środa, 28 sierpnia 2013

Trochę faktów o mnie ;)

Miał być post o nowej odżywce do paznokci, potem o efektach projektu "na zdrowie", ale wyszło jak wyszło :D. Nie wiem ile faktów wypisałam, ale podzieliłam je na kilka bloków tematycznych, aby łatwiej się czytało :). Mam nadzieję, że czegoś nowego się o mnie dowiecie!

A ja zmykam pakować się do końca! Dziś w nocy lecimy do Tunezji!! :)

życie prywatne 
Jestem strasznie niesystematyczna. Naprawdę rzadko uda mi się coś zrobić od początku do końca bez przerw.
Nienawidzę rozstań i pożegnań. Przeżywam to i płaczę jeszcze kilka dni po.
Jestem super sentymentalna i często płaczę wspominając coś.

Kiedyś byłam romantyczna (ponoć), niestety już nie jestem.
Jestem wielkim śpiochem. Ponoć już od małego zasypiałam idąc czy raczkując (chyba w dziale pasja powinnam to wpisać :D).
Rodzina przede wszystkim! Mam dwóch starszych braci – 1 rok i 3 lata różnicy. Kiedyś się ostro kłóciliśmy, a teraz nie pozwalamy się skrzywdzić. (zdjęcie z mojej 18)

Od podstawówki (a nawet do przedszkola) mam te same najlepsze koleżanki i przyjaciółki.

Lubię czasem chodzić swoimi, dziwnymi, ścieżkami.
Jestem Hello Kity maniaczką :D.
Jestem pedantką. Ubrania w szafkach mam poukładane kolorami i porami roku. A pokój sprzątam średnio dwa razy w tygodniu.

moje zwierzęta
Kiedyś nie lubiłam kotów. Odkąd przygarnęłam swoją Kicię uwielbiam!

Tęsknie za Kicią, jakbym straciła siostrę/brata.
Mam jeszcze psa, wabi się Sara. Mój poprzedni pies też miał tak na imię.
Miałam też kiedyś dwa chomiki.

stroje/ubrania 
Noszę to co mi się podoba i na co mam ochotę. Nie mam zidentyfikowanego stylu.
W szafie mam ubrania z gimnazjum, może i z podstawówki :D, w które wchodzę!
Zapierałam się nogami i rękoma, że nigdy nie kupię conversów. Kupiłam. Na szczęście kosztowały 2/5 prawdziwej ceny.
Często kupuję coś, a potem oddaje za bezcen lub za darmo, bo w tym nie chodzę.

uczelnia i edukacja
Przez całą swoją karierę edukacyjną miałam czerwony pasek, poza 1 i 2 klasą LO.
Dopiero po maturze polubiłam matematykę.
Nie wiem czy jestem humanistą czy matematykiem.
Na studiach poznałam przecudowną ekipę!

W LO poszłam do klasy matematyczno – informatycznej i tylko dlatego, że poszłam tam też moja przyjaciółka. Bardzo kobieco.
Zanim nie poszłam na studia to nie umiałam ściągać.
Lubię kolorowe notatki. Mam ogrom mazaczków i zakreślaczy.

Jestem absolwentką Turystyki i Rekreacji, tytuł zawodowy: licencjat. I co z tego? :D

podróże 
Lubię podróżować i poznawać nowe, niecodzienne miejsca.
Zwiedziłam już dobry kawał Europy (Niemcy, Dania, Anglia, Walia, Włochy, Bułgaria, Turcja, Litwa, Węgry, Słowacja, Czechy, Grecja). Poza tym byłam w Egipcie i w tym roku Tunezja.

Chcę kiedyś móc powiedzieć :  widziałam całą Europę. To moje marzenie.
Jeżeli miałabym wybrać między morzem a górami wybieram obydwa! Morze zagraniczne, góry tylko polskie <3

uroda 
Nie lubię się malować, być może dlatego, że nie umiem :D.
Kiedyś nosiłam stały aparat na zęby, miałam okropny zgryz.
Mam ponad 50 lakierów do paznokci.(to tylko część)


Jestem wierna dobrym, sprawdzonym kosmetykom, nie lubię eksperymentować.

muzyka 
Lubię muzykę disco polo, chociaż w duszy słucham także rocka.
Choć właściwie słucham wszystkiego : polskie i zagraniczne.
Kiedyś chciałabym stworzyć coś własnego.
Lubię twórczość Rihanny.
Często kojarzę utwory z osobami, sytuacjami itd.

DIY i pasja
Sama nauczyłam się grać na gitarze.

Lubię różnego rodzaju przeróbki. Niektóre są takie, że ludzie pytają gdzie kupiłam, a inne szkoda pokazywać …

kuchnia 
Kiedyś nie lubiłam pierogów i pyz z mięsem. Teraz uwielbiam!
Nie rozumiem poglądu wegetarianów oraz weganów itp.
Naprawdę czuję różnicę między pepsi a coca colą. Tej drugiej nie lubię, tak samo jak sprita i mirindy.
Uwielbiam kuchnię włoską, szczególnie sosy pomidorowe i makarony.
Bardzo lubię sushi!

party 
Kiedyś nie lubiłam domówek, teraz te preferuję.
Chociaż czasami mam ochotę wyszaleć się w klubie.
Za każdym wyjściem na imprezę (już tyle lat) mama mi mówi, żebym pilnowała swojego kufla :D.

sport i dieta
Nie potrafię trzymać się wyznaczonej diety. Co najwyżej dzień wcześniej planuję posiłek.
Nałogowo jem słodycze(czekolada milka caramel) i ciasta (tarty malonowe z Auchan!).
Kiedyś schudłam 25 kg!
Uwielbiam jeździć na rowerze.

Lubię także biegać, ale tylko na bieżni :D.
Nie ćwiczę już z Chodakowską, ale dalej mnie inspiruje.
Kocham jeżdzić na nartach !

biżuteria 
Mam tony biżuterii, większości nie noszę, nie oddam i nie sprzedam.
Lubię kolczyki, ale skromne i delikatne. Zdarza mi się jednak nosić też ogromne.
Lubię duże naszyjniki i przewieszki.

blog
Założyłam bloga na początku studiów, żeby pisać swój mały pamiętnik. Wyszła z tego kałabania, pomieszane z poplątanym.

Dużo osób wie o moim blogu. Znajomi i rodzina.
Nie mam pomysłu na bloga, zawsze piszę to co przyjdzie mi do głowy.


I jak? :) wiecie już coś nowego o mnie? :)

niedziela, 25 sierpnia 2013

Jagiellonia Białystok!

Kibic ze mnie żaden, na meczu byłam pierwszy raz. Ale barwom miasta zawsze byłam wierna, choć w Białymstoku nie mieszkam :). Kolega namówił nas na mecz, więc poszliśmy.
Mecz odbywał się na nowo otwartym Stadionie Miejskim w Białymstoku. Do użytku jest co prawda oddana tylko połowa, ale i tak robi wrażenie. Jest ładnie. I jak na Białystok to jestem w wielkim szoku. Wiadomo, że potrzeba jeszcze czasu, aby wszystko powstało tak jak należy, ale takiej porażki na "Basen Narodowy" chyba nie będzie :D.
Mecz niesamowity. Siedzieliśmy w sektorze ULTRA, gdzie krzyczy się, śpiewa i dopinguje z całych sił. To nic, że przed meczem nie potrafiłam żadnego z okrzyków ani piosenek. Na meczu nauczyłam się od razu ;D.
Niestety. Nasza drużyna przegrała, 3:2 dla Pogoni Szczecin. Za dwa tygodnie kolejny mecz, prawdopodobnie też na nim będziemy i równie silnie będziemy kibicować! :)




piątek, 23 sierpnia 2013

Już prawie miesiąc!

/ Po śmierci kotka dalej nie doszłam do siebie... ale po dłuższej rozmowie z sąsiadką okazało się, że kotka ktoś prawdopodobnie potrącił, łzy jak groch lecą po mojej twarzy, ale czasu nie cofnę... :( /

Prawie miesiąc temu, 27 lipca, mój brat brał ślub. Razem z S. byliśmy starszymi, co wymagało od nas szeregu różnych dziwnych zabiegów... i nie mam tu na myśli wizyt u kosmetyczki. Wybieranie sukni, strojenie sali, dobieranie dodatków, szykowanie niespodzianek i sam fakt, że przecież to my mamy zabawiać gości.
Stres. Chociaż patrząc z perspektywy czasu mogę już starszować :D.
Co prawda nie mam jeszcze wszystkich zdjęć, ale pomyślałam, że zrobię Wam krótką fotorelację o tym, jak to było się na weselu, hehe.

Mieliśmy przygotowany szereg ozdób. Nie mam niestety ładnych zdjęć :(. Wódka była przyodziana w kubraczki i suknie ślubne, w owocach były niżej widoczne patyczki z parą młodą. Ozdoby na sali były czerwone.

To, co wisi nad młodymi, to również nasza zasługa, wykonana z pomocą Młodej i jej siostry. Ogólnie klimat był, chociaż trochę się natrudziliśmy aby to wszystko przyszyć.

