013

Jeans

Zawsze broniłam się od połączenia jeansowej koszuli z pospolitymi jeansami. Uważałam i poniekąd dalej uważam, że takie połączenie jest ryzykowane. Niemniej jednak totalnie nie mam pomysłu na inne zestawienie jeansowej koszuli z innymi elementami mojej garderoby, więc mimowolnie wciąż pada na takie połączenie.
Koszula to moje DIY, którym się już wcześniej chwaliłam. Uwielbiam ją, ale nie mam z czym łączyć... a do tego ma krótki rękaw i muszę poczekać na cieplejsze dni żeby móc ją nosić w pełnej okazałości. Do tego stroju dołączyłam jakże drogi naszyjnik z Pepco. Kosztował nie całe 5 zł i do dziś żałuję, że kupiłam tylko jeden...

p.s. szykuję Wam małą niespodziankę, mam nadzieję, że jak zwykle nie zawiedziecie mnie! :)




niedziela, 17 lutego 2013

Łososiowe paznokcie

W związku z tym, że dziś jest ślub cywilny mojego brata to mogę się troszkę wystroić. Paznokci miałam za szczególnych nie robić, ale po tym jak otwierając łóżko połamałam dwa aż niemal do krwi... to przełamałam się i ponaklejałam tipsy. To nic, że klej wystaje wszędzie na około :D, ale wydaje mi się, że jak na pierwszy raz to nie jest źle. Starałam się zachować jak najwięcej naturalności, dlatego są krótkie (takie mam zazwyczaj naturalne) i kolor nie jest jakiś krzyczący. Fakt faktem to cała będę na beżowo (sukienka, buty, marynarka  więc nie ma co szaleć z paznokciami. A jak odpadną to płakać nie będę!

Chciałam zaszaleć i tak jak sosovain.pinger.pl chciałam zrobić zdjęcie paznokci na czymś puchatym (u niej zawsze to ślicznie wychodzi). Z puchatych rzeczy mam tylko kota :D. Zdjęcia nie wyszły, ale sam fakt takiego pomysłu w moim wykonaniu przestrasznie mnie rozbawił :D.




wtorek, 12 lutego 2013

Postanowienia postne

Robicie takie? Ja osobiście "bawiłam się" w to jak byłam młodsza. Potem jakoś przeszło, ale pomyślałam, że wrócę do tego w tym roku. Jest to dobry sposób na ćwiczenie swojej woli. Być może te postanowienia, które poczynię w okresie wpłynął jakoś znacząco na moje życie, a myślę, że przede wszystkim korzystnie odbiją się na moim zdrowiu i portfelu. Moje postanowienia to:

-ćwiczyć 3 razy w tygodniu
-nie jeść słodyczy
-nic nie kupić z ubrań i butów (poza kurtką na wiosnę)
-nie piję alkoholu

Ale póki post to jeszcze podsumowanie ostatkowych imprez. Rozpoczęły się już we czwartek, a mało brakowało a skończyłyby się dziś :D. Jednak musiałam się poddać ze względu na ból bioder, który dokucza mi od kilku dni. Może to i lepiej. Kiedyś trzeba spędzić spokojny wieczór w cichym pokoju, albo pójść na długi, wieczorny spacer po mieście. Jeszcze nie wiem co będę robiła tego wieczoru, ale Was zostawiam ze zdjęciami z ostatnich imprez! :)





sobota, 9 lutego 2013

Zapusty!


Och co za weekend! po sesji nie mogę wciąż się ogarnąć i od czwartku jestem w transie :P. Najpierw koncert Impulsu, wczoraj panieński mojej bratowej a zaraz kolejna impreza, iście ostatkowa. Czyli znów uderzamy w klub! Wychodzę z założenia, że kiedy, jak nie teraz, mam się bawić! :) i takim to sposobem znajduje się w wielu klubach i innych imprezach.
Ostatnio "posmakowało" mi disco polo. Kiedyś, za gimnazjum, też jako tako to pulsowało, ale potem przepadło. Dziś, być może ze względu na towarzystwo, w którym się na co dzień otaczam, dochodzę do wniosku, że najlepiej bawimy się właśnie przy disco polo! :D Czyli co piątek jesteśmy w Touch Club na Disco Polo Night :D.

podrzucam Wam urywkowe zdjęcia mojego seciku, gdyż mam jeszcze ręcznik na głowie :D. Może na dniach, o ile zrobię, to podrzucę zdjęcie w całości :).

A Wy jak się dziś bawicie? :) :D


środa, 6 lutego 2013

Krótki przegląd z życia studenta


I pomyśleć, że to już przed ostatnia sesja na licencjacie!? Cóż za szkoda, że tak właściwie to chyba tylko 3 czy 4 egzaminy pisałam w sesji... :D. Jutro jazda po ostatni wpis i zasiadamy do pisania pracy, którą właściwie mam już prawie napisaną (pierwszy rozdział).

Teraz robi się aż troszkę smutno patrząc przez pryzmat tych 2,5 roku spędzonych na uczelni, z wieloma osobami, które śmiało można nazwać super znajomymi. Mam nadzieję, że po obronie nasze drogi się nie rozejdą i o ile zmienimy uczelnie to nie zmienimy znajomych :).

Swoją sesje, a właściwie jej początek i zakończenie, świętowaliśmy już w poniedziałek, po egzaminie. Niestety, nie dla każdego to był ostatni egzamin... Szanowny Pan Profesor, którego znamy już sprzed roku, w pierwszej turze daje mega proste pytania (w tamtym roku pisałam właśnie w 1 turze), a w drugiej daje takie, że witki opadają. Niestety, w tym roku trafiłam na 2 turę... pytania niemal z kosmosu. Na szczęście liczyło się też lanie wody na objętość i takim sposobem zapisałam 5 stron :D i dostałam 4,5... :D.

skromne studenckie śniadanie :D. Kawa + owsianka z bananami

szykowanie przed imprezą


potem już na imprezie :D



a zdjęć po imprezie już nie umieszczam... :D


sobota, 2 lutego 2013

Być tam tu i teraz...

Kiedy za oknem plucha, szara atmosfera, z nieba leje się deszcz, ale prószy zaraz roztapiający się śnieg, wieje wiatr i jest zimno... nie można zaglądać do folderów ze zdjęciami z wakacji, bo robi się jeszcze gorzej :(. Ja niestety tak zrobiłam i aż serce płacze, że zanim będzie znów tak ciepło jak w wakacje to jeszcze dużo poczekam... Choć perspektywa z której patrzę nie daje aż tak złego obrazu sytuacji w której się znajduję. Już właściwie po sesji, więc po przezwie już marzec. To oznacza, że zaraz będzie Wielkanoc, a co za tym idzie początki wiosny, a zaraz maj - Majówka, potem czerwie - czerwcówka :D i znów ciepło!
och! przecież to już tak niedaleko.... :)

p.s. ostatni mój brak aktywności oczywiście usprawiedliwiam sesją :) :P.

zdjęcia : pierwsze trzy to Grecja 2011, następne Egipt 2010.