czwartek, 8 listopada 2018

Maski Mediheal - TeaTree, N.M.F Aquaring, Golden Chip

Witajcie!
Jesień sprzyja domowemu SPA wieczorami, a to także idealny czas na wszelkiego rodzaju maseczki. Moja szufladka z maseczkami pęka w szwach, więc najwyższa pora ją nieco opróżnić.

Dziś przychodzę do Was z trzema maskami od Mediheal. Po pierwsze mają fajne, proste i wymowne opakowania. W dobie zaawansowanej grafiki trudno trafić w oko klienta, aby wyglądać na tyle atrakcyjnie i przykuwać uwagę do zakupu. Na opakowaniu widzimy jakby imitację kroplówki-zastrzyku dla twarzy, tak medycznie, a jednocześnie zachęcająco, profesjonalnie.
Wszystkie prezentowane maski są w płacie, czy płachcie, jak kto woli!

Na pierwszy ogień idzie ta, która najmniej mi przypadła do gustu - Maska kojąco - ujędrniająca Drzewo Herbaciane.
Po otwarciu wydobył się dziwny dla mnie zapach, taki basenowy, lekko chlorowy. Nie szczypał w oczy, czy nie dusił, ale był nieprzyjemny. Maska, z resztą jak jej "siostry" była dobrze nasączona, nie ześlizgiwała się z twarzy i nie kapała, odpowiednio dopasowana. Dla efektów czasem mogę pocierpieć (mam na myśli zapach). Jednak efekt był niekoniecznie widoczny, a na skórze został znienawidzony przeze mnie łuszczący się film. Bardzo mnie to zniechęciło, ale na szczęście tą maskę aplikowałam jako ostatnią. Dla mnie na NIE.

O ile zielona była kompletnym niewypałem, tak niebieska - N.M.F. maska-ampułka nawilżająco wygładzająca była naprawdę przyjemna. Nienaganny, niczemu niepodobny zapach, jak wcześniej dobre dopasowanie do twarzy, odpowiednie nasączenie. No i efekt. Zmiany na twarzy uspokoiły się, rano nie myślałam o kremie na twarz (a ostatnio naprawdę go potrzebowałam!). Nie pojawił się nieprzyjemny film. Naprawdę wielki plus, na pewno wrócę po tą maskę!


No i na koniec ta, którą wypróbowałam jako pierwszą, bo byłam jej bardzo ciekawa! Chodzi o maskę Golden Chip. Do końca nie wiem o co chodzi z tymi chipami, że niby akupunktura, stymulacja w odpowiednich miejscach twarzy. Niechaj będzie! Zupełnie nie pamiętam zapachu, dawno to było, ale chyba nie był zły, skoro go nie pamiętam. Po pierwsze maska jest nasączona na czarnym płacie, dość nietypowe, chociaż chyba żaden wzór mnie już chyba nie zdziwi. Postępowałam zgodnie z instrukcją, a więc nałożyłam maskę, dopasowałam, ucisnęłam te punkty z chipami, odczekałam, przed zdjęciem znów ucisnęłam. Była to taka bardziej zabawa, ale całkiem przyjemna. Skóra faktycznie była odżywiona, delikatnie rozświetlona, żywsza. To kolejna maska po którą chętnie sięgnę po raz kolejny! Szczególnie polecam dla zmęczonej twarzy.

W gratisie dorzucam więcej zdjęć:

Fajnie, że coraz częściej w testowanych produktach znajduję perełki, po które chętnie wracam! Dobrze mieć swoje sprawdzone maseczki! A Wy znacie maski Mediheal?

Cena: od 8 do 17 zł







3 komentarze:

  1. jestem bardzo ciekawa tych masek :) w sumie nigdy nie używałam takich w płacie, a może warto! Pozwól że zostanę z Tobą na dłużej <3 pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz widzę te maseczki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta maska z chipami jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics,