Kolejny test wosku od Yankee Candle zakończył się biedą i stratami materialnymi. Mało brakowało, a i by mój kominek uległ zniszczeniu. Nagła akcja wietrzenia mieszkania skutkowała rozlaniem wosku na krzesło, poduszkę i podłogę. Skąd ta nagła akcja? Odpaliłam wosk i unoszący się zapach spowodował wielkie niezadowolenie w organizmie mojego chłopaka...
Rzeczywiście zapach okazał się iście drażniący, a wręcz śmierdzący. Nie dam rady go palić. Jeżeli którejś z Was odpowiada zapach BLACK CHERRY z chęcią wymienię się na coś lżejszego.
P.S. Oczekiwania miałam wielkie... spodziewałam się powtórki z truskawki lub maliny... a tu rozczarowanie....
Tradycyjnie zapraszam na stronę goodies.pl, gdzie w ofercie znajdziecie także inne woski. A TUTAJ odnośnik do konkretnego BLACK CHERRY.
Szkoda, że nie przypadł Ci do gustu. Ja osobiście bardzo go polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moment Of Dreams ♥
Ojej to nieźle. Ja generalnie nie przepadam za wiśniami więc chyba i zapach by mi nie pasował.
OdpowiedzUsuńO, fajnie, że o tym napisałaś. Już wiem co na pewno omijać szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie używałam wosku z tej firmy, ale miałam zamówić, gdyż są bardzo popularne, a ja posiadam "kominek", więc już wiem, którego zapachu unikać! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://ehbruh.blogspot.com/
Ostatnio zrobiłam zapasy wosków z YC :D Niedługo pojawi się o tym wpis na blogu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na niecodziennego bloga pary :))
KLIK