środa, 31 lipca 2013

"I'd jump in front of a train for ya..."

Jutro moje 22 urodziny. Czas na chwilę zadumy, bo jeszcze kilka dni temu myślałam, że w tym roku kończę 20 :D. Czas leci zdecydowanie za szybko. Trzy lata studiów przeminęło niczym jeden dzień, miesiąc wakacji jak godzina. Lada chwila już będę zakładać rodzinę i wychowywać wnuki. Ale kiedy to minęło? ;o

Pamiętam jak jeszcze chodziłam do przedszkola, wakacje w domu, zapach świeżo sprzątanego pokoju przez mamę, smak agrestu, porzeczki, rabarbaru. Pamiętam jak poszłam do szkoły, wszystko było takie nowe, płakałam kiedy dostałam 4- i chciałam iść na zajęcia wyrównawcze. Pamiętam pierwsze "przyjacielskie" kłótnie, pisanie liścików na lekcjach, bieganie na szkolną stołówkę na obiady. Potem zaraz szybko gimnazjum, szalone 3 lata dzieciaków, pierwszy chłopak, wielkie trudności z rozstaniem się ze swoją klasą, której tak bardzo nie lubiłam. Następnie liceum, które nie było dla mnie miłym okresem i nie wróciłabym w tamte czasy nigdy, bo nawet studniówka była okropna i matura wcale nie zadowalająca. I dodać można już studia, raz, dwa, trzy i miliony imprez już za mną. Sesja sesją, ale ilości wspomnień powstałych poza murami uczelni (ew. na kampusie) nikt mi nie zabierze!

Zdjęcia zrobiłam ok. tygodnia temu, kiedy właściwie powinnam siedzieć w pociągu do Poznania na rozmowę kwalifikacyjną na studia. Ale nie. Zostałam tu. Pojechałam do starej uczelni, gdzie mnie poinformowano, że moja specjalizacja powstanie. Decyzja prosta i wygodna dla wszystkich - zostaje. Poszłam normalnie do pracy i wieczorem spotkałam się z Pauliną, która uświadomiła mi (nawet nic nie mówiąc), że dobrze, że jestem tu, a nie w drodze do Poznania.




wtorek, 30 lipca 2013

Eyeliner art make up od Eveline

Na relacje z wesela trzeba jeszcze poczekać (było super!), więc czas zajmę recenzjami kosmetyków z pierwszego spotkania podlaskich blogerek.
Na pierwsze, prawdziwe recenzowanie ruszam z eyelinerem w pisaku od Eveline  Powodem użycia jego była poślubna sesja plenerowa. Postawiłam na prostotę: jasne, cieliste cienie i kreska. Wykorzystałam do tego eyeliner art make up od Eveline. Było to moje pierwsze spotkanie z eyelinerem w pisaku, ale coś czuję, że bardzo się polubimy na dłuższą metę! Aplikuje się do niezwykle łatwo i przyjemnie, jakby pisało się mazakiem po powiece. Brak smug i niedociągnięć. Wygodną końcówką można narysować naprawdę wszystko, od grubych do najcieńszych kresek. Opakowanie sugeruje trwałość 24 h, tego nie sprawdziłam, jednak gdy pomalowałam się nim o 11 w upalny dzień (skwar, ponad 30 stopni), do tego sesja plenerowa w słońcu i biegu, tak o godzinie 22 widać stan na poniższych zdjęciach. Cieni już prawie nie ma, a eyeliner w nienaruszonym stanie. Bajka! :)
Polecam i zapraszam na stronę Eveline!

Tak na marginesie - Eveline obdarowało nas wspaniałymi kosmetykami w ogromnej ilości! Mam nadzieję, że już niebawem pojawią się kolejne recenzje i mam nadzieję, że równie pozytywne! :)







i na koniec zdjęcie bez make - up-u :)


piątek, 26 lipca 2013

O niekonwencjonalnym użyciu lakierów - DIY oczepiny

Wesele brata już jutro. Jako, że jestem starszą miałam masę obowiązków związanych z organizacją wesela. Właśnie wróciłam z dekoracji sali i skończyłam prezenty oczepinowe. Miało być nietradycyjnie, tak więc w taki sposób też będzie. Najwięcej mojej pracy pochłonął naszyjnik z ... MAKARONU, inaczej "droga, ekskluzywna biżuteria".

