Wciąż poszukuję swojego ideału, który wystarczająco mnie zadowoli.
Najpierw była Ziaja, kakaowa i oliwkowa, co najpierw nawilżało a potem totalnie zapchało mi twarz. Zmieniłam na nivea aqua effect w wersji na noc i na dzień, gdzie działanie było pospolite. Aż do momentu, gdy w kosmetykach z pierwszego spotkania blogerek odnalazłam ową perełkę, dzięki firmie GoldWaterBlue.
PLUSY? Trochę jest. Przede wszystkim już mała ilość (wielkości może 2 pestek słonecznika) wystarcza mi na jedną aplikację, na całej twarzy. Do tego dozownik - pompka, dzięki czemu unikamy paćkania się w słoiczku za każdym razem i wydostajemy tyle kremu ile potrzebujemy. Brak efektu maski! Zaraz po użyciu czuć raczej swego rodzaju ulgę niż tłustą warstwę kremu. I oczywiście cel nawilżenia zostaje spełniony, co mnie satysfakcjonuje.
Małą wadą jest, trudny do określenia, zapach, który jakoś średnio mi odpowiada.
Nie wiem jak działa w połączeniu z podkładem, gdyż mój make up obecnie ogranicza się tylko do tuszu na rzęsach :).
Prawdopodobnie krem stałby się moim idolem, gdyby nie jego zaskakująca cena (eh... :() a mianowicie ok.110 zł/ 50 ml.
Jestem również ciekawa jego działania zimą (gdy moja cera jest tragicznie sucha), także połowę zostawię na potem :).
Najpierw była Ziaja, kakaowa i oliwkowa, co najpierw nawilżało a potem totalnie zapchało mi twarz. Zmieniłam na nivea aqua effect w wersji na noc i na dzień, gdzie działanie było pospolite. Aż do momentu, gdy w kosmetykach z pierwszego spotkania blogerek odnalazłam ową perełkę, dzięki firmie GoldWaterBlue.
PLUSY? Trochę jest. Przede wszystkim już mała ilość (wielkości może 2 pestek słonecznika) wystarcza mi na jedną aplikację, na całej twarzy. Do tego dozownik - pompka, dzięki czemu unikamy paćkania się w słoiczku za każdym razem i wydostajemy tyle kremu ile potrzebujemy. Brak efektu maski! Zaraz po użyciu czuć raczej swego rodzaju ulgę niż tłustą warstwę kremu. I oczywiście cel nawilżenia zostaje spełniony, co mnie satysfakcjonuje.
Małą wadą jest, trudny do określenia, zapach, który jakoś średnio mi odpowiada.
Nie wiem jak działa w połączeniu z podkładem, gdyż mój make up obecnie ogranicza się tylko do tuszu na rzęsach :).
Prawdopodobnie krem stałby się moim idolem, gdyby nie jego zaskakująca cena (eh... :() a mianowicie ok.110 zł/ 50 ml.
Jestem również ciekawa jego działania zimą (gdy moja cera jest tragicznie sucha), także połowę zostawię na potem :).
Swój oddałam mamie, ale póki co moim faworytem jest krem z MK Cosmetics :D
OdpowiedzUsuńCzasami za jakość trzeba zapłacić :), ale najważniejsze oby był odpowiedni dla Twojej cery :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że cena jest aż tak wysoka:)
OdpowiedzUsuń