Szereg fotografów nie żałował sobie robienia nam zdjęć, oczywiście byliśmy tym centrum i meritum imprezy. Nie można było nawet ponażekać, bo już to było na zdjęciach :D.
Poniżej dwa z serii: Czy te oczy mogą kłamać i czy te usta mogą mówić ! Brawo Martyna! :D

W drodze do kościoła mieliśmy do pokonania rondo, gdzie nasz kierowca zrobił sobie dwa obroty :D. Wszyscy szeroko uśmiechnięci i weseli, bo w samochodzie była temperatura, powiedzmy, optymalna, a na zewnątrz skwar i duchota...

Oczywiście mała sesja pod kościołem. Dzięki wspaniałej kosmetyczce i fryzjerce LINK DO FACEBOOKA nasze fryzury i makijaże trzymały się całą noc, w gorącym klimacie ;). I o ile ja swój makijaż i fryzurę rozwaliłam sama, tak młoda na drugi dzień wyglądała niemal nienaruszona.


Najmłodsza gwiazda wesela <3, która biegała po kościele przez całą msze, a na weselu szybko padła :(.



Moi rodzice w tańcu, specjalnie dedykowanym mojej mamie <3.


I już poprawiny... tak tęsknię za moim kotkiem :(
A na koniec bonus. Jedna z naszych niespodzianek. Młoda zażyczyła pierwszy taniec Państwa Starszych. Chcąc nie chcąc musieliśmy podołać wyzwaniu. Nie jestem zwolenniczką tańczenia walca, czy innego przytulańca. To po prostu jest nudne :P. A co tam, disco polo... :D



środa, 21 sierpnia 2013

Wielkie pustki uczyniłaś tym odejściem swoim...

Kochanowski podobnymi słowami, w bólu, w swoim trenie pisał do swojej wczesno zmarłej Orszulki.

Kilka dni temu odeszła ode mnie moja kotka... Kicia. Wiele razy wspominałam tutaj o niej i zamieszczałam jej zdjęcia. Dziś mija tydzień odkąd jej nie widziałam...
Na początku myślałam, że po prostu gdzieś poszła i zaraz wróci. Przecież to kot. Niestety nie miała ona w zwyczaju uciekania na kilka dni, za bardzo ceniła sobie wygodę i ciepły dom. Wczoraj postanowiłam rozwiesić ogłoszenia po osiedlu. Rożnie bywa. Komuś spodoba się kotek i zabiera go dla siebie, nie myśląc o tym, że ktoś inny za nim tęskni. A może ktoś przypadkiem go gdzieś zamknął?
Niestety, przyszedł najczarniejszy scenariusz jaki mógł się wydarzyć.
Zadzwoniła sąsiadka i powiedziała, że kilka dni temu pochowała tego kotka. Nie była do końca pewna czy to mój, ale w związku z tym, że sama ma wiele kotów uczyniła to w należyty sposób, z całym szacunkiem i tak dalej... Płakałam jak małe dziecko...

Kicia przybłąkała się do nas pierwszy raz na Dzień Dziecka w 2002 roku. Jak dziś pamiętam, paliliśmy grilla, było ciepło, a ona zachowywała się jakby była u siebie. Mama kazała ją przegonić - po co nam kot? to pewnie czyjś, tylko się zgubił - krzyczała. Ale kotek przychodził do nas dalej. Piękny, puszysty, czysty, zadbany. Z braćmi podstawialiśmy miski z mlekiem, a mama sukcesywnie je wylewała. Aż pewnego dnia, pierwszy dzień wakacji...Rozstawiliśmy stary, szmaciany namiot. Rano jadąc z mamą na zakupy znalazłam na trawie coś podobnego do małego szczura (?) czy coś. A że nigdy nie miałam do czynienia z małymi kotami nie wiedziałam, ze tak wyglądają świeżo po urodzeniu. Resztę kociaków i kotkę zlokalizowałam w tym namiocie... Mama nie miała sumienia jej już wyrzucać tak więc została u nas. Początkowo mieszkała w domku gospodarczym, ale obce koty mogły zabrać małe. Potem mieszkała w ganku naszego domu, ale zimą było już za zimno. Takim sposobem zamieszkała w domu, gdzie dzieliliśmy z nią łózka, fotele, kanapy... bo nie chciała spać w swoim posłaniu. Niezwykle łowna i agresywna do obcych psów. Obrońca podwórka w pięknej szacie. Zaczęła nam rodzić te kociaki jak głupia, 16 małych kociąt na rok. Najpierw ludzie brali bo "będą puchate tak jak ich mama". No nie, nie były puchate :D, żaden! Postanowiliśmy wysterylizować Kicię. I tak żyła dalej z nami. Łapała myszy, szczury, krety, jaszczurki, ptaszki...
Jednak wiadomo, kot też kiedyś musi odejść... u nas była ponad 11 lat, a że przyszła już kotna, to pewnie miała jeszcze +2 lata. Wszyscy byliśmy z nią silnie związani. Każdy traktował ją jak kogoś z rodziny. Każdy dokarmiał, głaskał, przytulał.
Wiem, że koty, zarówno jak i psy, kiedy czują, że już ich kres odchodzą ze swojego podwórka, aby nie forsować gospodarza. Chyba nie chcą, aby patrzył jak odchodzą...
Mimo wszystko martwi mnie fakt, że jeszcze we środę z kotkiem było wszystko ok. Żadnego nadzwyczajnego zachowania, wyglądała jak zdrowa i jak na swój wiek dobrze się trzymała. Do tego, jeszcze kilka dni temu łapała myszy. Nie wiem zupełnie dlaczego nagle odeszła....








Kicia robiła ze mną wszystko. Razem uczyłyśmy się do egzaminów, prasowałyśmy, jadłyśmy, spałyśmy... Taka moja realna maskotka. Uwielbiałam ją. Teraz nie jestem w stanie mieć jakiegokolwiek innego kotka. Po Kici zostało mi wiele pamiątek. Wspomnienia, zdjęcia, a także inne rzeczy, takie jak figurka, która kiedyś kupiłam tacie na urodziny, a bardzo mocno przypomina moją Kicie, a także kamień, który znalazłam tego dnia, kiedy pierwszy raz do nas przyszła.
Serce mi się kraja gdy pomyślę, że już nigdy więcej jej nie pogłaskam, nie przytulę, nie nakarmię i nie poczuję miękkości jej sierści...
Natomiast jestem wdzięczna mojej sąsiadce, która pochowała mojego kotka, tym samym oszczędzając mi bolesnych widoków i litrów łez, podczas gdybym to robiła sama.

piątek, 16 sierpnia 2013

Żebra, kości i podarte plecy

"Chyba jakieś zwierze Cię zaatakowało" - taka była reakcja mojej znajomej jak zobaczyła mnie w tej bluzce :D. Bluzeczka to nie mój wyrób typu DIY, choć teraz wiem, ze to nic trudnego i można śmiało samemu coś takiego zrobić. Na szczęście nie kosztowała fortunę, więc przeżyję :D. Tak do końca to nie jestem do niej przekonana, gdyż nie przepadam za aż tak oversizowymi ubraniami, a tu mam wrażenie, że jest jakieś 2 rozmiary za duża. Póki co to cieszy moje oko leżąc w szafce, ale jak widać na poniższych zdjęciach miała swoją małą premierę podczas ostatnich upałów.
Spodenki to już moja sprawka. Jakieś jeansy z sh za 1 zł :D poddane wybielaczowi, szarpaniom i ćwiekom w kształcie gwiazdek - lubię je, mimo, że uważam, że mogły by być o rozmiar większe :D (kobiecie nie dogodzisz :D).

Tak wiem, stój nie na te temperatury, które są teraz ( u mnie około 20-23 stopni :(), ale za 2 tyg. lecę na ciepłe wakacje, więc już najwyższa pora napawać się widokami krótkich spodenek i zwiewnych bluzeczek! :)

p.s. zdjęcia bez makijażu :P

 


 

wtorek, 13 sierpnia 2013

INSTAGRAM

P.S. Nie mam już instagrama ;-)

Facebooka blogowego wciąż nie mam (po co? :D), ale za to mam instagrama. Całkiem niechcący i całkiem niedawno, po prostu nudziło mi się przeglądając aplikacje na mój telefon.
W związku, że znowu zostałam bez aparatu (nie wiem kiedy w końcu kupię nowy :() zdjęcia będę robiła tym z telefonu. Jakość nie powala, ale zawsze lepsze to niż nic. Udało mi się zrobić kilka zdjęć na zapas, a reszta jakoś pójdzie :).

Nie wiem jak długo posiedzę w tej innowacyjnej aplikacji, która otwiera nasze wnętrza aż do szpiku kości (pokazuje się naprawdę wszystko :D), ale jak na razie mam kilka zdjęć i zapowiada się, że będę je tam sukcesywnie dodawać, gdyż tam, lepiej niż na blogu, wyglądają obrane z jakości zdjęcia.
Portal niezwykle prosty w obsłudze, bez większych udziwnień i utrudnień. Wszystko ładnie, przejrzyście i zrozumiale.

tutaj : KLIK możecie wejść na mój profil, a także poprzez ikonkę umieszczoną w prawym górnym rogu mojego bloga: