MASAKRA! Ostatni rok, kiedy minęły ostatnie cztery?
albo nie
MASAKRA! Jeszcze rok, kiedy to się skończy?
czyli jak bardzo chciałam wracać na uczelnię.
Poniedziałek, 6.15, wstałam sobie wcześniej, dużo wcześniej, jakąś całą godzinę na wcześnie. Za oknem zimno, w pokoju nie mniej. Dobra, wejdę na fejsa. Dzień dobry, dziś wyjątkowo, masz na 8.15 a nie na 9.15. Od początku się zaczyna ...
O ludziach nie muszę pisać, wciąż te same twarze, już piąty rok razem. Fajnie było usłyszeć, że grupa się zintegrowała, wszyscy się lubią, gorzej było sobie uświadomić, ale integrowali się wtedy, kiedy ja wylegiwałam się na plaży w Portugalii i jakoś mnie to ominęło :D. No ale chyba mnie jakoś... (znów?) polubią :D.
Były rady odnośnie tego jak radzić sobie z jesienną chandrą, poniżej zdjęcie, że sama przestrzegam tych zasad (świeży kwiat :D, świeczki, wino, słaba jakość zdjęcia haha... :D)
Jednak nie przewidziałam w nich faktu wpływu związków poza emocjonalnych. Tak, przypadki losowe, takie jak np. powrót na uczelnie po ponad półrocznych wakacjach. BOMBA! To jak skoczyć do oceanu.... z tratwy, do tego takiej mało stabilnej.
Mam 4 proste rady, ale zanim co - usiądź, weź garść antydepresantów, jakiś nóż, tasak, cokolwiek, włącz melancholijną muzykę... a teraz proste rady.
1. Nie idź na uczelnię.
2. Rzuć studia.
3. Rozpłacz się, bo szkoda ostatnich 4 lat.
4. Zarejestruj się w urzędzie pracy.
Voi la! Problem z wracaniem na uczelnie rozwiązany!
Żartowałam, a na serio? Zmuś się! To ostatni/kolejny rok wspaniałej sielanki na studiach!
1. Kup stos makulatury. Najsłodsze zeszyty i notesy, jupiiiii, czujemy się jak w podstawówce i tak mamy się czuć. Wtedy przecież chciało się do szkoły, prawda?
p.s. zapomniałam dodać o ryzie papieru na ksero notatek i ściąg :D ale to chyba oczywiste? :D
2. Kup mazaczki, kredki, zakreślaczki. Są również sweet jak kolorowe zeszyty, ale i w praktyce się sprawdzają całkiem nieźle. Rzekomo ułatwiają w nauce w sesji o ile nie preferujesz ściąg.
3. Kup okładkę na indeks! Co prawda na wielu uczelniach znieśli indeksy (u mnie w sumie już też, ale mam stary, z licencjatu :D). Moja okładka jest okropnie optymistyczna. Czarno-białe barwy, takie wiosenne. Zawsze można kupić kwiatki, starki, kotki, pieski i będzie wciąż sweet!
No i czy mając taki zestaw nie chce się wracać na uczelnią? <3
p.s. traktujcie post z przymrużeniem oka :D
albo nie
MASAKRA! Jeszcze rok, kiedy to się skończy?
czyli jak bardzo chciałam wracać na uczelnię.
Poniedziałek, 6.15, wstałam sobie wcześniej, dużo wcześniej, jakąś całą godzinę na wcześnie. Za oknem zimno, w pokoju nie mniej. Dobra, wejdę na fejsa. Dzień dobry, dziś wyjątkowo, masz na 8.15 a nie na 9.15. Od początku się zaczyna ...
O ludziach nie muszę pisać, wciąż te same twarze, już piąty rok razem. Fajnie było usłyszeć, że grupa się zintegrowała, wszyscy się lubią, gorzej było sobie uświadomić, ale integrowali się wtedy, kiedy ja wylegiwałam się na plaży w Portugalii i jakoś mnie to ominęło :D. No ale chyba mnie jakoś... (znów?) polubią :D.
Były rady odnośnie tego jak radzić sobie z jesienną chandrą, poniżej zdjęcie, że sama przestrzegam tych zasad (świeży kwiat :D, świeczki, wino, słaba jakość zdjęcia haha... :D)
Jednak nie przewidziałam w nich faktu wpływu związków poza emocjonalnych. Tak, przypadki losowe, takie jak np. powrót na uczelnie po ponad półrocznych wakacjach. BOMBA! To jak skoczyć do oceanu.... z tratwy, do tego takiej mało stabilnej.
Mam 4 proste rady, ale zanim co - usiądź, weź garść antydepresantów, jakiś nóż, tasak, cokolwiek, włącz melancholijną muzykę... a teraz proste rady.
1. Nie idź na uczelnię.
2. Rzuć studia.
3. Rozpłacz się, bo szkoda ostatnich 4 lat.
4. Zarejestruj się w urzędzie pracy.
Voi la! Problem z wracaniem na uczelnie rozwiązany!
Żartowałam, a na serio? Zmuś się! To ostatni/kolejny rok wspaniałej sielanki na studiach!
1. Kup stos makulatury. Najsłodsze zeszyty i notesy, jupiiiii, czujemy się jak w podstawówce i tak mamy się czuć. Wtedy przecież chciało się do szkoły, prawda?
p.s. zapomniałam dodać o ryzie papieru na ksero notatek i ściąg :D ale to chyba oczywiste? :D
2. Kup mazaczki, kredki, zakreślaczki. Są również sweet jak kolorowe zeszyty, ale i w praktyce się sprawdzają całkiem nieźle. Rzekomo ułatwiają w nauce w sesji o ile nie preferujesz ściąg.
3. Kup okładkę na indeks! Co prawda na wielu uczelniach znieśli indeksy (u mnie w sumie już też, ale mam stary, z licencjatu :D). Moja okładka jest okropnie optymistyczna. Czarno-białe barwy, takie wiosenne. Zawsze można kupić kwiatki, starki, kotki, pieski i będzie wciąż sweet!
No i czy mając taki zestaw nie chce się wracać na uczelnią? <3
p.s. traktujcie post z przymrużeniem oka :D
słodki zeszyt z kotkiem :)
OdpowiedzUsuńHahahahaha ale sie usmialam :) ja wlasnie zaczynam pierwszy rok za pare dni i nie wiem co mysleć , ale "sweet" zeszyciki sa haha :-)
OdpowiedzUsuńOd wczoraj zasuwam na uczelnię pełną parą :D
OdpowiedzUsuńKolorowe zeszyty to podstawa!
Ostatni rok studiów - świetnie! Pisanie pracy dyplomowej - trochę ciężej, hehehe ;P Lubię pisać, nie przeszkadza mi to, ale przy pracy dyplomowej się stresuje. Chce napisać wszystko idealnie, aby nie było żadnych problemów :).
OdpowiedzUsuńAmogus
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w 2024 ***** ***
OdpowiedzUsuń