Do jej wykonania użyłam siedmiu lakierów z mojej kolekcji, w tym aż dwa z prezentów z I spotkania podlaskich blogerek.
Hean - prezent, makaron kryje już po jednej warstwie! LINK DO STRONY HEAN
Wibo - rossman, jedna warstwa
Safari - bazar, 3 ;o
Essence - douglas, 2 warstwy
Virtual - biedronka,1 warstwa
Wibo - rossman, 2 warstwy
Eveline - prezent, 2 warstwy, LINK DO STRONY EVELINE

Potrzebowałam tylko makaronu, lakierów, wstążki i odrobinę czasu. Powstało takie cudo, którego myślę, nie powstydziłaby się nie jedna "feszynelka" :D.


Jednak owy naszyjnik to nagroda tylko w jednym konkursie. Poniosły nas wodze fantazji i można będzie wygrać również : kolację w chińskiej restauracji na wynos, super express do kawy oraz rolkę z wesela (rolkę filmową w potocznym rozumieniu :P)





A wesele już jutro!!! Nerwy są, choć rodzice i Pan Młody są niezwykle spokojni. Z niecierpliwością oczekujemy jutra... :)

poniedziałek, 22 lipca 2013

Pierwsze spotkanie podlaskich blogerek

p.s. nazwy firm oraz firm są "zalinkowane", tak samo jak i blogi wszystkich dziewczyn, wystarczy najechać na nazwę :). Ze względu na mój szablon nie widać tego.
Przypinki od : przypinka.pl

Jak już wcześniej się chwaliłam, zostałam zaproszona na pierwsze spotkanie podlaskich blogerek. Sama do końca nie wiedziałam czego się spodziewać. Nigdy wcześniej nie spotykałam się z dziewczynami,które prowadzą bloga. Tylko raz spotkałam się z Pauliną (blondemuffin.pinger.pl), gdzie to spotkanie bardzo miło wspominam :).
Zupełnie nie wiedziałam na czym polegają takie spotkania, co wypada a czego nie. Wiadomo było jedno: temat do rozmowy będzie - blogowanie. Planowo miałyśmy się wymienić kosmetykami, mieć 3 gości, zjeść i gaaaadać!
Jednak organizatorki postarały się, aby każda z nas przeżyła mały zawał serca! Blanka i Pani domu stanęły na wysokości zadania i przysporzyły nam ogrom radości! Żadna z nas nie spodziewała się takiego przebiegu wydarzeń! 
Spotkałyśmy się p godzinie 12.30 w pizzerii SixtySix przy ulicy Żelaznej w Białymstoku. Mimo iż po mieście często jeżdżę miałam problem ze znalezieniem tego miejsca :D. Mimo wszystko nie poddałam się i dotarłam na czas.
Zanim przejdę do opisania spotkania przedstawię Wam blogi wszystkich dziewczyn, które wzięły udział w spotkaniu. Niezaprzeczalnie to one były najważniejszym punktem zebrania. Osiem szalonych dziewczyn i ja (kolejność przypadkowa):
Spotkanie rozpoczęło się od zamówienia jedzenia... jednak gdy zostało nam ono podane zjawił się Pan Wojciech  Gold Water Blue (Facebook). Opowiedział nam o swoich innowacyjnych kosmetykach. Sama byłam pod wrażeniem, kiedy Pan Wojciech fachowo tłumaczył sposób działania kosmetyków.



Zaraz po wizycie Gold Water Blue przyszła do nas Pani z firmy Palmer's (facebook). Każda z nas przed spotkaniem mogła wybrać jeden produkt z oferty tej firmy. Reprezentantka firmy przyniosła na spotkanie też wiele kosmetyków, które mogłyśmy dotknąć, powąchać, posmarować się. Pachniały obłędnie! Nic też dziwnego, skoro większość z nich była na bazie masła kakaowego. Ja wybrałam żel do mycia twarzy, o bardzo gęstej, nietypowej konsystencji. Już się nie mogę doczekań pierwszego spotkania z moją cerą! :)



Mimo iż nasze organizatorki przygotowały nam szereg niespodzianek, udało się też wszystkim (wielki szok!) zrobić niespodziankę. Zrobiła ją Pani z Aromanti (Facebook). Wszystkie byłyśmy w wielkim szoku kiedy weszła do lokalu. Co prawda tłumaczyła, że przecież ktoś się z nią musiał kontaktować skoro tu jest :D, ale nikt nic nie wie. Aromanti - Dziękujemy! :)) Pani opowiedziała nam o produktach jej firmy. Przyniosła nam też torby z upominkami, które pachniały nam przez całe spotkanie! 



Niestety czas nieubłaganie upływał i około godziny 18.30 ( a spotkanie rozpoczęło się o 12.30) cudem popakowałyśmy się w samochody. Nie wystarczyło nam czasu na wygadanie się więc wyczuwam niedługo kolejne spotkanie! :) Poniżej kilka luźnych zdjęć.
brakuje Oli, która prosiła o wycięcie :)

 Marysia uciekające do pudełka


Sylwia, Ja, Ewa, Michalina, Magda (niewidoczna) oraz Ola

 Ja i Sylwia z babeczkami od delecty (jak dobrze pamiętam pieczone u Oli :))


Podziękowania należą się także innym sponsorom, którzy bardzo obficie obsypali nas upominkami (choć upominki to mało powiedziane!). Dzięki nim mamy zapas kosmetyków na najbliższy rok na pewno! I testowaniu nie będzie końca! :)



W związku z natłokiem obowiązków nie jestem w stanie już od teraz rozpocząć testowania. Muszę także przemyśleć dobrą strategię, aby nie pogubić się w tych wszystkich produktach. Zarówno dziewczyny (Blanka i Pani domu) jak i firmy dały nam nie lada wyzwanie! :)
 Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję! :)
Na zakończenie szybki rzut na to, jak upominki wyglądają w wersji "roboczej". Poniżej ładnie zapakowane w firmowe torebki.
Tutaj już widziane moimi oczami:
a tutaj już u mnie w pokoju :D



piątek, 19 lipca 2013

Słoneczny outfit

Dawno nie było żadnego wpisu ze stylizacją.  W gorące dni nie lubię przesadzać z ubiorem, szczególnie kiedy wiem, że długo będę musiała pozostać w jednym stroju. Bieganie po sklepach w poszukiwaniu biżuterii na wesele to nie jest za spokojne zajęcie. Na szczęście łowy prawie zakończyły się sukcesem, ale o tym innym razem.
Strój prosty, choć jednocześnie elegancki i wygodny. Spódniczka pochodzi z zimowej wyprzedaży w h&m i ona tu odgrywa główną rolę. Buty, choć mało praktyczne na zakupach, są ćwiczeniami przed weselem, aby jak najdłużej wytrzymać na obcasach :D.










środa, 17 lipca 2013

Neonowe paznokcie za grosze

Lakierów do paznokci mam tyle, że już niedługo nie pomieszczą mi się w pokoju. Jakby nie było malować czymś "ogryzki" trzeba :P. Na lakier nie wydałam nigdy więcej jak 10 zł. Nie wiem czy więcej jak 6-7 zł wyszło :P. Pewnie też dlatego mam ich dużo. Niestety, mimo wszystko nie potrafię obojętnie przejść obok stoiska z lakierami, a gdy widzę szałową cenę "1,50 zł / 1 szt." to już dostaję oczopląsu. Ostatnio takim sposobem wpadł w moje ręce żółty lakier, prezentowany poniżej, kupiony w centrum chinskim. Co prawda ma słabe krycie, ale nie wymagam od niego za wiele za taką cenę. Różowy kupiła mi mama na stoisku na bazarze, cena równie atrakcyjna. Różowy krycie ma lepsze mimo iż pochodzi z tej samej serii.
Jeżeli chodzi o jakość i trwałość, to zdjęcia są robione dla paznokci już trzydniowych, czyli nie mam pretensji, a wręcz jest super!
Moje pierwsze neonowe lakiery - polubiliśmy się i coś czuję, że całe wakacje będziemy razem :).


niedziela, 14 lipca 2013

Weekendowo

Od jutra zaczynam pracę oraz przygotowania do wesela brata. Czekają mnie ciężkie dwa tygodnie, ale mam nadzieję, że podołam obowiązkom!
Dziś krótka fotorelacja z ostatnich dni, a od następnego tyg. mam nadzieję, że ruszę z sensownymi notkami :).

wspomnienia z Augustowa i przepiękny zachód Słońca <3
Ulubione lody! W życiu lepszych nie jadłam! Zawsze gdy jesteśmy w rodzinnym domu S. to musimy je zjeść! :)

 

Nowy nabytek - kobaltowe body. Cena szałowa - całe 10 zł! Idealne wycięcie na plecach! Ale... zamówiłam je na stronie hurtowniaawanti.pl i niestety firma posiada dziwne zasady realizacji zakupów... zdecydowanie odradzam osobom, które preferują jasne i przejrzyste zasady, gdzie dostaje się to co się zamawia i kontakt jest normalny, a nie wyłącznie mailowy, bez konkretnych treści... Jestem w szoku, że firma sama jeszcze nie pogubiła się w swoich zamówieniach...