wtorek, 29 września 2015

Jesienne przemyślenia czas zacząć

Pogoda staje się coraz bardziej jesienna. Już do pracy rowerem jeżdżę niechętnie, a katarzysko zaatakowało mnie na dobre. Nic jednak tak na mnie nie działa jak ciepła herbata, atmosfera świec i ukochany mężczyzna u boku. Oczywiście nie zapomnę na kilka ostatnich dni w Polsce o treningach, na które ostatnio nie miałam totalnie czasu i mieć go później raczej nie będę.
Pamiętacie jak rok temu pisałam o 10 cudownych sposobach na jesienną chandrę? KLIK Nie zapomniałam też i o nich ;). Muszę się cieszyć naszą piękną polską pogodą, bo już niedługo powita mnie deszczowy i pochmurny Londyn! Właściwie nigdy tam nie byłam (poza lotniskiem Stansted :D) także pośród deszczy, wiatrów, chłodu i wilgoci będę też poznawać to nowe miejsce.
Nie ukrywam, że ciężko mi będzie się rozstać z tym wszystkim co mam tutaj, w Polsce. Nie mniej jednak jadę tam w szczytnym, przynajmniej dla nas, celu. Staram się nie myśleć o tym, że będzie ciężko i jak wiele nerwów będzie mnie to kosztowało, skupiam się tylko na pozytywach, których wszakże tak mało :D. Dużym pozytywem jest fakt, że nie jadę tam sama, a z moim ogarniętym Mężczyzną, w którym czuję wielkie wsparcie. To jest ważne <3.

niedziela, 27 września 2015

Olejek łopianowy to wcale nie taki HIT

Dziś o czymś, co uważałam, że zrobi wielki szał, a tu kiszka... chodzi mianowicie o olejek łopianowy!
Przede wszystkim to oczekiwałam do niego uregulowania częstotliwości przetłuszczania się moich włosów u nasady i, jak sam producent obiecuje, przyspieszenia porostu włosów.
A wiec do sedna:
Wydajność: normalna jak na taki kosmetyk, chociaż niewygodny sposób aplikacji powoduje duże straty. Duży otwór do uwolnienia kosmetyki plus jego wodnista, lekko oleista, konsystencja nie trzyma się siebie i ucieka.
Efekty: to przykre, ale brak, a wręcz działanie odwrotnie. Nakładałam go zgodnie z zaleceniami (ciepły na ok. 20-30 min przed myciem), zmywałam raz baby dreamem, raz zwykłym szamponem (dwa mycia i obfite płukania), a mimo to włosy były oklapnięte i do mycia następnego dnia. Nie zauważyłam też jakiś szczególnych zmian w długości.
Moja opinia: Niepraktyczne opakowanie, brak działań, a wręcz działania odwrotne  zniechęciły mnie do dalszej kuracji. Co jedynie niska cena sprawia, że nie żałuję.


piątek, 18 września 2015

Podsumowanie słonecznego lata!

Dziś, po raz kolejny, przychodzę do Was ze stylizacjami w moim wykonaniu. Ostatnio mieliście okazję oceniać moje stroje TUTAJ. Oczywiście "mirrorpic" jest jedynym sposobem na zdjęcia, gdyż mam strasznie ograniczony i czas i przestrzeń... Ale mam nadzieję, że to Was nie razi :P.
Czekam na Wasze otwarte sugestie wobec tego jak dopieram części garderoby. Z chęcią usłyszę opinię innych :).
A więc... CZAS START!
1. Oczywiście do pracy. All from primark :D, a za mną wspomnienie wycieczki do Niemiec KLIK :D.
 2. Bardzo podoba mi się to zestawienie. Klasyka, a jednocześnie nie mdłe biurowe zestawienie.
 3. Koronki zapewne królować będą jeszcze przez kilka sezonów. Są niezwykle dziewczęce i czuję się w nich jak rusałka :D.
 4. Chłodniejszy dzień w luźnym stylu. Tregginsy kupiłam właściwie z myślą o rowerze w chłodniejsze dni, ale idealnie się sprawdzają nawet z koturnami!
 5. To był bardzo energiczny i pracowity dzień, więc wygoda przede wszystkim!
 6. Mimo wszystko najpewniej czuję się w sprawdzonych kolorach i zestawach! Wygodnie i idealnie do pracy w terenie!

 6. Czasem stawiam też na dziewczęcość, stąd mój urodzinowy prezent od przyjaciółki! Maxi w truskawki! Mega!
 7. Urodzinowa stylizacja. Czyli oczywiście klasyk... :).

poniedziałek, 14 września 2015

Złota młodość w arganowym oleju

Po kilku testach wróciłam do swojej "tradycyjnej" formy mycia twarzy, a więc stosuję naprzemiennie peeling i delikatny żel. Tym razem tym delikatnym akcentem w mojej pielęgnacji był żel od Bielenda. Oczywiście ten "cudowny" olejek arganowy jest już chyba w każdym kosmetyku. Faktycznie prawdziwy, 100% olejek to tajemnica młodości i z wiadomej mi wiedzy jest to jeden najważniejszych elementów pielęgnacji skóry w krajach arabskich, w szczególności wśród kobiet. Nie wiem na ile to ma pokrycie z prawdą, natomiast nie da się ukryć, że Maroko i Tunezja wręcz słynie z tego cuda. Pozwoliłam sobie zacytować "cudowny" gdyż śmiem twierdzić, że to co mamy w naszych kosmetykach i nazywane jest przez producenta olejkiem arganowym ma nie wiele wspólnego z prawdziwym olejkiem.

Wydajność: bardzo dobra, myślę, że przede wszystkim to zasługa pompki. Dość wodnista konsystencja bardzo łatwo się pieni, ale też i zmywa.
Efekty: Hmm kosmetyk jest delikatny i co najważniejsze dobrze myje. Nie zostawia ani uczucia ściągnięcia ani też błyszczącej poświaty, dzięki  temu nie wymaga też użycia dużej ilości kremu.Twarz jest naprawdę oczyszczona. Co do działania kwasu hialuronowego to jestem nastawiona dość sceptycznie, ale i też nie zauważyłam, żebym to nagle miała mega naciągniętą skórę :D.
Moja opinia: O ile lubię tą praktyczność pompki to ciężko mi jej używać w tym przypadku, dość ciężko ją wcisnąć. Choć i tak największą wadą tego żelu jest zapach! Jak dla mnie podjeżdża skrobią ziemniaczaną :D.
Cena: ok 18 zł


środa, 9 września 2015

Czerwona pomarańcza - Balea na włosy

Nie wyszukuję niesamowitych szamponów - szampony mają dokładnie czyścić i nieobciążać włosów. To odżywka i maska ma mieć w sobie bombę witaminową i odżywiać całe włosy, powiedziałabym: od stóp do głów, czyli od cebulek po same końce!
Szampony Balea są, jak dla mnie, odkryciem roku. Niezależnie od tego którego z nich używam (poza przeciwłupieżowym, bo nie używałam) to każdy z nich myje pięknie a dodatkowo pielęgnuje delikatnie moje włosy. Nie wiem, czy działają na to co mają działać (tu np.na farbowane włosy... ale przecież od marca nie farbowałam.. :D). Po prostu myją.
Cóż, a cena? Zaskakująca bo całe szalone 0,65 Euro (albo 0,55, nie pamiętam). 
Odżywki natomiast nie są rewelacyjne, jak to powinno być w przypadku właśnie odżywek, bo jak dla mnie bardzo obciążają włosy, za bardzo. Dlatego używam ich tylko na końcówki włosów, które później i tak dodatkowo ujarzmiam olejkiem arganowym z Maroka. Cena taka sama jak w przypadku szamponu.
Zarówno odżywka jak i szampon pachną cudownie! Każda nuta zapachowa jest idealna i mam nadzieję, że o każdej przekażę swoje 5 groszy (5 euro centów :P).
Ceny podałam oryginalne, czyli z niemieckiej drogerii DM. Nigdy nie trafiłam na kosmetyki Balea stacjonarnie, więc trudno mi powiedzieć za ile, gdzie i w jakich cenach są dostępne.


środa, 2 września 2015

Kuchenne rewolucje - 3Bit bez pieczenia!

Ja, gotowanie i kuchenne rewolucje to na prawdę sprzeczne słowa :D. Owszem, umiem gotować, mój mężczyzna twierdzi nawet, że całkiem nieźle (a może mnie oszukuje? :D), ale żebym chciała i lubiła to robić to nie bardzo. Jeżeli chodzi o pieczenie ciast to jestem totalnym laikiem... i nie wiem dlaczego zawsze wychodzą mi zakalce (czasem słodkie, więc git). Moje przygody z "cukiernictwem" to pamiętne świąteczne muffiny, które były tak twarde, że przez całe święta przestały nietknięte :D i tony zakalców ze śliwkami, jabłkami, rabarbarem, malinami, truskawkami...
Po przeprowadzce "na swoje" obudził się we mnie nieco zmysł kucharzenia (potocznie kury domowej :D), ale tak czy siak co raz lepiej pasuje mi określenie: chujowa pani domu (przepraszam za wyrażenie :D ale wejdźcie na facebooka, wpiszcie to i znajdźcie funpage'a :D, czasem to właśnie w moim stylu haha).
Bądź co bądź ciasto chciałam zrobić. Dokładnie ZROBIĆ a nie upiec. Wszystko git, w pracy znalazłam przepis, zajechałam do "oszołomca" na zakupy, kupiłam wszystko. Zapomniałam, że nie mam miksera, a śmietany nie ubiję raczej widelcem (hahaha). Herbatniki w blaszce leżały 24 godziny aż skołowałam mikser. Później już poszło w miarę gładko :) (cud!!!!!!!). Poza tym, że dwa razy gotowałam budyń (serio? nie ogarniam tego :D) i jeden musiałam wywalić (wahałam się nad zlewem, muszlą i śmietnikiem... masakra :D).

Ciasto wyszło, o dziwo!

a tym przepisem się kierowałam : KLIK

P.S. Średnio wyglądam w kuchni, prawda? Poza tym w prawym profilu mi nie do twarzy :D